Wiliam Faulkner, powiedział, że każdemu geniuszowi przypisana jest klęska, i że właśnie po niej ocenia się wartość twórcy.
W swoje ostatniej książce „Good night Dżerzi" Janusz Głowacki usiłuje dociekać wartości pisarskiej, pisarza z polskim rodowodem Jerzego Kosińskiego. Tytułowy „Dżerzi" to właśnie amerykańska przeróbka polskiego imienia Jerzy. Życiorys Kosińskiego staje się kanwą tej powieści. Głowacki poznał Kosińskiego już w Stanach. Chyba nie połączyła ich przyjaźń. Głowacki usiłuje znaleźć odpowiedź, dlaczego pisarz, któremu udało się podbić Amerykę, popełnia samobójstwo. Jaka była jego droga do klęski. Czy fakt, że w przeciągu krótkiego czasu książki Kosińskiego były wycofane z księgarni, było także przysłowiowym gwoździem do trumny. Jest scena w powieści w której tytułowy ..Dżerzi" idzie ulicą Nowego Jorku zatrzymuje się przy wystawie księgarni, kiedy właśnie jego powieści są z niej ściągane. Czy rzeczywiście taka sytuacja miała miejsce? Czy jest to tylko wymysł Głowackiego?
Faktem jest, że kiedy na jaw wyszła prawda o sposobie pisania Kosińskiego, jego mit rozsypał się. Przestał być uznanym pisarzem, a zaczął być postrzegany jako wielki mistyfikator. Okazało się bowiem, że Kosiński słabo opanowawszy język angielski korzystał przy pisaniu z pomocy innych autorów. Chciał od razu być Amerykaninem. Jerzy Kosiński jako dziecko uratował się z holokaustu dzięki pomocy Polaków. Na podstawie swoich przeżyć z okupacji napisał „Malowanego Ptaka." Powieść przyniosła międzynarodową sławę i pieniądze. W gruncie rzeczy jednak była wielkim oskarżeniem pod adresem tych, którzy pomogli mu przetrwać. Malowany ptak to mały żydowski chłopiec, który doznaje zazwyczaj upokorzenia od Polaków. W Polsce Ludowej ta powieść nie mogła się ukazać.
Janusz Głowacki nie rozlicza Kosińskiego z tej powieści. To chyba nie możliwe. Przytacza natomiast genezę innych książek zdolnego autora, traktujących o jego podróżach po Związku Radzieckim. Cieszyły się one dużą popularnością i zyskały przychylność krytyki amerykańskiej. Niestety po latach wyszło na jaw, że ich autor w ogóle nie był w Związku Radzieckim. Podobnie było z jego powieścią „Wysłuchanym być". Znawcy literatury polskiej dostrzegli w niej plagiat „Kariery Nikodema Dyzmy". Sam Kosiński, jak czytamy w powieści Głowackiego, twierdzi, że nigdy nie czytał powieści Dołęgi-Mostowicza. Pojawiają się jednak świadkowie, którzy przypominają że jeszcze w młodości kiedy Kosiński przebywał w Łodzi, głośno mówił, że ta powieść należy do jego ulubionych.
Gdzie leży prawda? Janusz Głowacki w swojej literackiej biografii Kosińskiego przedstawia kondycje pisarza na tle jego życia a także skrzywienie natury. Są w tej powieści sceny niczym z odległych snów, są sentencje pisane w formie listów. Wszystko sprawia wrażenie niedopowiedzianej prawdy. Takiej znanej nie do końca i tej funkcjonującej w domysłach.
Czy powieść Głowackiego pozwala spojrzeć wnikliwie na żydowskiego pisarza z polskim rodowodem?
Pewnie tak. Choć oczywiście samobójcza śmierć Jerzego Kosińskiego w wannie w swoim Nowojorskim mieszkaniu, do dzisiaj być może przywołuje u niektórych wyrzuty sumienia. Każda wielkość skazana jest na upadek!
Janusz Głowacki, Good night. Dżerzi. Świat Książki. Warszawa 2010