W nocy Walentego wodziły ogniki
Przywiodły go w pobliże miejsca po chałupie
dziadka i posadziły na pniaku pod lasem
Chata stała i mały Waluś zaganiał właśnie
krowy do obory Zmierzchało się i księżyc
wschodził Ojciec strofował syna że jak zwykle
zagapił się i wrócił po nocy
Stary Walenty zdumiał się najpierw
potem stęknął i chciał podejść do chaty
ale światło księżyca ogarnęło go i zamknęło
w nieprzekraczalnym kręgu
A potem przeniosło do domu dziadka
gdzieś daleko od miejsca na którym
został zbudowany