„Nie mów dużo, lecz...
w niedopowiedzeniach.
powiedz najwięcej
Strzeż się samego siebie
wielbłąd nie widzi garbu"
„Dziesiąta pieczęć" - BLISKIE ROZMOWY - Stanisław Zwierzyński
Czytam Stanisława Zwierzyńskiego. Ułożyłem przed sobą dwadzieścia poety-ckich książek i staram się czytać je równocześnie. Oczywiście pamiętam o chrono-logii ich powstawania - pierwszy debiutancki tom wierszy „Myślowe zagajniki" poeta opublikował w lutym 1994 roku, a więc... dwadzieścia tomów w dwadzieścia lat. Oczywisty jubileusz, chociaż autor jubilatem się nie czuje i snuje wiele konkretnych planów na przyszłość - najbliższą i tą dalszą.
Sięgając po kolejne książki odkrywam artystę - człowieka niepokornego i niezwykłego, o zdecydowanym charakterze, wiernego swym poglądom, wrażliwego i nieobojętnego, skłonnego do ironii i ostrej krytyki wobec zjawisk, które uważa za krzywdzące, złe, mroczne. Określenie: artysta odzwierciedla obie jego pasje, dwa ujawnione talenty - literaturę i malarstwo, w obu tych dziedzinach osiągnął już znaczące sukcesy, „Urodził się w Mielniku nad Bugiem w roku 1933, a następnie, już po wojnie przez 30 lat był wierny Zakładom Przemysłu Ciągnikowego Ursus, teraz już nieczynnym, zamkniętym, a może zamordowanym... Pracował tu na odpowiedzialnymi stanowisku: metrologa i już w tym skromnym biograficznym zarysie dostrzegam postać nietypową, a równocześnie silną i cierpliwą, niewielu bowiem poetów potrafiłoby przez cztery dziesięciolecia podporządkować się rygorom dyscypliny pracy codziennych żmudnych obowiązków, obyczajowości wielkiego państwowego przedsiębiorstwa. A przecież Stanisław Zwierzyński już wtedy pisał wiersze, malował, tworzył. Być może przewidywał i planował, że po przejściu na emeryturę - poezja i malarstwo już bez reszty wypełnią jego życie. O tym świadczą leżące przede mną książki.
Dzięki temu pierwszy tom był już pozycją przemyślaną, dojrzałą, poprzedzoną udziałem w wielu almanachach, nagrodami na konkursach, publikacjami prasowymi. Niezwykła wrażliwość i ufność w możliwości poetyckiego słowa, przesądzają też o kształcie tej pierwszej w całości własnej publikacji, momentami zbliżającej się do prozy, odkrywczej i przenikliwej Tom nosi charakter spisanego wierszami eseju poświęconego roli języka poetyckiego we współczesnym świecie. Autor z wiarą mło-dego poety wyznaje swą ufność do słowa i jest to wyznanie najszczersze...
„Wchodzę do księgarni
widzę stosy tomików
ogarnia mnie bezwład
Czuję, że czeka nas
w najbliższym czasie
zasadnicza batalia
o rolę i sens poezji
Piszemy nie do muzyki mowy
lecz do zgiełku rzeczy"
Do dyskusji z nami - czytelnikami poeta zaprosił też Sokratesa, Makbeta, Juliusza Cezara, Orfeusza, Homera, Horacego, Syzyfa, Edgara Allana Poe... I nie są to błahe rozmowy, dotyczą bowiem przyczyn i skutków poezji, wyrażania niewyrażalnego, sensu sztuk ,,W tej podróży / Ja, musi rozsypać się / na tysiące ziaren/po całej planecie", przekonuje nas autor, a w sąsiednim, po mistrzowsku skomponowanym utworze oznajmia: ,,W istocie rzeczy / każde miejsce / wers po wersie / zbudowane jest / tak logicznie, jak / Prawo Talesa". Wbrew pozorom nie ma tu antynomii… Podróż życia i dezintegracja poetyckiego „ja" nie wyklucza przecież dopracowywania formy „wers po wersie". To przemyślane credo towarzyszy poecie aż do dziś i być może już wtedy wiązało się z jego przeczuciami, z poszukiwaniami form-gatunków literackich wymagających wyjątkowej dyscypliny i podporządkowania się tradycyjnym regułom. Jednak odkrycie haiku i tanki nastąpi nieco później, na razie znakomity debiu-tancki tom przynosi kilkadziesiąt wierszy wynikających z literackich - malarskich - poznawczych doświadczeń autora, a jego złożona, dynamiczna osobowość sprzyja analizie otaczających zjawisk. Poetycki esej - rozpisany na 74 wiersze objaśniający w różnym stopniu i z różnej perspektywy sens tworzenia, to jeden z najciekawszych debiutów jakie czytałem... Dziwię się też dlaczego przeszedł wówczas bez echa? Czy zadecydowała o tym sytuacja polityczna? Trwało właśnie zachłysty-wanie się wolnorynkową niby - wolnością i innymi wątpliwymi przymiotami kapitalizmu oraz świętością prawa własności.
