Szłaś. Chodnikiem. Wzdłuż ulicy.
Miałaś długie włosy, które rozwiewał wiatr.
Miałaś niebieską sukienkę, marszczoną w pasie, na sztywnej halce, z dekoltem karo.
Miałaś podbródek uniesiony w górę, jakbyś akurat patrzyła na mnie, klęczącą wysoko na parapecie okna. Wracałaś.
Jest życie po utracie, tak poczułam w tamtej chwili. I wypełniło mnie rozkoszne
światło.
Teraz kiedy przed miesiącem trzeba cię było wyprawić do szpitala na kolejną
operację, kupiłam ci same niebieskie rzeczy: niebieski szlafrok, niebieską koszulę, niebieski ręcznik, skarpetki niebieskie, mydło, gąbkę, wszystko.
„To ja już do nieba idę?”, zapytałaś słabym głosem, a ja się uśmiechnęłam do swoich wspomnień…
Chciałabym zdążyć wszystko zrozumieć. Dowiedzieć się, kim jesteś, dziewczynko, która straciłaś matkę, ojca, dom, całą wieś, słońce i księżyc, i wszystko…
Anna Janko, Mała Zagłada, Wydawnictwo Literackie, 2015
Ten konkretny niewielki wyimek Małej Zagłady z 2015 roku, pióra Anny Janko, córki poetki, cytuję nie bez powodu, a powodów jest kilka. Oto pierwszy.
Mam „niebieską” Teresę Ferenc, NIEUKOŃCZONY szkic Jej portretu, wykonany przez młodszą córkę – Milenę Wieczorek. Zostałam nim obdarowana na sopockim Brodwinie dawno temu. Każdego dnia na niego spoglądałam, przywołując wspomnienia pobytów tam, rozmów, wspólnego czytania wierszy.
Słyszę przywołuje mnie powój
z rodzinnych stron
Dom od progu odrasta
Czerwoną koniczynę
matka niesie w zapaskach
Pełna zapachów łąki
wchodzę w to
gubię się w tamtych odgłosach
Już jestem – mówię –
tylko trochę spóźniona
z innym wiatrem we włosach
Gdy podnoszę do twoich ramion ręce
otwierasz mi się jak skrzydła ołtarza
Ostrożnie – szepczesz –
jeszcze ostatnie dymy z nas niezdjęte
jeszcze nie wszystko tu boże
nie wszystko święte Matka w skrzydłach ołtarza, Widok na życie
Milena Wieczorek, Szkic portretu Teresy Ferenc na płótnie, ołówek, niebieski akryl, przed 1980?
Posiadam również kilka innych obrazów malowanych ręką Tereni, dwa morza, białe róże…
Mało się mówiło o Jej drugiej pasji – malarstwie. Miała jeszcze prócz Zbyszka, dziewczynek, poezji, ten kolejny świat, którego nie eksponowała, nie upubliczniała. Obrazy pokrywały wszystkie możliwe ściany „domu”.
Właśnie domu, a nie mieszkania w bloku na wysokim piętrze, ze wspaniałym widokiem na las, barwiony porami roku, i pochyłą drogę prowadzącą wzdłuż cmentarzy do centrum Sopotu, a potem już tylko morze, morze i niebo.
Ileż to razy zmieniała miejsce domu, który ma cztery twarze poetów, mam na myśli publikację Cztery twarze domu. Antologię rodzinną (1991), na którą złożyły się wiersze Teresy Ferenc, Zbigniewa Jankowskiego oraz córek: Anny Janko i Mileny Wieczorek. Pod jednym dachem tej swoistej świątyni pracowała czwórka piszących.
W 1943 roku dziewięcioletnia dziewczynka przeżyła hitlerowską pacyfikację rodzinnej wsi Sochy, podczas której Niemcy wymordowali większość mieszkańców, około 300 osób, także Jej rodziców. Spalili prawie wszystkie domostwa. To się stało 1 czerwca 1943 roku.
Nagle padł strzał i ojciec upadł. „Tata chyba nie żyje” – powiedziała mama. Mama stała obok z Krysią na rękach. Była w ciąży. Niemiec strzelił mamie w usta. Krysia wysunęła jej się z rąk. Leżałam przytulona do trawy, na niebieskim wdzianku taty, które wkładał do pracy w sklepie.
