Ziemia
pójdziesz bracie do umajonej matki
rodzicielki do radosnego piachu
w klepsydrze pamięci który nieustannie
sypią złe moce w szprychy wehikułu
czasu a on potajemnie układa się
z nocą bez udziału dnia co imaginacją
jest światła którego nie ma i nie będzie
pójdziesz do karmicielki która poczęła
cię bezczelnie bez zmazy niczym
ekologiczny płodozmian w urojonym
ogrodzie słów nie jesteś jeszcze
warzywem gnijącą formą materii
popiołem w urnie maszyny losującej
los
ŻYJESZ
a to ci dopiero ta nasza jedyna
planeta układa się po cichu
z układem słonecznym
który zerwał się z uwięzi
i ucieka z prędkością światła
poza wszelki
czas