Wkrótce pojawiają się dwa następne tomy, świadczące o rozległych zainteresowaniach poety i jego wszechstronnym talencie. W „Życiu bez granic" zachwyciły mnie głębokie rozważania filozoficzne, metafizyczne, historyczne, religijne. Obok oryginalnych prób definicji pojęć i zjawisk, znalazłem tu znakomite wiersze o charakterze epickim: „Polski los", „Kres Ryszarda III", „Juliusz Cezar w ostatnim dniu życia", „Generał Dywizji Franciszek Kleberg w kampanii 1939" i wiele innych. Warto podkreślić, że ten model poezji dotykającej problemów przeszłości i odnajdujący w niej wątki wspólne z teraźniejszością nie jest dziś popularny. U Stanisława Zwierzyńskiego natomiast są to zwięzłe reportaże z historii, podejmujące konkretne epizody z dziejów, z życiorysów bohaterów, z miejsc bitewnych... Współczesny język i efektowna, ekspresyjna narracja przyciągają czytelnika. Odrębny felietono-wy charakter zwraca uwagę w utworach dotyczących spraw wiary „Jeruszaleim", „INRI" czy „Veritatis splendor" omawiający znaną encyklikę Jana Pawła II... Padają tu pytania, które i my zadajemy sobie niemal codziennie...
,,Czy moralność katolicka
może stać się lekarstwem
na problemy naszej doby?
Czy będzie bezradna wobec
zachowań i norm etycznych
człowieka naszej epoki?
Encyklika daje obraz świata
w kryzysie: pesymistyczną
wizję cywilizacji i...
tworzącego ją człowieka
który, wewnętrznie rozdarty
rozpoczyna dzieje grzechu
gdy nie uznaje już Boga
za stwórcę, chce sam decydować
co jest dobre, a co złe"
Pomimo publicystycznej tonacji słowa wzruszają nas i pobudzają do kolejnych przemyśleń. Tom przynosi szereg wspaniałych wierszy, nietrącących nawet po latach swego aktualnego ostrza, precyzyjnie zamierzonych i napisanych. W pamięci na pewno pozostaną mi cztery słowa ułożone w przekonywujący aforyzm: „Poezja jest sztuką możliwości", a także „Piękno / ostatnie schronienie / tych / którzy nie mają już nadziei". Autor krąży od problemu do problemu, stara się objąć poezją jak najwięcej zagadnień i tematów, którymi żyją współcześni Polacy, nie tylko ci związani z kulturą, sztuką, nauką... Dlatego też tom „Życie bez granic" czyta się jak książkę z pogranicza sensacji, oczywiście sensacji intelektualnej. Wiele utworów opatrzonych zostało dedykacjami dla bliskich poecie - żonie, braciom, „Pod Monte Cassino" Adamowi Zwierzyńskiemu, 26 grudzień - Szczepanowi, zaprzyjaźnionym: Wojtkowi Siemionowi, Józkowi Lenartowi, Sławomirowi Wysockiemu, a mógłbym przytoczyć jeszcze szereg nazwisk osób bliskich autorowi. Łączy te wiersze, przypisane przecież konkretnym postaciom, ukazanie ważnych dla nich idei, przeżyć, postaw, fragmentów historii, istotnych również dla pozostałych czytelników... Sądzę, że książka ułożona z wierszy dedykowanych - nie tylko z tego tomu - byłaby dla wielu z na arcyciekawą lekturą... Trudno w niewielkim szkicu poświęconym całej dotychczasowej twórczości literackiej Stanisława Zwierzyńskiego omawiać poszczególne utwory, chciałbym jednak zwrócić jeszcze uwagę na „Kolekcjonera" poświęconego pająkom, ponieważ wielu poetów sięga dziś po podobne lub identyczne tematy traktując
„Tysiące pająków
płodziły się
mniej więcej
w tempie
w jakim się pożerały"
