15 marca
Spotkanie autorskie Pawła Kuszczyńskiego z Poznania. Autor dobrze przygotowany, czyta wiersze z wypisów a nie z kartkowanej naprędce książki; nie mamrocze pod nosem: a może to, nie - może to. Żarliwa poezja dotykająca spraw najważniejszych, obok oczywiście tych drobnych, codziennych. Ów żar i szczery idealizm sprawiają, że proste, niewyszukane słowa brzmią. Z tej codzienności co rusz wyłania się jednak święto, jak na przykład: ludzie przez miłość równi bogom się stają. Publiczność seniorska, chwytająca tylko pozór i blichtr, co cynicznie wykorzystuje prowadzący spotkanie. Organizatorzy wcisnęli ten Salon Literacki Oriona do Klubu Seniora; taka dziś pozycja literatury – w przeszłości i na uboczu. O wciskaniu mi przez członków ZLP swoich książek nie wspomnę, szczególnie o książkach, bo ostatecznie cóż ludzie są winni. Tacy już są.
16 marca
Młodzi, zanurzeni w internetowej brei, gubią znaczenie słów, nadając im swoją, zazwyczaj lekką wagę. W rezultacie plotą głupstwa a ich mowa bardziej przypomina poszum wiatru niż chociażby śpiew ptaka. Codziennie przechodzę obok prowadzonej przez młodych galerii z wielkim szyldem Sztuka-teria. Poszatkowali to słowo dla zabawy; sens miałoby gdyby zamiast teria była terra. Takie lekkoduszne zabawy ze słowem zaczynają również dominować w poezji młodych, także w „Akancie”. Oprócz ludycznego nie ma to większego sensu a deprawuje język. Czyni go lekkim, za lekkim, za mało znaczącym. A literatura to przecież ciężka i odpowiedzialna robota w języku. No i w ideach, wartościach przede wszystkim. Brak ich w wierszach młodych autorów, chociaż tęsknota za ideami i wartościami i tam pobrzmiewa. Ale już nazwać, praktykować... Nie, na to już młodych uzależnionych od elektroniki nie stać.
17 marca
Niepokojące jest uzależnienie „nowych ludzi” od poleceń zewnętrznych, procedur, instrukcji. Przez „nowych ludzi” rozumiem tych, którzy urodzili się ze smartfonem w ręku, to znaczy od dzieciństwa uzależniali się od elektroniki. Po raz drugi taki „nowy człowiek” w randze listonosza odesłał mój list adresowany do Gminnego Ośrodka Kultury w Ustroniu Morskim, pisząc na odwrocie, że nie ma takiego adresu. To prawda, że wymieniona na kopercie nazwa ulicy była błędna, ale przecież ważniejsza jest nazwa instytucji niż nazwa ulicy; przecież w tej nadmorskiej wsi nie ma dwóch gminnych ośrodków kultury. Nie, takiego rozumowania ów „nowy człowiek” nie jest w stanie przeprowadzić między innymi dlatego, że nawet nie wie co to jest GOK, gdyż utożsamia go z pensjonatem i w związku z tym nie może zanieść listu, za co mu przecież płacą, do właściwej instytucji, a nie na określoną ulicę. To instytucja jest adresatem a nie ulica. Adres jest tylko pomocą w procesie przesyłania. W każdym razie GOK w Ustroniu Morskim „Akantu” ode mnie nie dostanie, bo nie będę grzebał w internetowym ścieku, aby wyłowić właściwą nazwę ulicy. Napisałem Plażowa, bo ów przybytek muz wszelakich mieści się tuż przy plaży i dorabia sobie pobierając opłaty za udostępnianie WC napitym piwem plażowiczem. A tych, którzy uzależnili się w swych korespondencjach od otępiającej elektroniki i listów oraz kartek świątecznych już nie piszą, informuję, że znaczek pocztowy na list z „Akantem” kosztuje dziś 4 zł 80 gr.
Na marginesie : demonicznym rosyjskim komunistom nie udało się przez 70 lat uformować „nowego człowieka”, choć wyhodowali hybrydę homo sovieticusa, która będzie jeszcze przez co najmniej 20 lat pałętać się po Europie, choćby w postaci ukraińskich imigrantów, a tu nagle totalistyczna technologia elektroniczna ukształtowała nowy gatunek człowieka w przeciągu 20 lat, bowiem wyraźny rozwój informatyki praktycznej, czyli wybuch Internetu, datuje się w Polsce od przełomu wieków.
