pęcznieją przekreślone słowa
z puentą zgubioną na wstępie
ktoś prawi kazania które wybrać miejsce
więc gipsuję
podziurawione myśli
wyciskam się do suchej kartki
rozkładam na wiersze
Księżyc pilnuje beztroskich gwiazd
mrok wbił paznokcie szarpie na wszystkie strony
przypomina się ilekroć milknie księżyc
otwarty na najbardziej stromą przepaść
uwiązałem pętlę na której zawisła tęsknota
ktoś wykradł niebu gwiazdę
opowiadaj mi każdy ból
bo tylko wtedy życie ma sens
gdy cierpi się we dwoje