Trzeci tom „Pro Amore" potyka odwiecznych spraw płci, prowadzących ze sobą nieustającą grę. „Uważam, że popęd płciowy rozumiany jako źródło energii życiowej jest jednym z dwóch, a może trzech motorów naszego życia - wyznaje poeta w lakonicznym wstępie, a nas porywa zmysłowa, nasycona erotyką, pełna miłosnych wizji sceneria zbioru wierszy o bardzo zróżnicowanym charakterze od czułych szeptów, po relacje z kawiarnianych zaręczyn, ślubu, podróży poślubnej, do filozoficznych, gorzkich refleksji o przekwitających kobietach. Subtelność graniczy tu z perwersją, namiętność z ironią, realizm - prawdopodobnie autobiograficzny - a bogatą męską wyobraźnią, a doświadczenie i dojrzałość spotyka się z naiwnością pierwszych uczuciowych doznań. Świat ciała dominuje nad światem duszy… Mniej tu natomiast walki płci, a więcej wzajemnego przyciągania, pożądania, tęsknoty... W kilku miejscach autor stosuje narrację kobiecą, przedstawiając w sposób bardzo przejrzysty i efektowny żeńską skalę doznań w trakcie miłosnego aktu... Obraz kobiety ulega nieustannym przeobrażeniom, niekiedy szokującym… Od delikatnych, lirycznych rozważań: „Nie ma dwóch / takich samych / imion, chociaż / brzmią identycznie / Anna i Anna / to dwa różne imiona/ za każdym inna / rzeczywistość"... Po gorzki, chyba smutny, a może i okrutny wiersz „Przekwitające kobiety" - doskonały w swej formie, i trudny do zapomnienia, i jakże odmienny od wyciszonej propozycji Tadeusza Różewicza z wiersza o starych kobietach
„Są najbardziej stężonym
ekstraktem samiczki
Pierwsze białe włosy
znużenie, zmarszczki
zwietrzałe mięśnie –
to oznacza początek
złotej ery w życiu kobiety
Zbliżanie się tej
nieubłaganej chwili, która
wyłącza macierzyństwo
Kobiety u rubieży młodości
o wypłowiałych duszach
o oczach pełnych jesieni
ledwo wyczuwalnej trupiej woni..."
Nie znam bardziej ekspresyjnego, wstrząsającego czytelnikiem wiersza o starzejących się -przekwitających kobietach w literaturze polskiej. Pojawił się więc poeta wybitny, a trzy pierwsze opublikowane przezeń tomy są moim zdaniem osiągnięciem wyjątkowym i niepowtarzalnym... Cechą tego okresu była różnorodność tematów, znakomita przemyślana narracja, swoboda w zakresie stosowanych środków wyrazu, wielość gatunków wiersze białe, sporadycznie rymowane, ballady, piosenki, erotyki, utwory epickie, obrazki liryczne, reporterskie notatki... Coraz też pojawiały się zdania o charakterze aforyzmów... Był to też okres pełnej swobody w zakresie wersyfikacji, chociaż poeta starał się tworzyć wiersze podporządkowane naczelnej zasadzie Juliana Przybosia: najmniej słów i - przyznajmy - przeniosło mu to wyraźne sukcesy. A jednocześnie czytelnicy mogli odnieść wraże nie, iż autor tęskni do formalnej dyscypliny, do ograniczenia tej wolności pozwalającej mu na twórcze życie bez granic w myślowych zagajnikach.
Lata 1995 i 1996 przynoszą w twórczości Stanisława Zwierzyńskiego zauważalne przewartościowanie, a raczej przeistoczenie spojrzenia na poezję. Autor odkrywa haiku - krótką japońską formę liryczną: 17 sylab ułożonych w kompozycji 5-7-5. Od wyrafinowanych własnych kompozycji, od pomysłów budujących nowe liryczne i narracyjne konstelacje Stanisław Zwierzyński przechodzi - niespodziewanie dla czytelników - do ściśle wyliczonych konstrukcji, pozornie zawężających możliwości twórcze. I... odnajduje się w tych daleko-wschodnich strukturach tworząc aż trzy zbiory prześlicznych - przejrzystych wierszy: „Sylaby na palecie", „Homotropy", „W samo południe"...
