„Akant” to opiniotwórcze pismo literackie i jego rola dziś – oto temat moich rozważań.
Kto dla siebie pracuje ten siły utraca
Bądź jego ramion znikoma jest praca (…)
Kto dla braci pracuje ma moc za miliony
Rośnie w siłę…
Obecnie dość często wspomina się czasy Polski Ludowej i to zazwyczaj ze złej strony. Ja osobiście doceniam fakt likwidacji analfabetyzmu, wprowadzenie konieczności ukończenia szkoły podstawowej i to, że utwory literackie w naukowym opracowaniu były drukowane i udostępnianie w dostępnej dla wszystkich cenie. Państwo polskie wspierało wówczas dotacjami wydawnictwa literackie.
Obecnie sytuacja się zmieniła. Za czasów ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego (2007-2014) dotowano wydawanie utworów literackich, ale w dość skomplikowany sposób: na zlecenie instytucji użyteczności powszechnej, które nie były do tego zupełnie przygotowane. Po zmianie rządów w 2015 roku za dużo się w tej mierze nie zmieniło. Skutek był i jest taki, że właściwie pisarz wydaje swe utwory własnym sumptem, co ogranicza ich nakłady i utwory te są zazwyczaj znane tylko regionalnie, jeśli nie zostaną wsparte potężną i kosztowną kampanią reklamową.
Dużą więc rolę w upowszechnianiu ich utworów odgrywają czasopisma literackie, w tym właśnie „Akant”. Ukazuje się od 1997 roku, cały czas zmagając się z finansowymi wyzwaniami i trudnościami.