Łatwo się mówi – Bóg jest najważniejszy. Nawet tak się nierzadko w dobrej wierze myśli. Ale znajdź no się tylko w sytuacji granicznej, a zobaczysz, co wtedy zaprząta cię najbardziej i ile miejsca pozostawiasz Bogu. Jego obecność może skurczyć się wtedy do mikroskopijnych rozmiarów, a twoje serce wypełniają całkowicie obawa, strach, w końcu nawet rozpacz. Twój Bóg, któremu jeszcze wczoraj deklarowałeś wierność aż „po grób", stał się nagle Bogiem nieważkim, odległym i zwiewnym jak pierzaste obłoki. Zupełnie niepasującym do ciężkich jak kamień i prawdziwych jak fizyczny ból trosk, które tobą zawładnęły.
Dowiedz się, że właśnie wtedy otwiera się przed tobą wielka szansa (nie każdemu dana) „urzeczywistnienia" swojej wiary. Powiedz sobie i uwierz w to, że twój Bóg jest najbardziej rzeczywisty – bardziej niż kamień, chłód poranka i ból zęba i bardziej obecny niż tykanie zegara i hałas uliczny. I nie popadaj w kompleksy, wspomnij na świętego Piotra, jak zapytany nagle, czy zna „tego człowieka", skłamał na poczekaniu, jak szedł w zaparte, gdy nie dano wiary jego zapewnieniom. Wspomnij na apostołów, jak trzęśli się ze strachu, gdy fale miotały łodzią, choć Jezus był blisko, jak dygotali z przejęcia zamknięci w Wieczerniku po śmierci Mistrza. Jak truchleli z obawy, że lada chwila rozlegnie się złowrogie stukanie do drzwi. Jakże wtedy dobrze rozumie się, co to znaczy siedzieć cicho jak mysz pod miotłą.
- Wojciech Skwarski
- "Akant" 2013, nr 4
Wojciech Skwarski - Twój Bóg
0
0