W mojej wiosce
kilkanaście chałup
rozsianych między sadami
Jantarowa strużka drogi wije się
przez rżyska do pastwisk
karmiących bydlęta
Sosnowe kołki ogrodzeń
oplecione chrustem
niczym słomiane maty
Bajkowe chaty z czapami strzech
upstrzone kępkami mchu
jak piernikowe domki albo
borowiki
Z chat płynęła cisza
kojąca ból rolniczego znoju
lekko kołysząc się
niczym kołyska w alkierzu
Dziadek oburącz oparty na lasce
z zachodzącego słońca
czytał jutrzejszą pogodę.