„Koszalińską noc
przewrześniujemy świtem
borowikowo
Półsarni skowyt
na rogach snów sośniny
pod różokrzewem"
Od razu też przypominamy sobie tuwimowskie „słopiewnie" i podziwiamy poetę, wpisującego rdzennie polskie brzmienia w japoński kanon. W tym również tomie znajdujemy wymowny, symboliczny obraz sugerujący szereg interpretacyjnych możliwości...
„Pewnego razu
wysypała się z nieba
wielka pustynia"
Oczywiście krótka formuła 17-tu sylab nie wystarcza poecie o energicznej, dyna-micznej osobowości, wciąż prowokowanego przez otaczającą codzienność, przez fakty i wypowiedzi, przez przyjaciół poetów i niepoetów. Stąd też trzywersowa kolumienka, przestaje wystarczać" niemal natychmiast. Nie mieszczą się w niej treści, kurczą obrazy, wyobraźnia pulsuje jak wulkan. Stąd utwory skonstruowane z dwóch, trzech, a nawet czterech haiku. Dzięki takiemu zabiegowi oraz pomysłowo-ści i talentowi autora, wiersz spełnia swą podstawową rolę - jest wypowiedzią - odpowiedzią w obrębie określonego systemu wartości estetycznych i etycznych.
Udział Stanisława Zwierzyńskiego w propagowaniu polskiej odmiany japońskiego gatunku literackiego został też błyskawicznie doceniony w „Antologii polskiego haiku" pośród 80 wybitnych poetów polskich. Autor „Sylab na palecie" znalazł się tu obok Jarosława Iwaszkiewicza, Czesława Miłosza, Kazimiery Iłłakowiczówny, Mieczy-sława Jastruna, Stanisława Grochowiaka, a zaprezentowane przez niego utwory uznać możemy za znaczące osiągnięcie artystyczne. Podziwiać można precyzję zapisu, maestrię skrótu i umiejętność zachowania poetyckiej samodzielności, a jednocześnie to przecież zdecydowania swojskie-polskie pejzaże...
„Mały skowronek
słońce rzuca go w górę
wyżej i wyżej
Jaskółko! Śmigła
zbuduj swoją warownię
w moim poddaszu"
Te wiersze pochodzą z kolejnego już tomu „W samo południe"... I tu też odnajdujemy nasze narodowe problemy, sprawy z którymi zmagamy się bezradnie...
„Bałwan ze śniegu
śmieje się z oszołomów
Rzeczypospolitej
Znicze na grobach
przypominają prawdy
niezagojone."
Polityczny – ideowy - społeczny temperament poety bezustannie skazuje go na nieobojętność, na konieczność interwencji, uczulenia, krzyk, gwałtownie rozrywający cisze;
„Tylko las, las, las.
Gdzie zagubił się człowiek
w labiryncie dni?"
W międzyczasie - w 1997, a więc już po „Sylabach na palecie" ukazuje się zbiór wie-rszy niezwykle ważnych dla całokształtu twórczości poety. To wybór „Requiem Aetarnara" -książka z tytułem z lekka ironizującym otwiera przed czytelnikami rozległą panoramę możliwości i uzdolnień autora z Ursusa. Różnorodne warsztatowo dopracowane przemyślane w szczegółach, ukierunkowane psychologicznie utwory ukazują nam współ-czesną Polskę we wszelkich możliwych wcieleniach, w tematach najbardziej aktualnie ważnych, codziennych, jak i historycznych i - co najistotniejsze - są to obrazy prawdziwe, realne co do których nie mamy najmniejszych wątpliwości, że albo odzwierciedlają fakty, albo też z faktów wynikają, Krytycy narzekający na brak utworów tworzących wizję kraju, w którym żyjemy, powinni czytać Stanisława Zwierzyńskiego. Tu jest wszystko... Polityka, religia, gospodarka, miłość i podłość, wiara i gorycz, zachwyt i cierpienie... Poeta reaguje, angażuje się, godzi się i protestuje... Możemy zgadzać się z nim, lub nie zgadzać, możemy przyjmować jego wizję kraju i narodu, lub wprowadzać korekty, musimy go jednak podziwiać za wrażliwość i nieobojętność i oczywiście talent, ożyło zjawisko niechętnie dostrzegane przez etatowych bada-czy literatury. Każdy wiersz jest tu wydarzeniem, propozycją rozmowy, zaproszeniem do dyskusji lub też głosem w trwających od lat polemikach... Formy krótkie i rozbudowane, liryczne, nasycone symboliką i epickie pełne dramatycznych momentów zostały ze sobą zestawione i zamknięte w zharmonizowanej całości. Spośród wielu świetnych wierszy poruszyła; mnie głęboko „Świńska śmierć"- realistyczny, pełen drastycznych szczegółów poetycki reportaż z rzeźni... „Rzeźnia to piekło". Apokaliptyczne niemal obrazy, codzienne zabijanie są przecież składnikiem naszej codzienności, fragmentem naszej cywilizacji. Głęboko humanitarny, a może i pacyfistyczny głos poety wstrząsa czytelnikami, oczywiście o ile dotrą do ukrytego w głębi tomu - na str. 157 wiersza...