Chwała technice i technologii! Marzy mi się taki technorealistyczny, w nawiązaniu do realizacji socrealistycznych, plakat na Międzynarodowe Święto Techniki i Technologii, które należałoby jak najprędzej ustanowić, jeśli jeszcze jakieś wolne miejsce w kalendarzu międzynarodowych świąt się znajdzie, bo wszyscy, nawet niszowcy chcą mieć swoje święto i to od razu międzynarodowe. Paradoksalny objaw tęsknoty zdyspergowanego świata za wspólnotą.
18 marca
Demokracja na całego. Stare, brzydkie, grube baby w ugrowych czapeczkach (nota z 1 marca 2023 roku). Przyznam szczerze, że wolę hierarchizację w ubiorach, przynajmniej wiadomo kto jest kto. Chociaż żaden ubiór sylwetki ciała i wyrazu twarzy nie zmieni. Trudno mi zapomnieć stęknięcia przybyłej do mojego miasta pani profesor:
- Ależ tu dużo nie myślących twarzy!
19 marca
Kulminacja debaty i jarmarcznych wykrzykiwań na temat Jana Pawła II. Ja już pisałem o nim a raczej problemach z oceną jego czynów i osobowości w nocie z 16 listopada 2022 roku, kiedy debata ta miała trochę więcej niż dziś racjonalności i nie została wchłonięta przez kampanię wyborczą, łącznie z głupawymi filmami i telewizyjnymi tokami. 2 czerwca 2022 roku, pisałam też o stosunku do pedofilii kardynała Josepha Ratzingera, który również zgodnie ze standardami swojej epoki i odwiecznego modus operandi instytucji Kościoła rzymskokatolickiego, zamiatał pod dywan, jak to się dziś mówi. Monachijski purpurat – również nie wywlekał pedofilii na zewnątrz i nie zgłaszał jej do prokuratury, co obecnie się czyni. Zdążył jednak zgodnie z nowymi standardami publicznie przed śmiercią przeprosić za swoje moralne zaniedbania a Jan Paweł II takiego szczęścia już nie miał.
Nie wiem, czy poważni publicyści, bo tylko takich w tym temacie czytam, zapoznali się z moimi notami, w każdym razie powtarzają, łącznie z Adamem Michnikiem [„Gazeta Wyborcza” 2023, nr 41, s. 4-7], moją tezę, że JP II był dzieckiem swojej epoki i tak, jak przerastał ówczesną rzeczywistość w sferze duszpasterstwa, filozofii, teologii, polityki tak – niestety – nie przerósł standardów skostniałego i zadufanego w sobie Kościoła. Poza tym, będąc myślicielem, nie traktował wewnętrznych problemów eklezjalnych jako dla siebie najważniejszych, scedowując je na swoich współpracowników, sam jakby do innych rzeczy stworzony. Zaniedbanie to czy nie zaniedbanie? Kościół jest instytucją; nie składa się z samego papieża.
Niemniej jawią się pytania: Czy JP II był bardziej członkiem a raczej wysokim funkcjonariuszem instytucji, którą ustanowił Chrystus a skodyfikował apostoł Paweł, czy bardziej był wyznawcą? Czy bardziej słuchał Chrystusa, czy na bazie Jego słów kreował swój filozoficzno-teologiczny świat? Czy bardziej był papieżem, czy odgrywał rolę papieża? (odniesienie od wciąż obecnych w jego życiu skłonności aktorskich). Czy cały czas JP II obciążony był kompleksem prowincjusza, który za wszelką cenę chce się wykazać? Wydaje się, że tylko tymi pytaniami – obok rzetelnych badań naukowych – warto się zajmować.
