Rycerze z Zakonu Szpitalnego Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie OT (Ordo Theutonics), zwani potocznie krzyżakami, od lat dwudziestych XIII wieku budowali swoje imperium na terenach zamieszkałych przez Prusów i Jaćwingów. Prawie wszystkie zamki i rezydencje sytuowane były na terenach w miarę oddalonych od Morza Bałtyckiego. Wynikało to z ochrony przed nagłą, głównie nocną napaścią skandynawskich piratów.
Odległość między głównymi zamkami była uregulowana – jeden dzień jazdy rycerza na koniu. W ten sposób powstała gęsta warowna sieć. Takie same reguły dotyczyły budowania tych obiektów na terenie obecnej Łotwy i Estonii. Tereny te podbili kawalerowie mieczowi, którzy w 1237 roku na polecenie Papieża, połączyli się z zakonem krzyżackim, tworząc tzw. gałąź inflancką zakonu, zachowującą znaczną autonomię.
Podczas ostatniej wyprawy Bractwa Inflanckiego do Nadpregola mieliśmy możność odwiedzenia zamku Balga. Tuż za przejściem granicznym w Grzechotkach – Mamonowie, w odległości 10 km, Wielki Mistrz Stefan Pastuszewski nakazał skręt w lewo. Wąską, poniemiecką drogą, jechaliśmy gdzieś tam. Wokół same nieużytki, jakieś chaszcze, marne laski. Droga coraz gorsza, wjechaliśmy w gęsty las. Na polanach - stare domy, zaniedbane, ktoś tam jednak mieszkał. Bałagan wokół domostw nie do opisania. Miałem wrażenie, że wojna dopiero się skończyła. Droga była już tak nędzna, że musieliśmy na piechotę pokonać odległość 3 km, aby dojść do zamku. Niektórym odechciało się marszu; ja też byłem sceptykiem – cóż ciekawego może być w takiej okolicy. Większość z nas nigdy nie słyszała o tym zamku. Zachęcani przez Mistrza parliśmy jednak do przodu, aby dotrzeć do ruin jednego z największych zamków krzyżackich. Położony jest w obecnej wsi Wiesiołoje, w rejonie bagrationowskim, w historycznych Prusach Dolnych.
Nikt nie żałował wysiłku marszowego. Przed nami ukazały się ruiny zamku, jedynego w swym rodzaju. Zamek krzyżacki na wysokim 60 metrowym klifie Zalewu Wiślanego to ewenement w historii budownictwa zakonu. Jak już wspomniałem zazwyczaj budowano z dala od morza. Niemniej w Estonii znajduje się zamek Toolse (Toolse ordulinnuse varemert), lecz lokowany jest on na niskiem brzegu Zatoki Fińskiej. Został wybudowany znacznie później niż Balga, kiedy Krzyżacy mieli już na Bałtyku swoją flotę, która przeganiała skandynawskich piratów.
Zamek Balga jest w kompletnej ruinie. Robi jednak kolosalne wrażenie. Zachowane mury są świadkami świetności i upadku tej budowli. Zamek pobudowano w połowie XIII wieku na bazie starego grodu pruskiego. Od roku 1250 była tu siedziba komturii sięgającej aż po Ełk (Lyck). Obok wybudowano kościół pw. Świętego Mikołaja. Z zamku doskonale widać Pilawę, Cieśninę Pilawską i Mierzeję Wiślaną. Potężny zamek Prusacy, nie wiedzieć czemu, już w XVII zaczęli rozbierać. Materiał budowlany przeznaczono na budowę twierdzy w Pilawie. Dziwne to, ale prawdziwe. I tak narodził się stan zamku zbliżony do obecnego.
Przed wojną Niemcy, w roku 1928, urządzili tu spore muzeum. Potem nastała propaganda hitlerowska – uwidocznione zostały nazwiska wszystkich wielkich mistrzów krzyżackich. Tysiące turystów, młodzież szkolna odwiedzały to miejsce. Podziwiali piękny krajobraz, egzotykę zamku, wspaniały park. Niewiele dalej posadowione zostały domy wypoczynkowe, hotele, restauracje. Stworzono kurort.
Dziś niewiele z tego pozostało. Dlaczego? Musimy cofnąć się do roku 1944. Armia Czerwona parła na zachód. Niemcy przenieśli do Balgi szkołę wywiadu Abwehry, zamontowano stację radarową. Zatem utworzono tam ośrodek militarny. Zimą i wiosną 1945 roku Balga była jedną z głównych baz ewakuacyjnych ludności i wojska na Mierzeję Wiślaną. Toczyły się ciężkie walki. Zginęła masa cywilów i żołnierzy. Cały kurort obrócony został w perzynę.
Balga została ostatecznie zdobyta. Nowe, radzieckie władze, nie były oczywiście zainteresowane przywróceniem dawnej świetności zamku i miejscowości. Poniemieckiej drogi, bocznej od trasy Mamonowo – Kaliningrad, nie remontowano od wojny, mimo, że w całym obwodzie królewieckim drogi są niezłe. To historia wrażego narodu. Niemniej w ostatnich latach przystąpiono do zabezpieczenia zamkowych ruin. Przez całą dobę mury przed rozbiórką chroni wartownik mieszkający w budzie samochodu dostawczego.
Dziś w osadzie Wiesiołoje mieszka kilkanaście rodzin, przed wojną mieszkało ok. 700 osób. Pozostało trochę śladów po Niemcach – na przykościelnym cmentarzu widać resztki grobów z roku 1945. Taki to jest smutny koniec germańskiej potęgi i parcia na wschód (Drang nach Osten).
Duże zainteresowanie zamkiem wykazała natomiast ludność cywilna rosyjskiej eksklawy. Szabrowników przyjeżdżały całe tłumy. Rozkopano cmentarz, „przeorano” cały teren zamku. Wiele skarbów trafiło do rak prywatnych. Te najcenniejsze trafiły do antykwariatów całej Europy. Poszukiwano też Bursztynowej Komnaty, bez sukcesu oczywiście. Wielu ludzi się wzbogaciło. Władze radzieckie tolerowały ten proceder. Teren wokół był, i do dziś jest, nafaszerowany amunicją, bombami, minami. Nie dziwota, że wielu szabrowników zginęło. Turystom z Polski, których niewiele do Nadpregola zagląda, bardzo polecam zwiedzenie ruin wspaniałego zamku Balga na morskim klifie. Turyści- kolekcjonerzy militariów mogą z kolei przebierać do woli i kupować atrakcyjne pamiątki w kilku stoiskach rozlokowanych w pobliżu imponującej twierdzy.