„–Czy wypijesz ze mną wino, czy wódkę?
–1 piwo też."
Grzegorz Misiewicz
Rozmowy często są jałowe, dyskusje–nudne, opinie–banalne, a dowcipy–stare, obrośnięte mchem lub pajęczyną. I dzieje się tak właściwie we wszystkich środowiskach, nawet tam, gdzie spodziewamy się intelektualnych erupcji i satyrycznych gejzerów... A tymczasem otacza nas szarość, pospolitość, senność. A jednak zawsze z mniej lub bardziej słabnącą nadzieją oczekujemy, że nagle pojawi się ktoś, kto jednym zdaniem trafnym i nowym wywoła burzę oklasków i uśmiechów, przebudzi usypiających, sprowokuje niezdecydowanych, a wszystkim przypomni, że można rozmawiać i myśleć inaczej: spontanicznie i z humorem. A wtedy zmienią się nagle relacje, pojawi się wewnętrzna energia i zapał, i chęć przeciwstawienia się, polemiki, szermierki na słowa... Czy jednak na pewno tylko szermierki – eleganckiej walki na szpady, szable, florety?
Napisałem: „pojawi się ktoś", a myślę oczywiście, o autorze niniejszego już trzeciego tomu, „Ripost" Grzegorzu Misiewiczu... Nie dostrzegam w nim jednak wyłącznie super–sprawnego szermierza, mistrza ironicznej wypowiedzi i sarkastycznego dialogu... Przecież razi, rani i zabija nie tylko ostrzem miecza... Równie sprawnie rzuca nożem, uderza sztyletem, czy strzela jak moi dawni ulubieni bohaterowie z Dzikiego Zachodu: Old Surehand, Old Schattearhand , czy Sokole Oko... Wystarczy otworzyć jakąkolwiek stronę kolejnej książki, aby o tym się przekonać, podziwiać celność, dokładność, precyzję wypracowanego–pewnego strzału.
I dlatego, wczytując się w riposty Grzegorza Misiewicza, nazywałem go w myślach właśnie Old Ripostmanem, Old Responsmanem, Old Retortmanem, lub też nawiązując do Karola Maya–Old Risposthandem... Sądzę, że autor wybaczy mi te oryginalne porównania, lecz tak go dostrzegam z perspektywy tych trzech już niezwykłych książek. Argumentem dodatkowym, za odnajdowaniem–odkrywaniem Grzegorza Misiewicza nie tylko w roli sprawnego i utalentowanego szermierza, jest stanowczość z jaką występuje w obronie riposty, uważając ją za odrębny gatunek literacki, o czym przekonał zapewne już wielu czytelników, a mnie na pewno. Tu wyznać muszę, że sztuka posługiwania się coltem i lassem jest moim zdaniem bardziej atrakcyjna i efektowna, od elektronicznie sprawdzanej szermierki, a najważniejsze: pozwala na uderzanie z ukrycia i oddalenia, co w ripostach ma znaczenie decydujące... A Grzegorz Misiewicz potrafi zaskakiwać!
„Jak nazwać człowieka, który zjadł swego ojca i matkę? – Pełnym sierotą"
Najpełniejsza i najprawdziwsza odpowiedź na to pytanie również oczywiste, wzbudza nasz podziw, bo spodziewaliśmy się banalnego słowa: ludożerca lub kanibal. Autor tymczasem przygotowuje kolejne niespodzianki w następnych ripostach, improwizuje, prowokuje żongluje znaczeniami stosując swoistą ekwilibrystykę pojęć, motywów, przyczyn i skutków. Świat przedstawiony – a można tu moim zdaniem wprowadzić i to hasło – wynika w ripostach Grzegorza Misiewicz z szybkiego i przekornego reagowania – błyskawicznie z humorem, z sympatyczną zjadliwością, z wieloznaczną ironią, kpiną, nawet szyderstwem, z przesłaniem, może i drastycznym, lecz w gruncie rzeczy życzliwym, bo rozszerzającym nasze spojrzenia na otaczającą rzeczywistość i na samych siebie. Wszyscy jesteśmy tu obecni: ty i ja, on i ona, Polska i Europa, a „jak daleko do oazy"? – dwie fatamorgany", i uśmiechamy się już, bo przecież wciąż kuszące nas politycznie i ekonomiczne miraże i obietnice, zestawiamy z realną sytuacją naszego kraju, a konkretnie z osobistymi zasobami ukrytymi w kieszeniach i portfelach, na kontach i lokatach.