Trudno wyrokować, jakie będą wyniki badań historycznych, ale na większość przedstawionych przeze mnie pytań mam swoje odpowiedzi i cały czas trzymam się konkluzji, że dzieła i osobowość JP II były wyjątkowe i odegrały ważną rolę w dziejach Polski, Europy i świata. Była to postać szczególna ale nie wielka, bo według mojej osobistej filozofii życia nie ma wcale wielkich ludzi. Wszyscy są mali wobec Boga a jedynie mogą odegrać szczególną rolę w życiu społeczeństw. Ta małość człowieka zawiera się przede wszystkim w tym, że jesteśmy śmiertelni i pod koniec życia tragicznie, żenująco wręcz, w bólu i w smrodzie marniejemy. Bo ja wciąż mam w oczach odchodzenie JP II, niestety z nieco teatralnym zadęciem, które rozdęli jeszcze bardziej mechanicy medialnej sceny.
20 marca
- Dlaczego ci młodzi urzędnicy i policjanci są bardziej formalistyczni i bezwzględni niż starzy?
- Bo niczego nie przeżyli.
- Bo za sprawą dostępu do Internetu wydaje się im, że są mądrzejsi niż reszta świata.
- Bo uczą ich perfekcji w procedurach a elektronika wirtualna też tego wymaga.
- Bo chcą się popisać, ukryć swój kompleks i przerażenie życiem bez perspektyw i nazbyt skomplikowanym światem.
- Bo nie mają idei i wartości społecznych; najważniejszą dla nich wartością jest samodoskonalenie się obok – oczywiście – pieniędzy na konsumpcję.
Czy to wszystkie odpowiedzi na podstawiony powyżej problem?
21 marca
W dyskusji na temat nadmiernej tolerancji hierarchii Kościoła rzymskokatolickiego wobec grzechów swoich funkcjonariuszy pojawia się racjonalny argument, że tolerancja ta wynikła nie tylko z poczucia świętej misji Kościoła i z korporacjonizmu kapłańskiego ale też ze zdroworozsądkowej przesłanki, mówiącej, że aby utrzymać w armijnym posłuszeństwie tak wielką rzeszę mężczyzn żyjących w celibacie, czyli w stanie beżennym choć nie bezpłciowym, to trzeba być w niektórych zakresach tolerancyjnym a przynajmniej nie nazbyt rygorystycznym wobec zachowań, które wynikają wprost z natury ludzkiej. Tak, ale instytucja kościelna, nawet kosztem pomniejszenia o 20 – 25, choć niektórzy mówią, że nawet 40 procent swoich szeregów kapłańskich, powinna jednak wyeliminować zarzewia zła i brudu. Jak każda instytucja ma prawo dobierać sobie kadry i nie jest to żadna dyskryminacja jak w ukształtowanych strukturach społecznych bywa. Marek Jurek, którego wysoko cenię za bezkompromisowość, co objawiło się między innymi rezygnacją jego z wysokiego stanowiska państwowego, stwierdził, że „konieczne jest w pierwszym rzędzie przeniesienie do stanu świeckiego księży ujawniających skłonności homoseksualne czy akceptujących ideologię homoseksualną, tzw. kulturę gejowską” („Plus Minus” 2023, nr 11, s. 30). Rzeczywiście, homoseksualizm jest istotnym źródłem różnych wynaturzeń obyczajowych, w tym pedofilii.
22 marca
Słyszę jak jedna dziewczyna mówi do drugiej, że on ją napełnił, że jego miłość wyparła z niej pustkę. Abstrahując od dwuznaczności tego stwierdzenia, które w świecie strywializowanej mowy momentalnie się przywołuje, dochodzę do wcale nie odkrywczego wniosku, że miłość jest konieczna dla pełni człowieczeństwa. I spokoju, i pokoju.
23 marca
Kończy się poranna kawa zwana rozruchową i trzeba zabierać się do roboty. Nie chce, tak bardzo się nie chce, bo świat zewnętrzny bodźcuje nadmiarem nakazów i pokus a w świecie wewnętrznym kłąb beznadziejnych spekulacji. Trzeba zrobić dolewkę...