„ludzki odruch
po zabiciu
dziesięciu świń
sięgnięcie
po papierosa"
Z trzech wyrazistych tomów haiku, wiele utworów pozostanie na pewno w polskiej rodzącej się właśnie tradycji tego gatunku, a z „Homotropów" na pewno ten, bardzo osobisty, będący kolejną subiektywną, a trafiającą i do mnie kreacją ars poetica
„jest jeszcze język
jeszcze język grzechotnik
mroczny i śliski
Smoczym językiem
po pergaminie skóry
piszę milczeniem"
Zbliża się koniec XX wieku, trwają podsumowania osiągnięć i porażek, czasów pogardy, niepewności i złudzeń... W twórczości Stanisława Zwierzyńskiego otwiera się nowy okres - fascynacji japońską formą tanka, powstałą około VII stule-cia, lecz wciąż aktualną. Klasyczna tanka składa się z pięciu wersów nierymowanych, o układzie sylabicznym 5-7-5-7-7, tworzących strefę górną-opisową, oraz dolną - refleksyjną, zamykającą całość utworu. Tanka daje poecie bezwątpienia więcej szans na pełne wypowiedzenie się niż haiku, tamten flirt przeradza się teraz w gorący romans... Lecz i tak jak i we wszystkich poprzednich utworach obcą formę wypełnia polska treść, a niekiedy i romantyczna tradycja jak w „Kordianie" Juliusza Słowackiego – spojrzenie ze szczytu Mont Blanc...
„Patrzę ze szczytów
cały świat jest przenośnią
nieodgadniona
granicą przemijania
odblaskiem tajemnicy
Gdzieś tam poniżej
szaleją krwawe wojny
terror i przemoc
ludzie się denerwują
bo ich los jest niepewny
Tutaj pośród chmur
istnieje jedno prawo
dla niepokornych
Po prostu się umiera
to jest prawda odwieczna..."
Przełom wieków trwa... Niepokorny poeta osiąga w poezji tanka mistrzowską sprawność, przełamuje wszelkie bariery i trudności, eksperymentuje... Czytelnicy otrzymują trzy kolejne tomy: „Świat nie jest dla Hamletów", „Głębia ostrości" i „Dziesiąta pieczęć"... Giętki, uległy język i łatwość zapisu, a przy tym - jak i we wszystkich poprzednich książkach - rozległa skala najbardziej aktualnych tematów, potrzeba wypowiedzenia się, określenia, zamanifestowania swej obecności tu i teraz a także poczucia humoru, ironii, uzasadnionego szyderstwa...
„Chłodno i głodno
jak u boga za piecem
a w kieszeni pisk
ludzie żyją z napadów
wzięli los w swoje ręce
Rozwarte usta
bezrobocie, korupcja
ciasne ulice
Odrzucić system złudzeń
tę cierniową koronę
Gwiazda nadziei
to karoca do nieba
niknie ostatnia
Chciały kumaki króla
lecz dostały bociana"
Forma tanki okazuje się niezwykle pojemna...Pojawiają się wiersze dotyczące wszystkich dziedzin życia... a także utwory eksperymentalne, ułożone z łacińskich sentencji, z przysłów, z tytułów filmów, z popularnych powiedzeń, z pozornie ze sobą niezwiązanych równoważników zdań... Niemal we wszystkich utworach dominuje jednak zdecydowanie ostry, nieufny, krytyczny ton wobec otaczającej rzeczywistości...