Trzeci tom ripost, w zestawieniu z poprzednimi książkami, wydaje się inny, bogatszy. Autor proponuje też odrębny, od wcześniejszych, sposób zapisów swych drobnych utworów. Tworzy riposty–dialogi złożone z trzech, lub więcej zdań, na zasadzie pytanie – odpowiedź –pytanie – odpowiedź lub następne pytanie, same w sobie stające się pointą... Wprowadza też do tych z konieczności zwięzłych rozmów, elementy języka potocznego, zwyczajnego, rubasznego, czy chodnikowego, co znacznie ułatwia percepcję, przybliża do czytelników i słuchaczy. Często wyłapuje również lingwistyczne podobieństwa słów, pojęć, zwrotów, motywów, tworząc zabawne kompozycje: – „Do czego ci ta szyba potrzebna? – Bo będę robił szybowiec" . Chociaż do mnie najbardziej przemawiały, riposty obyczajowe...
„Jaki rodzaj śmierci chce dla siebie wybrać oskarżony? – Proszę o powolne zatruwanie mojego organizmu alkoholem."
Riposty uczą nas dystansu do problemów, czynią nas bardziej wrażliwymi, pozwalają spojrzeć i zobaczyć daną sytuację jakby z drugiej strony. Podczas lektury miałem wrażenie, że jestem nie tyle czytelnikiem, co uczestniczę w rozległej dyskusji o przyszłości naszego języka i o naszym uczestnictwie w przyszłości. Riposty są odbiciem konkretnych sytuacji, stosunków społecznych, rozpiętości standardów, obyczajów, a prościej: marzeń, tęsknot i klęsk czyli wszystkich zjawisk z naszej codzienności... Jak wszystkie formy literackie, również riposty podlegają prawom czasu, nie dezaktualizują się jednak wymagając drobnych jedynie korekt; czego znamiennym przykładem może być ta z poprzedniego tomu dotycząca wieku emerytalnego:
„ –Kiedy feministki będą szczęśliwe? – Jak wszystkie Polki będą pracować nie jak od niedawna do 60 lat, a do 65 lat."
W tym przypadku należy zmienić jedynie liczbę–wprowadzając 67... Jednak wobec ostrej dyskusji i gwałtownych sprzeciwów polityków, związkowców i przyszłych emerytów, obawiam się że każda z korekt – w granicach do ...90 – wkrótce może stać się nieaktualna.
Patrzę na trzy książki – trzy tomy ripost Grzegorza Misiewicza i zastanawiam się jak powstają – jak rodzą się te zwięzłe kompozycje – jakby fragmenty wyrwane z rozmów, czy z rozmyślań? Czy autor rozmawia sam ze sobą? Czy staje przed lustrem, twarzą w twarz i patrząc sobie w oczy zadaje pytania i od razu na nie odpowiada? Czy też po prostu myśli ripostami? A może analizując konkretny problem ulega pewnemu rozdwojeniu osobowości, jest sobą i swym przeciwnikiem, pytającym i prześmiewcą – ironistą? A może ... wszystko jest tu możliwe? Zarówno przemyślenia, jak i wnikliwe obserwowanie rzeczywistości, wychwytywanie szeptów, podszeptów, strzępów rozmów, fragmentów wypowiedzi ... Każda choroba znajduje swe antidotum, szczepionkę ... A każdy punkt ma swój antypunkt. I nie wiadomo, które zwierciadło jest realne, a które jest skrzywione... I czym jest prawda, której stale się domagamy? I tu zbliżamy się do magii, magii oczywiście literackiej, do zjawiska wieloznaczności pojęć i słów. To już nie zwyczajna satyra, to wyższa półka, bogactwo myśli i języka ... Sądzę, że współczesna Polska potrzebuje takich właśnie ripost, mądrych ripost ... Inaczej grozi nam degradacja i nuda.
„ – Jest coś gorszego od zwyczajnej nudy? – Nuda zorganizowana"
Apeluję zatem do Grzegorza Misiewicza... Wierz w siebie i wyceniaj własne słowa najwyżej!
Grzegorz Misiewicz, Riposty Seria III, Wydawnictwo Drukarnia Klaudia – Druk, Inowrocław 2013