„ Chciałbym i mój ślad na dragach ocalić od zapomnienia ”.
K. I. Gałczyński „Pieśń X” z cyklu „Pieśni”
Książka ta to opasły tom, liczący 674 strony. Nie jest to tylko biografia autora, który jest poetą, prozaikiem, reporterem oraz malarzem i grafikiem. Jest artystyczną duszą. Obok szczegółowej wiedzy o Autorze, Dziennik zawiera dokładną i obszerną wiedzę o ludziach, z którymi los go zetknął, a także bogatą wiedzę o Polsce. Ta wiedza historyczna może być przydatna późniejszym badaczom dziejów okresu od 1970 do 2020 roku.
Ponieważ w tym dziele krzyżuje się wiele dziedzin wiedzy o życiu, autor wspomaga Czytelników, oddzielając pewną część treści tekstu poziomymi kreskami, oraz oddzielając ściśle fragmenty tekstu obszarem z przyciemnionym tłem.
O samej biografii autora w utworze jest niewiele i to dość oryginalnie zaprezentowane. Stefan Rusin miłość matki i syna wyrażoną bez słów opisuje: „Gdy jestem poza domem, często myślę o mojej mamie. Wyobrażam sobie, że jesteśmy razem w mieszkaniu. Ona przygotowuje obiad, a ja zabieram się do nauki, co jakiś czas zerkamy na siebie, sprawdzamy jedno – drugie. Ja-czy obiad jest już gotowy i za chwilę najem się do syta, ona-czy odrabiam lekcje.” (s.8).
Jeśli autor wspomina powszechnie znane i doceniane osoby, czyni to fragmentarycznie, np: „Jan Parandowski we Wspomnieniach i sylwetkach chwali zalety i walory przyjaźni. Po wielu latach doszedł do odmiennych wniosków”. (s.11).
O osobach szarych, przeciętnych, jak ja, pisze więcej. Wspomina, wartościując moje główne utwory zrodzone z umiłowania mojej małej Ojczyzny, czyli Ziemi Sądeckiej i języka ojczystego. Przekazuje zdobyte dzięki mnie wiadomości o Nowej Hucie.
Bardzo często przy okazji spotkania z kimś Stefan Rusin przytacza czyjeś słowa o sobie. Na przykład moją wypowiedź o nim: „Sprawił mi Pan duchową ucztę, umożliwiając poznanie swej twórczości, zwłaszcza poezji. Polubiłam Pana środki artystycznego widzenia świata”. Warto poznać też specyficzną twórczość plastyczną S. Rusina, lecz brakuje mi pełnej wiedzy o malarstwie i grafice. Jestem tylko miłośniczką tej dziedziny twórczości.
Z tym obrazem nasunęły mi się na myśl pewne skojarzenia, np.: jabłko zakazane i Ewa-grzech pierworodny. Kilkakrotnie słyszałam słowa: „Wyglądasz tak pięknie i smakowicie, że chętnie bym Cię schrupał, jak jabłko prosto z drzewa”.
Obrazy S. Rusina, to obrazy najczęściej ludzi i tak przedstawiane jakby były pretekstem do snucia skojarzeń np. „Oczekiwanie”, po s. 460.
W dziele ocalania tego, co cenne i warte zapamiętania, zwłaszcza utworów literackich odgrywają czasopisma krytyczno-literackie, jak np.: „Akant”, którego wydawcą jest Stefan Pastuszewski. To on jako wytrawny poeta ocalił od zapomnienia miłość i piękno sonetów Francesco Petrarki.
To opracowanie kończy S. Rusin radą: „Samemu powinno się zadbać o to, w jaki sposób chce się poszerzać własne hierarchie wartości. Warto czytać książki autorów niepozornych, niezależnych, z nieprzeciętną wyobraźnią i intuicją, mających bogatą wiedzę o człowieku i o jego skomplikowanej naturze.” (s .674)
Stefan Rusin, Dziennik artysty, Konin 2021
Moją uwagę zwrócił obraz „Jej owoce” zaprezentowany po s. 460.