Dopiero listopad, a ja już myślę o Wigilii. Oczywiście do Świąt Bożego Narodzenia jeszcze daleko, ale już na początku grudnia zaczyna się szał opłatkowy. Spotkanie opłatkowe w zakładzie pracy, na wydziale, w bibliotece, szkole, przedszkolu, domu kultury, w stowarzyszeniu, w związku zawodowym…
Okazuje się, że nie tylko pieniądze można rozmienić na drobne. Takie Wielkie Święta wspaniale się do tego nadają. Ogromny ładunek emocjonalny wierzących rodzin związany z Wigilią Narodzenia Pana Jezusa, rozmieniono na: karpiczka (smażonego), pierożki (obficie okraszone) i barszczyk (z torebki). Do tego kilka słów zaproszenia z obowiązkową pieczątką. Do uświetnienia takiego opłatkowego spotkania nadają ludzie biznesu, celebryci, a nawet poeci i pisarze.
Opowiada mi znajomy przedsiębiorca, że w zeszłym roku otrzymał 15 zaproszeń. Przybył na 9, a po tylu spożytych tradycyjnych daniach, nie miał już siły na przygotowywanie i cieszenie się Wigilią we własnym domu, tym bardziej, że żona z racji jego pozycji zawodowej była zaproszona na 7 takich spotkań. Zasada, przez żonę do męża, nabiera w naszej rzeczywistości ogromnego rozpędu.
Zaczęło się od powitania i od życzeń. I cały łańcuszek słów jednakowych jak kółka od cyrkla, seria pocałunków bez ucałowania, seria bezdusznych uścisków…
Potem, jedzenie i przegryzanie, i kosztowanie i smakowanie bez końca. Wigilijne dzisiaj może być wszystko, tylko patrzeć jak pojawi się kiełbasa wigilijna. Catering i restauracje prześcigają się w ilości i atrakcyjności podawanych potraw. Do tych trzech głównych dań cała masa "nietuczących" przystawek, sałatek, kanapek…
Według najnowszych spostrzeżeń ludzie nie dzielą się ma masę i elitę, ale na trzy grupy: tych po kuracji odchudzającej, tych w trakcie, i tych przed kuracją odchudzającą.
Dla wszystkich grup jedzenie jest problemem numer jeden. Każdy powinien uważać na jakość i ilość tego, co je, bo pierwsi nabędą syndromu jojo, drudzy złamią zasady godzin przyjmowania posiłku i ilości przyjmowanych kalorii, a trzecia grupa nie będzie miała szansy na rozpoczęcie terapii.
Potem następuje podziwianie choinki lub stroika z zakupionymi przez Internet ozdobami. Któż ubiera te choinki? Sekretarki, panowie z ochrony, panie z obsługi gospodarczej i inni, którym można coś takiego zlecić, bo przecież nikt nie ma tego w zakresie obowiązków. Coraz częściej można już zamówić gotowe choinki, oczywiście na fakturę.
Na taką "wigilię" przed Wigilią otrzymałam zaproszenie też ja. Zabrałam kilka wierszy, przygotowałam fragmenty prozy, napisałam pastorałkę adekwatną do czasów w jakich żyjemy, ułożyłam oczywiście życzenia nawiązujące do ludzi, którzy to spotkanie urządzili.
O moja naiwności! Nawet w którymś momencie wstyd mi się zrobiło, bo tylko o pieniądzach tu i tam słyszę, o pieniądzach w tekstach nic nie było. Moich życzeń nie miał kto wysłuchać, bo każdy miał w ręku kartkę świąteczną z wypisanym już tekstem przez jakąś firmę znającą się na życzeniach, o wierszach i innych tekstach już nawet nie wspomnę. Zabrzmiały kolędy z płytki w tak udziwnionym wykonaniu, że ledwo poznałam o które chodzi. Przeróbki zwane – uwspółcześnieniem. Takie coś powinno być karalne. Zmarli autorzy tekstu i kompozytorzy nie mogą się obronić! A przecież to ich wypadałoby poprosić o zgodę na takie wyinaczenia. Dotrwałam w milczeniu i z przyspawanym uśmiechem do końca imprezy. Znaczniejsze osoby otrzymały pudełeczka z ciastem i słodyczami.
Z prasy dowiedziałam się, że do grona znamienitych gości dołączyła znana i ceniona lokalna pisarka.
Toteż już teraz myślę, jak sobie poradzić w tym roku z choinkami, mikołajami, zaproszeniami. Nawet ogromna ilość spotkań opłatkowych nie zsumuje się przecież na jedną wielką WIGILIĘ. To nie pieniądze. Może tak zwyczajnie – odmówić?