Narew – lato
( okolice Wizny )
I
fale
małe
maleńkie jak drzazgi
ale drew już nie rąbią w chronionych lasach —
most ma betonowe filary
na brzegu
zwierzęta pozostawiły ślady
– gdzie indziej byłyby to jedyne znaki ich istnienia
a człowiek
- słysząc szum wiatru w głowie –
kładzie się na trawie
albowiem chociaż już pół dnia upłynęło od porannej rosy
soczysta zieleń przypomina falującą wodę
II
ptaki wstają z samego rana
aby przez cały dzień rozmawiać z rzeką
która w labiryncie świata odkryła własną drogę
(dochodzi zapach lewkonii z ogródka na skarpie
brzęczenie pszczół próbujących zliczyć płatki kwiatów)
pojawia się jastrząb
jak Ikar chce dotknąć słońca
ale jego szeroko rozpostarty cień spada do wody
wynurza się wydra
— mały sympatyczny Minotaur
spragniony wieści napływających ze świata
III
łabędzie diademy unoszą się
na gładkim czołe rzeki
klucz dzikich gęsi
otwiera oczy na bezkres nieba
i odbicie zachodzącego słońca jak miedziany talerz
który po posiłku trzeba umyć w wodzie
dzisiaj rzeka pochłonęła tyle promieni
że przez całą noc
będzie nawilżała falami spierzchnięte brzegi