24 marca
W konflikcie wojennym w Ukrainie obie strony straciły dotąd po 120.000 ludzi. Dwa miasta średniej wielkości. Różnica jest w tym, że Ukraińcy tracą przede wszystkim kwiat narodu (patriotycznie nastawiona młodzież, inteligencja, ludzie ofiarni), podczas gdy Rosjanie gubią głównie przestępców, bandytów, awanturników, azjatyckich prostaków. Nie znaczy to wcale, że po zakończeniu wojny Rosja będzie lepsza, że się oczyści, bo to jest społeczeństwo rabów bez perspektyw życiowych przed sobą. Wdrożeni w bezradność społeczną, zastraszeni, rozpici, stąd wielka podatność na putinowskie miazmaty. Nawet ów kwiat narodu rosyjskiego, do którego rzekomo należą ludzie kultury, jest podwiędły.
25 marca
Tym razem marsz na orientację 18 południkiem przez Bydgoszcz odbył się bez przeszkód spowodowanych histerią covidową, a zapamiętałem absurdalne zamknięcie dworca PKP w 2022 roku i wycofanie się w ostatniej chwili z organizacji Aresztu Śledczego, przez którego teren przebiega 18 południk w 2021 roku. Na histerycznym froncie covidowym poległy też wojska obrony terytorialnej, choć wykazywały wiele animuszu podczas odprawy w ich Szwejkowskim dowództwie.
Gwar dzieci i młodzieży oraz zrelaksowane twarze osób starszych radowały i dawały moc satysfakcji. Już od samego początku imprezy wśród uczestników uwijali się żądni fajnych wypowiedzi dziennikarze. Cieszyło też uczestnictwo ponad 40 Ukraińców i Białorusinów, dla których instrukcję w ich językach przygotował autor trasy Waldemar Fijor. Przelotne deszczyki tylko zaświadczały o wiośnie.
26 marca
Jak już pisałem w notach z 24 stycznia 2023 roku symbolika i rytuały pandemii covidowej weszły w skład celebry życiowej niektórych ludzi, szczególnie starszych. Dotyczy to głównie maseczek, które pozwalają choć w pewnym stopniu zapełnić dręczącą człowieka pustkę jego egzystencji: znaleźć maseczkę, wyprać maseczkę, założyć maseczkę, zdjąć maseczkę... Patrzę na wyzierające znad maseczek starcze oczy i widzę w nich permanentny lęk. Starość ma w sobie wiele z dziecięctwa. Dzieci kochają się bać.
27 marca
Uprzedmiotowienie kobiety leży w jej naturze a całość relacji ma charakter brania i dawania. Bierność wyzwala aktywność. Inaczej do relacji by nie doszło, bo gdzieś przecież musi być źródło inicjacji. Inicjatywa obustronna to zderzanie się, walka, a więc efekt mizerny – wyczerpania się energii, samozniszczenia. Partnerstwo możliwe jest jedynie na poziomie godności a nie w bezpośrednim styku...
Takie wnioski wyciągaliśmy przy trzech kieliszkach wódki spożywanych z niezwykle ruchliwym umysłowo i społecznie Romanem Wyborskim, kreatorem wcale nie utopijnej wspólnoty parafialno-gromadzkiej w Grodzisku powiat Kłobuck. W niektórych krajach na określonym etapie historycznym jednostka kościelna tożsama była z jednostką administracyjną. Dziś, kiedy za sprawą oświeceniowego potopu religia znalazła się w kątach prywatności takie zjawiska są rzadkością, choć mogą realnie a nie tylko propagandowo wystąpić w swoiście izolowanych małych społecznościach posiadających charyzmatycznych liderów. Do takich należy R. Wyborski. Kibicuję mu szczerze.
28 marca
Obecne wydarzenia zewnętrzne (wobec mnie) nie mobilizują do aktywności. Muszę codziennie szukać rozruszników. Jednym z nich są powtarzalne niestety, obowiązki redakcyjne: przyjmowanie i obsługa korespondencji, adiustacja tekstów, wreszcie, a może przede wszystkim zabezpieczenie finansowe. Autor napisze za darmo, owszem, ale drukarz palcem nie kiwnie bez pieniędzy. Raz może skredytować, ale potem już nie. Woli nic nie robić niż pracować za darmo. Tak było w realnym socjalizmie, gdy nie działały mechanizmy finansowo-rynkowe. Wydajność była niska, lenistwo ogromne. Pracę dla idei, coraz bardziej kompromitującej się, wykonywało niewielu i to tylko od czasu do czasu. A tu, w redakcji „Akantu” pracuję dla idei, idei wysokiej kultury, dobrej literatury polskiej. Do czasu?
