Zbliżenia i oddalenia. To zwykła codzienność,
która wciąga w pułapkę, z możliwością nabrania oddechu,
poznania siebie nawzajem jeszcze raz, to dobry materiał
na zbudowanie stałego związku. Cegła po cegle, wiązka
po wiązce, żyłka po żyłce. Coraz wyżej i wyżej, choć z lotu
ptaka nie jest już tak kolorowo jak na początku.
Pomiędzy jest inaczej, gdy musimy pozbyć się nadmiaru
wrażeń jak tłuszczu, udźwignąć znamię na policzku,
wyciągnąć drzazgę z dłoni. Zajść w ciążę razem,
nie osobno. Polubić zmienne nastroje, łaknienie słodyczy,
jednorazowe pieluchy. To wtedy koniec stanie się spokojniejszy,
przepłynie przez palce jak woda, naniesie muszle.
Znów wszystko się wyrówna, zbliży, oddali. Przekonuję się
o tym, gdy tylko rankiem otwieram oczy, a ty śpisz,
nieświadomy niczego pod ciepłym kocem.