miałam kiedyś rzekę
składałam ją kropla po kropli
dodawałam blasku kręgom na wodzie wyszywałam brzeg miętą i tatarakiem
miałam taką rzekę z księżycami
haftowanymi na powierzchni
pełnią lata
z frywolitką mgieł i pajęczyn
czasem pozwalałam mojej rzece płynąć
pod prąd i szukać drogi do nieba
unosiła się wtedy wysoko
do chmur
wniebowzięta
dziurawiła je szczypcami raków
i wierzbowymi witkami
rzucała na szare płótno
maleńkie pozieleniałe otoczaki
układałam na mojej rzece łodzie do snu
jak w kołysce
układałam siebie w mojej rzece
kropla po kropli
płynęła przeze mnie
aż byłam zbyt duża
aż była zbyt duża
by ją nadal nosić w kieszeni