Ocalała Teresa (Renia, lat 9), Jan (Jaś, lat 4) i Krystyna (Kropka, lat 2,5). Wzięła za rączki siostrę i brata, żeby zaprowadzić ich do dziadków.
Później przebywała u rodziny w Stolnikowiźnie, Majdanie Lubelskim, Krasnymstawie oraz w domach dziecka w Zamościu, Międzyrzeczu Podlaskim i Białej Podlaskiej.
Ukończyła Studium Nauczycielskie na kierunku plastycznym w Katowicach (1956), następnie podjęła pracę jako nauczycielka w Liceum Pedagogicznym w Rybniku. Zbyszka poznała na studenckiej zabawie w Wyższej Szkole Ekonomicznej w Katowicach. Miała nakaz pracy po Państwowym Liceum Pedagogicznym, On studiował polonistykę i zawsze chciał poślubić sierotkę, ale taką z bajki, nie z prawdziwego człowieczego dramatu. Wzięli ślub kościelny w 1956 roku w Bydgoszczy, ze względu na rodzinę Zbyszka, bo On się w Bydgoszczy urodził.
Mieszkała w Rybniku, Kołobrzegu, Ustroniu Morskim i Wrocławiu. W roku 1975 na stałe zamieszkała w Sopocie.
Nie dotykała piórem traumy z dzieciństwa latami, aż do 1978 roku, kiedy jak w transie, powstał tom Wypalona dolina, oczywiście nie pierwszy to wydany autorski tom poezji.
Debiutowała jako poetka w 1958 roku na łamach rybnickiego tygodnika „Nowiny”. Opublikowała zbiory wierszy: Moje ryżowe poletko (1964), Zalążnia (1968), Godność natury (1973), Ciało i płomień (1974), Małżeństwo (1975), Poezje wybrane i nowe 1958–1975 (1976), Wypalona dolina (1979), Poezje wybrane (1980), Pieta (1981), Grzeszny Pacierz (1983), Poezje wybrane (1984), Nóż za ptakiem (1988), Kradzione w raju (1988), Wiersze (1994), Boże pole (1997), Psalmy i inne wiersze (1999), Dzieci wody (2003), Stara jak świat (2004), Ogniopis (2009), Widok na życie (2012). W 1992 roku w Stanach Zjednoczonych ukazał się wybór jej wierszy Swallowing Paradise. Utwory Teresy Ferenc tłumaczono na języki obce, m.in. angielski, niemiecki, szwedzki, rosyjski, francuski, włoski, grecki.
Była również autorką tomików poetyckich dla dzieci: Najbliższa ojczyzna (1982) oraz Drzewo dziwo (1987).
Publikowała m.in. w czasopismach: „Współczesność”, „Życie Literackie”, „Twórczość”, „Poezja”, „Topos”, „Odra”. Była także współpracowniczką pisma „Topos”, na łamach którego wraz z mężem prowadziła „salon poetycki” – „Goście Teresy Ferenc i Zbigniewa Jankowskiego” (1993–2001). Była animatorką kultury i życia literackiego, wielokrotnie zasiadała w jury konkursów poetyckich. Współorganizowała wraz ze Zbigniewem Jankowskim m.in. Klub Literacki Kontakty, Rybnickie Dni Literatury (1959–1965), Kołobrzeską Grupę Poetycko-Plastyczną Reda. Współpracowała z Duszpasterstwem Środowisk Twórczych w Gdańsku. Była członkiem-założycielem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich (SPP). W roku 1990 została członkiem Pen-Clubu.
Utwory Teresy Ferenc drukowano w licznych antologiach i pracach zbiorowych, m.in.: Reda której była współzałożycielką i Almanach Stowarzyszenia Kołobrzeskich Poetów (oprac. Zbigniew Jankowski, 1969), Cztery twarze domu. Antologia rodzinna (1991), Morza polskich poetów. Wiersze i wypowiedzi. Antologia (wybór, wstęp, oprac. Zbigniew Jankowski, 2013).