Autor w sposób szczery, bezpośredni i jednoznaczny przybija „Dziesiątą pieczęć" nie ukrywając swego rozgoryczenia, rozczarowania, żalu... „Cud w Pololandzie"
„Zmarniało kino
zmarniała telewizja
wzrost przestępczości
Klęska przemian dekady
religią stał się pieniądz"
Klimat groteski, a równocześnie smutku, bo to przecież nasze sprawy, nasz kraj, na-sze istnienie - być może wyjątkowe i tylko to... Wielu krytyków, poetów, badaczy literatury przygląda się twórczości Stanisława Zwierzyńskiego, obserwują go, podziwia - ją, uczą się...Poeta zmusza nas do rozwikłania złożonych struktur literatury japońskiej... Już nie tylko haiku i tanka...Następne tomy przynoszą i kolejne odkrycia, nazwy pozostające przez wieki w uśpieniu -zamknięte w słownikach pojęć, nieu-żywane, a więc znane jedynie filologom... I nagle pojawia się twórca oryginalny, a może i nieco szalony i wydobywa, wykopuje z bibliotecznych ścian skarby, a może i diamenty, a na pewno kamienie szlachetne... On nie puka do drzwi kamienia, lecz szlifuje, cyzeluje, obrabia te głazy, nadaje im miejscowy polski kształt i blask.
Dowiadujemy się, że obok haiku i tanki, istnieje też renga - wiersz łańcuchowy z XII wieku, a także katauta, nagauta, haikai, senryuk, joruri. A przecież dobrze wiemy, czytając najnowsze tłumaczenia literatury japońskiej dostępne w księgarniach - jak głęboko sięga jej zeuropeizowanie, jak silne ciśnienie wywiera cywilizacja śródziemnomorska, nasza kultura we wszystkich jej mutacjach. A Stanisław Zwierzyński obraz odwraca miecz i tarczę i prowadzi nas w regiony dotychczas nieznane, a jeżeli nawet zabłądzili tam Iwaszkiewicz, Iłłakowiczówna, Różewicz - to były to zaledwie muśnięci spojrzeniem chwili oryginalności w ojczyźnianych pieśniach.
Początek XXI wieku - to już 3-cie tysiąclecie - zaczyna się dramatycznie, zamachem na World Trade Center, atakiem na Irak, pogrzebaniem wielu nadziei... Polska zmierza ku Unii Europejskiej... Pozornie wszystko układa się pomyślnie, lecz wciąż są to lata niepokoju, coraz głębszych nierówności społecznych, rozcza-rowania, poczucia krzywdy... Stanisław Zwierzyński pisze i publikuje kolejne tomy wierszy, przeważnie z informacją: „współczesna poezja polska oparta na wzo-rach japońskich"... Zastanawiam się: czyżby kanon tej poezji, zwięzłość jej form umożliwiała poecie bardziej ekspresyjną wypowiedź? I to o polskich sprawach? W 2004 ukazuje się „Iskrzenie", a w 2008 „Pod znakiem Byka", „Oligopole", „Szum czarnej płyty" i uwierzcie mi czytelnicy, nie ma problemu, sprawy, faktu, sytuacji, liczącej się osobowości, której nie odnaleźlibyśmy w tych wierszach – prowokacjach żartach, zwierzeniach, manifestach, oskarżeniach, zamyśleniach, pytaniach, sugestiach, pamfletach, apologiach... Poeta zadziwia swą wrażliwością, wyczuleniem niemal barometrycznym na zjawiska polityczne, gospodarcze, społeczne, tajne i jawne, zawstydzają-ce i groźne. Nasze obyczaje, nasze wady, nasze skłonności, miłości i zdrady, ucieczki i porażki, to co dobre i to co złe - odnajdujemy tu siebie i albo czytamy dalej, albo odsuwamy książkę i rozpoczynamy... Może nie rachunek sumienia, co zastanawiać się skąd ten autor tak dobrze nas zna i tyle o nas wie
„zatrzaśnięte drzwi
niesprawiedliwe wojny
bezsiła w wyobraźni_
W krzywym zwierciadle
słowo dudni, jak w studni
i ginie bezpowrotnie"
Bezkompromisowy, wciąż protestujący, nie pogodzony z krzywdą, podłością, kłamstwem. Książki Stanisława Zwierzyńskiego to jakby napisane wierszem na nowo „Dzieje głupoty w Polsce", nieżyjącego, a dziś juz niemal zapomnianego Aleksandra Bocheń-skiego... Wzruszają mnie wiersze o pisarzach którzy odeszli... o Piotrze Kuncewi-czu, Józku Lenarcie, Ryszardzie Kapuścińskim, Zbyszku Jerzynie, Krzysztofie Gąsiorowskim, Wojtku Siemionie Odnalazłem ich tu żywych, zapracowanych, wciąż tworzących, wrażliwych...
