- Robert Czop
- "Akant" 2009, nr 12
Robert Czop - Nie tylko chlebem...
0
0
Od dzieciństwa nam się wpaja, iż nie tylko chleb powszedni jest dla nas najważniejszy, choć Jezus nie zapomina o nim, gdy uczył swoich uczniów modlitwy do Ojca. On bardzo dobrze wie, że kiedy brakuje na stole choćby najmniejszej okruszyny, to przychodzą czarne myśli, które zaczynają powoli niszczyć najpiękniejsze plany i marzenia.
Robi się więc przykro, patrząc na rozbite rodziny, bo los zmusił do tułaczki za groszem. Jest smutno, kiedy całe pokolenie młodych musi wyjechać za chlebem, bo tutaj nie mają dla siebie przyszłości. Pozostawiają za sobą coraz starszych rodziców i dziadków, którymi za jakiś czas nie będzie się już komu opiekować, ponieważ ich dzieci i wnuki są zmuszone żyć daleko od nich. Dlatego dramatyczny apel-wiersz „Mój życiorys", zaczynający tomik Beaty Tkaczyńskiej – Dietz, można śmiało przesłać do tych, co zasiadają w ławach sejmowych czy rządzą naszym krajem:
jestem człowiekiem
matką
robotnikiem
ciężko pracuję
ustawiczny brak pieniędzy
moi rodzice – miniona epoka buntu
matka – nie żyje
ojciec – spokorniał
przede mną
brak perspektyw na świetlaną przyszłość
jestem...
Może właśnie ta skarga ich poruszy, skoro nie wzrusza ich tęsknota dzieci za swoimi ukochanymi czy borykanie się samotnej dziś matki, która z trudem, wiążąc koniec z końcem, jest zmuszona czekać na męża, aż po roku rozłąki powróci. Dlatego, jak słusznie zauważył Marek Czuku w posłowiu, poetka należy: do określonej narodowości, generacji ( kolejnego tzw. pokolenia bez perspektyw ).
Kolejnym zjawiskiem, które cały czas nam towarzyszy, to szara codzienność. Staramy się ją w różny sposób wzbogacić, by nie zawładnęła naszym życiem i nie zniszczyła go. Dlatego podmiot liryczny zachwyca się przyrodą, muzyką i sztuką, ale przede wszystkim poszukuje oparcia w miłości i w poezji:
Czekając na miłość
Króluję wśród sosów
Rozpycham łokciami życie
Zaciskające coraz bardziej
Pętlę na szyi
Nierealny świat
Wżera się w rzeczywistość
Poezja jak alkohol
Przynosi ukojenie
Przede mną waga
Na szalę której
Kładę szczęście i rozum
Polecając siebie bogu
Nasza wędrówka w tym świecie, gdzie tylko jesteśmy gośćmi, kierującymi się ku wieczności, posiada różne barwy i odcienie. Z tego też powodu osoba mówiąca w tych utworach oprócz pięknych i niezapomnianych chwil, kiedy była w ramionach ukochanego, przeżywa także momenty smutne i przygnębiające a nawet dramatyczne. Bo i te wzniosłe uczucia potrafią unieść do nieba, ale także pogrążyć w otchłani bólu i cierpienia. Jedynymi pocieszycielami stają się wiara w Boga i poezja. Dla poetki bardzo ważne jest życie rodzinne oraz tradycja – szczególnie piękno Wigilii. Podmiot liryczny dostrzega też zmiany, które zachodzą w jego najbliższym otoczeniu, kiedy to przyjaciele nie są już tacy sami jak dawniej:
Śmieję się do was
choć dusza szlocha
Wyrzuciliście za drzwi
Serce
Zajęci ciałami
Ciężkim butem rozgnietliście
Marzenia
Skopaliście psa
Choć wiernie patrzył
Wam w oczy
Zlizuję świeże rany
Czując jeszcze
Smak przyjaźni
Z czasem zostanie
Tylko blizna
Nie czuję bólu
Czuję strach przed
Kolejnymi kopniakami
Dlatego wciąż tęskni za szczęściem, ponieważ czuje się tak bardzo samotna po śmierci matki. To odejście jest tym bardziej boleśniejsze, iż nie zdążyła się odwdzięczyć za tak wielką miłość jaka ją przez cały czas obdarowywała mama: odeszła cicha szara skulona / jak niepotrzebne wspomnienia... / Jedynie jątrząca się rana w duszy / przypomina że odszedł ktoś / bardzo drogi
Zbiór wierszy Beaty Tkaczyńskiej – Dietz to historia o dzisiejszej, jakże bardzo trudnej, rzeczywistości, ale to także opowieść o marzeniach, które miejmy nadzieję, iż kiedyś się spełnią.
Beata Tkaczyńska-Dietz, Gejzer miłości, Wydawnictwo ASTRA, Łódź 2004, s. 72.