Archiwum

Katarzyna Jeziółkowska - Ukraina Poznańskich Madrygalistów

0 Dislike0
Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 


Poznańscy Madrygaliści im. Wacława z Szamotuł uczcili setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości, koncertując na Ukrainie. 


  

  Chór założony przez doktora Jerzego Fischbacha i działający pod jego dyrekcją, w niedzielę 28 kwietnia 2018 roku śpiewał w katedrze pw. Wniebowzięcia NMP we Lwowie podczas Mszy Świętej, a po niej dał koncert złożony z patriotycznych pieśni i recytacji poezji Juliusza Słowackiego. Utwory wieszcza pięknym niskim, a mocnym głosem, zaprezentował członek chóru – Witalis Nowicki. Wielka radość spotkała członków chóru, gdy okazało się, że następnego dnia po koncercie w kościele pw. Chrystusa Króla w Stanisławowie, spośród tłumu wypełniającego świątynię, przecisnęli się do nich z kwiatami słuchacze wczorajszego koncertu. Po prostu przyjechali za chórem do Stanisławowa (teraz Iwano-Frankiwsk). W ogóle Stanisławów okazał się być Madrygalistom bardzo przychylny. Pochodzący z Sambora, ksiądz proboszcz Władysław Iwaszczak zadbał o powiadomienie wiernych. Gdy chórzyści zbliżali się do kościoła, zobaczyli w wielu miejscach, także na drzwiach świątyni, plakaty z informacją o koncercie, zdjęciem chóru i notką, skąd i z jakiej okazji przybywają.
   Czy można piękniej uczcić setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości, niż odwiedzić Cmentarz Łyczakowski, oddając hołd Orlętom Lwowskim i pochowanym tam patriotom, jak Seweryn Goszczyński, Maria Konopnicka czy Władysław Bełza? W podniosłym nastroju zwiedzaliśmy pozostałości po Okopach Trójcy Świętej i śpiewaliśmy patriotyczne pieśni w kościółku nieopodal Okopów, gdzie ostatnia garstka Konfederatów Barskich broniła się przed carską armią. W kościółku, w którym się schronili, i w którym zostali żywcem spaleni. Świątynię odbudowano dopiero w 2013 roku, ale zachowano osmolone pamiątki, świadczące o zbrodni. Zwiedzanie Twierdzy Chocim, czy zamku Kamieńcu Podolskim, miejsc uświęconych krwią walczących Polaków, było niczym odprawianie misterium ku ich czci.
  Koncert w kamienieckiej archikatedrze pw. św. Apostołów Piotra i Pawła spotkał się z olbrzymim aplauzem. I tu muszę opowiedzieć „jak to było”: Kiedy po zakończonej Mszy Świętej, chór ustawiał się do koncertu, nieuprzedzeni o tym przewodnicy zagranicznych wycieczek, zaczęli demonstrować niezadowolenie. Przecież oni mają swój plan zwiedzania i nie będą czekać z powodu występu jakiegoś polskiego zespołu. Przewodnicy okazywali zniecierpliwienie, ale zachowali się jednak należycie i po pewnym czasie zamilkli. Siedziałam w centralnym punkcie i mogłam spoglądać na ich twarze. I widziałam, jak z każdą kolejną pieśnią, stopniowo ich oblicza łagodniały. Już po wysłuchaniu pierwszego utworu, wymienili między sobą spojrzenia, kiwając głowami z aprobatą. Po każdej zakończonej pieśni, to teraz oni inicjowali głośne oklaski. Szczególne owacje otrzymywał chór po partiach solowych sopranistki Małgorzaty Maciołek. Gdy do kościoła weszła następna wycieczka, przewodnik dziarskim krokiem poprowadził swą grupę do przodu. Wszak po mszy jest czas zwiedzania. Wyraźnie nie miał zamiaru zmienić swojego harmonogramu. Nawiązał kontakt wzrokowy z przewodnikami stojących już grup i zdziwił się, gdy otrzymał mimiczny komunikat, stój i słuchaj. Z zaciekawieniem obserwowałam, jak powoli rysy jego łagodnieją, i jak z aprobatą kiwa głową szefom wcześniejszych grup. Po zakończeniu koncertu, owacjom nie było końca. Przewodnicy dopytywali  też o bliższe szczegóły dotyczące chóru. Okazali zdziwienie na wieść, że dyrygentem i założycielem chóru jest lekarz, doktor neurologii.
   Święto Trzeciego Maja obchodziliśmy nader uroczyście. Wczesnym popołudniem Mszą Świętą i koncert w katedrze kamienieckiej, a następnie udział w uroczystościach przygotowanych przez tamtejszą Polonię, w sali bankietowej hotelu Kleopatra. Ponieważ w Kamieńcu działa więcej organizacji polonijnych, więc każda prezentowała  swój patriotyczny spektakl. Były polskie tańce w wykonaniu zespołów dziecięcych i młodzieżowych. Był też awangardowy balet przedstawiający Polskę walczącą z zaborcami. Każda z czterech baletnic przybrana była we flagę jednego z państw. Śpiewał też chór. Uroczystość zwieńczyli swym występem Poznańscy Madrygaliści. Nie był to jeszcze koniec naszego świętowania. Wieczorem zaprosił nas proboszcz Roman Twaróg na nabożeństwo majowe połączone z Apelem Jasnogórskim. Samo miejsce było magiczne. Zebraliśmy się między pomnikiem Jana Pawła II, a pozłacaną figurą Matki Boskiej, ustawioną na wieży minaretu, przyklejonej do Katedry. Pieśni i głośne modlitwy przyciągały coraz to więcej wiernych. Ponieważ zebrało się parę grup śpiewaczych, więc na przemian intonowały one pieśni i sposób ich interpretacji, a wytrawni śpiewacy nadążali za sobą bez problemu. To był dopiero koncert. Zachodzące słońce, błyszcząca złotem Madonna, zasłuchany Papież i Smotrycz, której wody niosły w dal te śpiewy.
  Kiedy następnego dnia proboszcz oprowadzał nas po katedrze, dowiedzieliśmy się, jak to z tą wieżą minaretu było. Kamieniec Podolski to tzw. Kresy Kresów. W historii przechodził z rąk do rąk. Na początku, ten kto zwyciężał i przejmował miasto, burzył symbole poprzedniej władzy. W następnych wiekach, zwycięzcy stali się bardziej praktyczni i przerabiali kościoły oraz znaczące budowle „na swoją modłę”. I tak w kościele podominikańskim pw. św. Mikołaja ambona jest dziełem Turków, a na dobudowanej przez nich do katedry wieży minaretu, katolicy postawili posąg, dokładnie jak napisano to w „Apokalipsie Św. Jana:” Potem wielki znak się ukazał na niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu.”
  Pożegnanie z Kamieńcem proboszcz urządził nam przednie. Nie dość, że z obfitym poczęstunkiem, to jeszcze zafundował ucztę duchową. Pokazał, że jest nie tylko doskonałym duszpasterzem i organizatorem, ale także potrafi wspaniale deklamować polską poezję. A pamięcią popisał się wręcz wyśmienitą.
   Niech czytelnicy zazdroszczą mi takiej eskapady, tym bardziej, że w drodze powrotnej zatrzymaliśmy się ponownie we Lwowie, gdzie nocleg mieliśmy w hotelu George, którego gośćmi byli między innymi; Jan Kiepura, Ignacy Jan Paderewski, Józef Piłsudski, Władysław Reymont i Henryk Sienkiewicz.
Czy można było piękniej uczcić stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości?

Wydawca: Towarzystwo Inicjatyw Kulturalnych - akant.org
We use cookies

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.