w jesienny deszcz i tacy którzy odczytują je
z liści koniczyny lub lotu trzmiela
Są wiersze jak ich grzechy i oczyszczenie
grzechów Są krwią schowaną w owocach
jarzębin Jesienna chmura jest ich
przyjazną planetą a przecież
kiedyś młodość była ich słonecznym
gościńcem Zapach morwy z dzieciństwa
podróżował z nimi przez życie a teraz
jest odchodzenie w oczekiwaniu na ostatni
śpiew drozda
Spójrz - gołąb przysiadł na dłoni Boga
kruk wrócił z podróży do piekieł
Śmierć śpi pod krzakiem jałowca
chowa się w kosmicznych mgławicach
gdy wiersz jest jedyną ozdobą nocy lub
zniczem z cmentarza w Dzień Zaduszny