Bóg tłumaczy psalmami
gordyjskie węzły
słowem cię stwarza
inaczej kaleczyłbyś
kamienie tylko
a wiatr wywiałby ci duszę
Panie świat nie dosłyszał Ciebie
domyśla się twej wyobraźni
wici tlą się na słowach przydrożnych
wiatry zwijają drogi przed burzą
tylko pustynne drogowskazy
i stron świata za mało
by się odnaleźć w uczuciach
myślostrady wybiegane
a puste domy
mają okna bez powiek
hangary serc
a ja idę do nieba
budzę się
pod nie swoją powieką
w śnie Twoim
myśli znajduję za horyzontem
niekończącym się życiem po życiu
ja pusta klepsydra
wieczność przesypuję
odległa i bliska
poza dobrem i ziem
przychodzę odchodzę
z pustego w próżne
ale jeśli nie potrzebowałbyś Panie
bym Cię kochała
i przestałbyś we mnie wierzyć
gwiazdozbiory spadną
horyzont utonie
krajobraz po baśni
wolna samotność
niebotyczne piekło