Z jego okien patrzyłem na procesje wiernych,
zmierzających do miejsca, skąd Bóg Miłosierny
swego Syna, po kaźni, wwiódł prosto w Niebiosa.
Śpiew z głosami sprzedawców różności się zlewał.
W tłum wtopiony, pod górę zmierzałem powoli.
Doświadczyłem uczucia, że świadomość boli,
i że dusza w tym bólu może hymny śpiewać.
W moim sercu żal, smutek olbrzymi, zagościł.
W bazylice, na szczycie Golgoty, z pokorą
Hołd oddałem pękniętej Kamiennej Świętości.
Historia się powtarza. Złe czyny się biorą
z nienawiści do innych i ludzkiej mściwości.
Więc zjednoczmy siły przeciwko uporom.