Sport żużlowy był w krajach byłego bloku socjalistycznego przepustkę do przyszłości - zelektryfikowanej, zmotoryzowanej, dorównujące w rozwoju techniki i technologii Zachodowi.
Choć był swoistą enklawą swobody [nie mylić z wolnością], to jednak wprzęgnięto go w totalitarny system wychowania nowego społeczeństwa, w tym przypadku we wdrożenie techniki motoryzacyjnej. Zakładano kluby żużlowe z myślą, że wykształcą one znakomitych kierowców i znakomitych mechaników, że przyspieszą motoryzację.
W sfederalizowanym systemie organizacji sportu w Polsce żużel, korzystając oczywiście z przedwojennej tradycji gwarantującej odpowiednią liczbę kibiców, rozwijano w federacji milicyjnej „Gwardia” [Bydgoszcz, Gdańsk, Wrocław], ale też wiązano z przedsiębiorstwami komunikacyjnymi, tak powstał „Tramwajarz” – Łódź, „Kolejarz” Opole oraz „Kolejarz” Rawicz, bo łatwiej tam było o mechaników pojazdowych. Dopiero później nakazywano opiekę nad tym sportem przedsiębiorstwom mechanicznym [„Zgrzeblarki” - Zielona Góra, „Stal” Gorzów Wielkopolski]. Dopiero gdy wraz z rozwojem maszyn żużlowych wzrosły koszty utrzymania klubów przystano na patronaty przedsiębiorstw z innych branż; wieloletnim mistrzem Polski był „Górnik” a potem ROW Rybnik, związany z najbogatszą gałęzią gospodarki PRL - górnictwem [stąd powiedzenie „Stoi jak górnik”].
W ZSRR ten „przyszłościowy, stymulujący technikę” sport rozwijano nawet w małych republikach. Na Inflantach kluby żużlowe założono w Estonii, na Litwie i Łotwie. Krach ekonomiczny Związku Radzieckiego i powstanie samodzielnych państw inflanckich spowodowały, że po „czarnym sporcie” pozostały raczej wspomnienia i resztki stadionów żużlowych. A jednak sport ów nadal istnieje. Jeżdżą na żużlu Estończycy, często w sojuszu z Finami. Istnieje, swego czasu związany z zakładami naprawczymi taboru kolejowego w Dyneburgu, klub „Lokomotiv”. W latach dziewięćdziesiątych XX wieku władze państwowe Łotwy i samorządowe Dyneburga [Daugavpils] wiązały z tym klubem duże nadzieje promocyjne, tak duże, że trzykrotnie zorganizowały tu jeden z turniejów Grand Prix, czyli wieloletnich mistrzostw świata, ale aby do tego doszło trzeba było zmodernizować stadion. A pamiętam go jeszcze jako czarny tor z prawdziwego żużlu, okolony drewnianymi bandami, za którymi wznosiły się nasypy bez ławek, z wyjątkiem trybuny z drewnianymi ławkami naprzeciw startu.
Peryferyjne położenie Dyneburga i kryzys ekonomiczny spowodowany między innymi wprowadzeniem waluty euro, spowodowały, że z GP zrezygnowano, a kwitnący zespół „Lokomotivu” zaczął się sypać. A był to klub na tyle silny, że startując w rozgrywkach polskiej I ligi [w rzeczywistości jest to II liga, bo pierwszą nazwano reklamiarsko extraligą] o mało co nie dostał się do dywizji o klasę wyżej, ale uniemożliwił to regulamin nie dopuszczający do extraligi zespołów spoza Polski. Obecnie „Lokomotiv” kibluje w II lidze [w rzeczywistości w III lidze], gubiąc i zawodników i kibiców. A jeździli w tym klubie bracia Łatugowie [Artiom był w 2021 roku mistrzem świata] i inni bojowi Rosjanie. Bo do dyneburskiego żużla garną się przede wszystkim przedstawiciele tej nacji, która w tym mieście nad Dźwiną ma ponad 60-procentową populację. Zgodnie z łotewskim prawem noszą oni zletyzowane nazwiska [końcówki: - vs, -uks, -is]. Dzięki owej letyzacji, gdy Rosjan za wojnę z Ukrainą wykluczono z rozgrywek, Andżejs Lebedevs jeździł w 2022 roku w polskich klubach i to z powodzeniem [obecnie jest zawodnikiem „Wilków” - Krosno].
Mimo wysiłków niestrudzonego trenera „Lokomotivu” Nikolajsa Kokinsa zespół z Dyneburga kuleje i stąd napis na murze okalającym nowoczesny stadion Tu nie ma przyszłości [Zdieś niet buduszczego]. Mówi się, że napis ten wykonał zrozpaczony kibic, choć być może wiąże się on również z brakiem przyszłości, przynajmniej tej świetlanej, z krajami inflanckimi - rzeczywistymi peryferiami Europy, politycznie związanymi z Zachodem, lecz dotąd żyjącymi gospodarczo głównie z handlu i tranzytu z Rosją [porty w Rydze, Windawie i Lipawie do niedawna były przeładunkowymi, w tym także ropy naftowej i jej produktów, dla rosyjskiego importu i eksportu].