Uhonorowano Ją wieloma nagrodami literackimi, m.in.: I nagrodą w Turnieju Jednego Wiersza za wiersz Poród (1962); w 1979 nagrodą im. Stanisława Piętaka oraz nagrodą Klubu Krytyki Literackiej Gdańska Książka Roku 1979 za tom Wypalona dolina; nagrodą im. św. Brata Alberta za twórczość poetycką o charakterze religijnym (1989); nagrodą im. Włodzimierza Pietrzaka „za poezję będącą artystycznym świadectwem pokonanej rozpaczy” (1995); nagrodą Media Książce Gdańska Książka Wiosny 1997 za tom Boże pole; Nagrodą Artusa dla najlepszej książki 2004 roku za tom Stara jak Świat; nagrodami Wojewody Gdańskiego, prezydentów Sopotu i Gdańska oraz Marszałka Województwa Pomorskiego; z mężem Zbigniewem Jankowskim otrzymała Nagrodę Specjalną Stowarzyszenia Wydawców Katolickich Feniks 2015. W roku 2013 za zbiór Widok na życie została nominowana do Nagrody im. Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego Orfeusz za najlepszy tom poetycki roku. Została odznaczona m.in. Medalem księcia Mściwoja II za twórczość i osiągnięcia w dziedzinie kultury (1999); medalem 25-lecia Solidarności za społeczno-literacką działalność w latach osiemdziesiątych (2005); Medalem im. ks. Jana Twardowskiego „za twórczy wkład w poezję polską” (2015). W 2016 roku otrzymała srebrny Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.
Terenia i Zbyszek przyjaźnili się m.in. z Anną Kamieńską i ks. Janem Twardowskim. – Wspólnie chodziliśmy po lasku, tu, niedaleko domu w Sopocie-Brodwinie. Wiersze czytali do herbaty. Codzienną lekturą była Biblia, a po niej poezja innych znanych i mniej znanych twórców. Wiele było owych literackich przyjaźni, zachowała się przebogata korespondencja. Odsyłam do LIBRI GEDANENSES XXXV, opracowania Sabiny Drożdzieckiej, Archiwum Teresy Ferenc i Zbigniewa Jankowskiego w zbiorach Biblioteki Gdańskiej. Pokaźny zbiór, w tym liczne rękopisy.
Uciekaj stąd mała uciekaj
Tędy wciąż dudnią ciężkie wozy
żołnierze pełni śmierci
Zarasta cię zielona mgła
Puszcza Solska
zwierzyniecki las
Tu w piachu pochowano
twój niewypał – czas Uciekaj stąd, Ogniopis
Małą Zagładę czytałam zaraz po jej wydaniu, rozmawiałyśmy o tej książce Ani z Terenią telefonicznie. Była poruszona, ale jakby wyciszona już, pogodzona, chociaż nigdy nie odwiedziła zgliszcz po domu w Sochach, cmentarza kryjącego rodzicielskie prochy. Wybrała swoją pamięć, sny, które upiornie wracały, a w ostatnim czasie choroby cichła coraz bardziej.
Ty nie jesteś w stanie tam wracać. Ale ja tak. Bo ja mogę na to patrzeć. Bo ja mogę
wzrokiem szperać w tych zgliszczach, wynajdywać kawałki form niedopalonych, wyjmować fragmenciki upadłego świata, reszteczki dobrego losu, który przepadł w boskiej loterii. Objąć mogę wzrokiem ten chaos, ruinę i popiół, uchem przeniknąć mogę
tę ciszę po końcu świata, czuć mogę tę gorycz, której nie sposób dogasić niczym…
Anna Janko, Mała Zagłada, Wydawnictwo Literackie, 2015
Na podstawie książki powstał film dokumentalny pod tym samym tytułem. Film odszukałam dopiero teraz, po śmierci Teresy Ferenc. Ponowna lektura książki Ani dopełniła obraz Jej Drogi, Jej Ogniopis.
Kilka scen z udziałem Poetki pozostanie na taśmie, Jej głos i delikatny uśmiech w głębokim, ponad czasem i przestrzenią zamyśleniu… NIEBIESKIM.
Mamy w skarbcu kultury Jej Poezję najwyższej próby.
Niech nie wraca
wywabiona z krwi matka
ojciec zazębiony ze śmiercią
spopielona trawa
i dom pożarem moim
niech się nie podnieca
Niech wyrwą ze mnie pióro
z niedokończonym wierszem –
mój ostatni
słodki jeszcze ból W kącie nieba, Poezje wybrane
Kilkanaście lat temu Terenia i Zbyszek udzielili bardzo osobistego wywiadu.
Patrz gosc.pl/doc/808289.Milosc-nie-mija
– Nie boicie się śmierci? – Skądże! – uśmiechają się wyrozumiale, a Zbyszek otacza ramieniem Terenię. – Stoimy już na krawędzi, stąd wszystko widać lepiej.
‐