Jeszcze tylko party docisnąć godzinę
i pomknąć przed siebie lotem orła-ptaka
lub wyczarterować lśniącą limuzynę
by do swoich jak pszczoła do miodu ulecieć
a tam znów stokrotki jeść u zarania lata
kumpla lub kumpelę zadowolić bytem
zapleść warkocz wieści żonie o rodzinie
ekskluzywnych drinkach w euro dobrobycie
i przeorać życie smugą w garści krągłej
w łyk ojczyzny przelać na zapas z zakąską
małmazję pogłaskać słonym wierszem słonia
i czatować na efekt metafory w dłoniach
skurczem żył naprężonej pokutną tęsknotą
i schlać się na umór odlecieć na chwilę
mobilnym instynktem tradycji rodaczej
inaczej tu być kimś niż tam być zmywaczem
oddychać radością na przekór wieszczeniom
a pustym kieszeniom dać upust globalny
natury obliczem gołe ranki wzywać
do powrotu w szranki stawiać mocne nogi
wspinać na wyżyny kęs nowej epoki
by jeszcze raz odlecieć i móc tu powrócić
choć z czkawką odbiły chwiejne nasze kroki.