„Źle jest odmieńcom
za inność płacą życiem
publiczna konfrontacja"
Są tu też spostrzeżenia subiektywne, godne prawdziwego poety i prawdziwego mężczyzny, a na pewno warte zapamiętania, a niekiedy i zacytowania...
„Każda kobieta
szuka swego pogromcy
nie będzie naga
będzie miała na sobie
obcasy i ... kolczyki"
Uważny obserwator i znakomity psycholog nie może przejść obojętnie dostrzegając moralną degrengoladę, zobojętnienie, pustkę pokrywaną deklaracjami i patosem, zgiełku i wrzasku niby-bohaterów, niby-patriotów, niby-wszystkowiedzących lepiej
„Zero nie znosi
samodzielnego bytu
bo nic nie znaczy
lecz nabiera wartości
obok innych liczb"
Smutne, lecz prawdziwe... Trzeba „żyć aby przetrwać", „przetrwać - aby żyć", uważnie „spoglądać wokół siebie, kto kogo zawiódł"... Niepodważalne, mądre słowa pozostają i zawsze będą komuś potrzebne.
Pierwszą dekadę XXI zamyka tom „De profundis" oraz dwa zbiory poświęcone Fryderykowi Chopinowi wydane z okazji dwusetnej rocznicy urodzin wielkiego kompozytora „Chopin -Picasso fortepianu" i „Fryderyk Chopin - Rafael fortepianu", zawierające oprócz kilkunastu wierszy - wnikliwe komentarze, omówienia, sylwetki laureatów Konkursu Chopinowskiego, spisy kompozycji, a także obszerną bibliografię... Najbardziej jednak przemówił do mnie fragment wypowiedzi znanego hinduskiego polityka wpisany w wiersz...
„O pieśni Gminna
ile w tobie rozmachu
jaka żywotność wrasta w życie narodu
żyje i walczy z nami
„Najpierw cię ignorują
śmieją się z ciebie
później z tobą walczą
w końcu zwyciężasz"
Mahatma Ghandi
Tom „De profundis" - opatrzony jak i wszystkie wydawane md roku 1995 informacją o bliskich związkach z poezją japońską - jest wyraźną, zdecydowaną, pogłębioną próbą rozliczenia się z rzeczywistością, z którą trudno się pogodzić. A przyczyny, źródła tych niepokojących zjawisk, stają się przyczynami poezji.
Stanisław Zwierzyński zawsze stawiał swych czytelników przed trudnymi pytaniami dotyczącymi właściwie wszelkich sfer naszego życia. Podczas lektury podziwiałem jego wiedzę psychologiczną, socjologiczną, filozoficzną... Fragmenty wielu utworów przypominają analityczne eseje, gdzie niepokorny autor zmaga się z widmami, starając się dotrzeć do prawdy, ukazać losy, przeobrażenia i dylematy wielkiej idei - w tym przypadku religii zinstytucjonalizowanej...
„Zachodnie chrześcijaństwo
gorliwie pragnie ukryć, że
na początku było religią ubogich
i prześladowanych. Jego rozwój
to historia utraty tej perspektywy
przeradzania się w filozofię
sukcesu, potęgi i władzy,
w Kościół wojujący.
Prawdziwa wiara, to powtarzanie
losu Jezusa: nie może być wygodna
ma uwierać, jak cierniowa korona
Z biegiem czasu intencje
uległy wykrzywieniu
Chrystus mówił, że ludzie są równi
ale religia stała się
narzędziem segregacji ludzi"
Fragment z wiersza „Gdzie jest Bóg" - jedynego w zbiorze, którego nie objęła „japonizacja" -wydaje się ważny dla całości światopoglądu autora, dzielącego się swymi wątpliwościami, hipotezami i... niepewnościami. We wszystkich wierszach ton odczytujemy rozczarowanie, a może i żal. Ten protest poety zawarty w sarkastycznych, ironicznych strofach, jest również świadectwem i naszego buntu, naszym prote-stem. Poeta przeobraża się niekiedy w ludowego trybuna spoglądającego na ,,kabaret z kukiełkami", bo przecież żyjemy w kieracie, w błędnym kole...
