Romuald Bielenda, to dojrzały poeta, który życie zna na wylot, a prawidła wiersza objął intuicją poetycką już dawno. Dwujęzyczny zbiorek zatytułowany Wiatraki w Sefferweich wydany przez oficynę „STON2” w Kielcach w 2017., jest przemyślanym krokiem skierowanym w stronę takiego czytelnika, który zapragnie głębszej przygody intelektualnej.
Pasja poetycka autora, która zaowocowała 17. tomikiem, jest dowodem wielkiego, szczerego szukania prawdy. Tak postrzegam kilka jego ostatnich tomików i ten ostatni, gdzie autor sam stwierdza „…spędzony w Niemczech czas wzbogacił moja wiedzę, poczynił spostrzeżenia i refleksje…”.
Odsłania się autor bardzo zwyczajnie, tak jak swobodny podróżnik. W wierszu W salonie samochodów, mierzy się z cenami czyli przelicza, na co go stać w sąsiednim kraju. Z salonu samochodów wychodzi niezadowolony. Lekka ironia dodaje tym przeliczeniom niepowtarzalnego uroku. Jednak zaraz w innych wierszach potrafi zapaść się po uszy w historię, w jej okrutność i konsekwencje rozciągające się na pokolenia. Teksty i ilustracje z tego tomiku chciałabym dzisiaj zaproponować każdemu człowiekowi jako chwilę zatrzymania, aby miał czas zauważyć, że przebaczanie nie jest abstrakcją, że ma w naszym życiu aspekt duchowy i fizyczny jest rozciągnięty w czasie innym dla każdego z nas. W wierszu Dlaczego, autor pyta:
może walec nasz za lekki
by wyrównać
i zacząć od nowa?
Jego wiersze w tym zbiorku, jego pisanie jest sposobem na wciągnięcie czytelnika do rozważań nad krzywdą, winą i karą, ale też nad pięknem tego świata, nad wartością myśli ludzkiej, nad potęgą dobroci i wielkiej chęci ludzi do trwania. Autor niemalże zakłada, że tą pozycją umożliwi nam dostęp do swoich przeżyć i przemyśleń. Stawia swoją pamięć, wiedzę i życie swoich bliskich w osobie teścia, brata, pod ogląd wszelakiej myśli. Spróbujmy zatem przy pomocy autora wybrać się dziś w podróż do Niemiec.
Nie da się tego zrobić z kamerką „w japońskim stylu”, tu filmik, tam zdjęcie. Ta podróż nie ma nic z wygodnego zapomnienia, ani z łatwego potępienia, nie ma też nic z taniej radości spędzenia wolnego czasu, bowiem mimowolni nakłada się na ten wyjazd wielka wrażliwość poety, jego historyczna wiedza i życiowe doświadczenie.
Autor wybrał się na wycieczkę do Nadrenii, do krainy, skąd pochodził Alfred, jeden z bohaterów powieści Guntera Grassa zatytułowanej Blaszany bębenek. Skojarzenie z tą pozycją literacką, książką o wielkiej wyobraźni i wiedzy wywołał we mnie wiersz Bielendy Oczami Polaka, a tak bezpośrednio fraza:
wydaje się –
garstka faszystów wywołuje wojnę
i podbija Świat
a napadniętych i Niemców
przeżycia?
Paralelności przesłania obu tych książek dopełnił we mnie wiersz Cmentarzyk
przyklęknął
na zboczu zamyśleń
wśród zmarłych i poległych
– może i w Polsce?
pielęgnowaną pamięcią
kwiatów
świeżo
nasadzanych
Niemiec, Alfred Matzerath zginął w Polsce i leży na Zaspie, na tym samym cmentarzu, co i Polak Jan Obroński, a Oskar o nazwisku niemieckim, ale prawdopodobnie rodowodzie polskim leży gdzieś na niemieckiej ziemi. Cmentarze pogodzą wszystkich, zrozumieją wszystkie bóle, złagodzą uprzedzenia i złości. Te „zbocza zamyśleń” tak pięknie i niezwykle krótko podane przez wiersz, któremu obce jest wielosłowie wstrząsnęły moją wyobraźnią . Temat wojny, ludobójstwa czy okrucieństwa w poezji, nie lubi, nie znosi nadęcia i nadmiaru słów. Wybielanie nie bardzo czystej historii wojny, to upieranie się powiedzieć coś, czego się nie da powiedzieć.
Różewiczowskim echem „poetyki ściśniętego gardła” dochodzą do mnie wiersze autora: Bajpasy i Echo serca. „…kto odczyta…” , „…zrozumie…” i „… zapłaci…” za tragizm rodzin, za zbrodnie, za zniszczone piękno ludzkiej myśli, za stracony czas, za młodość i za marzenia. II –wojna światowa jest poza latami życia autora, urodził się w roku jej zakończenia, ale wojna nie kończy się na jednym pokoleniu. Myśl sama cofa się do I wojny, do germanizacji, w umyśle jakaś kołatka stuka Hakata
Zastanawianie się nad przeszłością generuje myśli o przyszłości. W wierszu Oprzeć się ewolucji? autor zauważa:
świat wygrażał
i grozi kataklizmem
Jakiej wiedzy i jakiego umysłu trzeba, żeby uchwycić wymiar dnia dzisiejszego, zauważyć odradzanie się postaw a nawet obsesji budzących grozę i jak temu stawić czoła, jak zapobiec następnym tragediom światowym, europejskim, polskim, domowym i osobistym. Czesław Miłosz w Traktacie moralnym pisał:
lawina bieg od tego zmienia,
po jakich toczy się kamieniach
Zwątpienie w ludzi łagodzą chlebne pola, syte i pełne ciepła zagrody wsi nadreńskiej, ale także powaga i piękno miast i miasteczek. Rzeka i winnice, budowle i szlaki dróg wykazują w wierszach autora wyjątkowe zrozumienie dziejów, stoją na straży dat, pamiętają wszystkie wojny, są gotowe do rozmowy na każdy temat, do wybaczenia do zauważenia „wielkości znaków” , które powinny nam być drogowskazem.
Po głowie plącze mi się bardzo piękne zdanie Kardynała Wyszyńskiego:
Pokój światowy zaczyna się od pokoju naszego serca.
Wszystkie wiersze z tego zbiorku wpisują się właśnie w tę myśl. Łatwiej powiedzieć, niż znaleźć środki do uzyskania takiego pokoju. Poezja Bielendy jest na pewno jedną z takich dróg, którą warto z autorem przemierzyć. Czytajmy zatem.
Romuald Bielenia, Wiatraki w Sefferweich, przełożył Józef Majta, Oficyna Wydawnicza „STON2”, Kielce 2017, ss. 92.