29 marca
Są faceci, którzy wykryli, że słabością kobiet w wieku pokwitania i po są puste strony ich dni, czyli mechaniczna egzystencja bez celu, kiedy nie wie się do czego się dąży i co chce się zrobić. Przyklejają się oni do takich kobiet i wydają im polecenia, zazwyczaj związane z ich obsługą, a one posłusznie te polecenia wykonują. Jeden taki ruchliwy facet pojawia się od czasu do czasu w moich okolicach, aby popisać się swoim cwaniactwem. Damski bokser w rękawiczkach, dobrze, że nie w rękawicach. A może jednak sanitariusz?
30 marca
Odznaczenia dla pisarzy. Nazywają je ironicznie blaszkami, lecz wewnętrznie się radują. Szkoda, że takie ironiczne podejście do życia jest coraz powszechniejsze. Coś należy cenić, coś szanować.
Pisarze byli jednak wzruszeni, gdy na początku uroczystości odegrano Hymn Państwowy z Basią i jej ojcem. No i Odznaki Honorowe Zasłużony Dla Kultury Polskiej prezentowały się pięknie i okazale, wcale nie blaszkowato. Znacznie piękniej i okazalej niż osławione Medale Gloria Artis.
31 marca
Na prowincji nie ma już wspólnej przestrzeni kulturalnej, wspólnej w sensie permanentnej debaty społecznościowej o wydarzeniach kulturalnych. Oczywiście, że w debacie tej do niedawna uczestniczyły tak zwane elity, a w nich najważniejszy był głos charyzmatycznych liderów, ale mówiło się o kulturze przy lada okazji i mówiło. Teraz wydarzeń jest więcej, o wiele więcej niż pozwalają na to możliwości percepcyjne elit i coraz więcej wydarzeń sili się na nowość i oryginalność. Każde z nich ma swoją, zazwyczaj wymuszoną /rodzica, znajomości/ publiczność i właśnie troska o to, kto i w ogóle przyjdzie równa się trosce o jakość wydarzeń. Gdy na sali jest 30 osób to uważa się, że jest to sukces, a 2-3 osoby plus przymuszona gorliwą prośbą sprzątaczka to norma wystarczająca do odbycia imprezy. Całe szczęście, że starzejące się społeczeństwo generuje większą niż dotąd liczba ludzi wolnego czasu, wśród których modą stało się uczestnictwo w kulturze; gorzej gdy po sześćdziesiątce ktoś tam usiłuje zadebiutować, a szczególnie starsze panie. Kiedyś frekwencję robiło się wojskiem i szkołami, teraz klubami seniora i uniwersytetami III wieku.
1 kwietnia
Jakby kurtyna w teatrze życia podniosła się: wiosna, lato... Ale jednak za kilka miesięcy znów spadnie kurtyna, w której człowiek zaplącze się niczym dziecko, które schowało się za firanką. Kapiące, choć rozświetlone słońcem, deszczyki niosą życie.
2 kwietnia
- Cieszę się, że mam komu z całego serca dać kwiaty, a nie pod przymusem imieninowo-urodzinowo-jubileuszowym, czy z racji jakiegoś tam mojego interesu bądź uzależnienia – takie oto zdanie usłyszałem w kolejce przed kwiaciarnią.
3 kwietnia
Zagłębiam się w sondaże o świadomości młodzieży. Szukam uśrednienia, choć jako personalista wiem, że każdy człowiek ma swój świat. Z tego uśrednienia wynika, że młodzi są przerażeni i zrezygnowani, pogodzeni ze światem, który jest i wcale nie chcą go zmieniać. Religię odrzucają a jeśli wierzą, w Boga lub w cokolwiek, to na swój sposób, indywidualistycznie. Ich sensem życia jest szeroko pojęty samorozwój i poznawanie świata. Chętnie, o ile mieć będą środki, podróżowaliby na ślepo. Świat jest więc zły i trzeba z niego uciec do swojej norki.
Rozumiem, dobrze rozumiem tak myślącą młodzież ale wiem również, że bez relacji społecznych i pokonywania zewnętrznych przeszkód, czyli bez kompetencji społecznych człowiek się nie rozwija. A już samotność potrafi zabić.