Wchodzisz do marketu.
Chcesz nabyć ciszy osełkę,
mendel uśmiechów,
bieżący metr ufności.
A tylko ukryta kamera
śledzi jak szukasz, węszysz
i twój pusty wciąż koszyk.
Czujesz się nieswojo –
taki speleolog dziury w całym,
kolporter salmonelli.
Kupić nie kupić
i... ściągasz z regału
sopocką polędwicę
pakowaną próżniowo.
Tak to jest:
- wartości otrzymuje się
nie wprost