„Ludzie i kukły
wielkie dziedzictwo pytań
oszalały świat pytań bez odpowiedzi
powszechne zagubienie"
„Cum grano salis" – „Z ziarnkiem soli" opatrzony został przez poetę informacją „tokayashi - nazwa i kanon utworów powołane przez autora"... Zbiór otwiera pełen humoru wiersz zadedykowany... Stachowi Zwierzyńskiemu
Niestrudzony
bierze długopis
momentalnie powstają
fraszki i wiersze
ballada o „Świńskiej śmierci"
i przedziwne haiku"
I odnajdujemy, w tym wierszu niedopowiedzenie, inwokację
„pomóż z labiryntu treści
setek mylących wyjść
trafić na nić klasycznego haiku"
Odczytujemy tu zatem jedną z przyczyn, dla których poeta wciąż sięga po wzory z dalekiego wschodu i przeobrażając kanony, transplantuje je na polskie grunty. Tom ukazuje nam wszechstronnego, doświadczonego autora...Zostajemy dosłownie zasypani bogactwem tematów, poglądów, refleksji, wizji i uczuć żarliwych, autenty-cznych, oryginalnych. Ekspresja tych utworów przyciąga nas, zmusza do nieobojętności, do intelektualnego angażowania się po stronie poety, chociaż… nie zawsze, bowiem Wisława Szymborska na „Dworze Czerwonego Cara" była gościem jedynie przelotnym.
Ujął mnie wiersz „Trybun" poświęcony Wincentemu Witosowi z wyraźną wewnętrzną linią dramaturgiczną, jak również szereg wierszy aktualnych, dotyczących naszych codziennych zjawisk politycznych i społecznych. Udane są również wiersze atakujące, krytyczne wobec partyjniackich postaw i afer. Cieszmy się, że mając tak niewiele, mamy jednak Stanisława Zwierzyńskiego.
„Między banałem
tsunami biurokracji
a idiotyzmem
kryzys globalizacji obszar półprawd i złudzeń"
Niestety, nie mamy złudzeń, wiemy, że to o nas, o współczesnej Polsce. Moja uwagę na dłużej zatrzymał wiersz „Rzecz o Norwidzie"... Następny tom „Niednik" to hołd oddany wielkiemu poecie, zawierający pełny wykaz jego utworów, a także niektóre rysunki. W wierszach ukrywają się też cytaty, dygresje, niedopowiedzenia... Chociaż niekiedy autor uderza wprost...
„jasność i ciemność
najwspanialsze utwory
rzucone w studnię
/"wkopać. zatrzeć, oddalić"/
obojętności
w kraju i na obczyźnie"
W tomie znalazłem też intrygujący wiersz „Pani na Watykanie" - przywołujący czasy papieża Innocentego X i gorąco polecam czytelnikom tą odrobinę sensacji.
20-sta książka - obszerny tom „Ob ovo" jest kontynuacją wszystkich poprzednich. Spośród wielu fascynujących, ciekawych wierszy, jak chociażby o Władysławie Broniewskim, wzruszył mnie ten zatytułowany „Starość", zawierający tak wiele symbolicznych i autentycznych obrazów, tak wiele wzruszeń i życiowych mądrości.
„Dużo za dużo
za horyzontem zdarzeń
dużo za mało
w emeryckim portfelu
bez przekonania
spotkania literackie
Patrzę na ludzi
przypełzają wspomnienia
drogi do nikąd ponad pół wieku pracy
to ma być „poezja dnia"
Dwadzieścia książek leży na biurku. Dzieło życia - życie poety, pełne zwycięstw pytań, marzeń i spełnień, oczekiwań i niedopowiedzeń. Ogromna mapa uczuć, planów, zdań, przeżyć, pięknych wierszy nakłada się na mapę Polski, na zarys Europy i Ziemi Stanisław Zwierzyński spowiada się, opowiada, momentami krzyczy, potrafi też milczeć, oczekiwać... Wspaniały dorobek poety zawsze skromnego, z uwagą obserwując go świat, ludzi, siebie i siebie w lustrze. Co zamierza, dokąd pójdzie z bagażem swych niewątpliwych osiągnięć, z książkami, którym powierzył swe myśli, poglądy, tęsknoty, co teraz napisze? Czym nas zaskoczy? Czy nadal będzie niósł miecz samuraja i przecierał ścieżki nowym, nieznanym dotąd u nas gatunkom poezji?
Na pewno opisywał będzie swe życie, dzielił się z nami swymi doświadczeniami, strofował i ostrzegał, chwalił i przyganiał. Żarliwy, niepokorny, poeta - obserwator mijającego czasu - po prostu człowiek wśród nas.