Ulepiono mnie na nowo z jakiegoś bełkotu
i zanurzono w innych odchodach w których
rozpuszczam się ku mojej rozpaczy a bełkot
tak jak gówno udaje że nim nie jest…
…bo nie śmierdzi
Jak przypuszczam się rozpuszczam…
i coraz mniej mnie we mnie i nie otrzymałem
żadnej odpowiedzi bądź instrukcji „co czynić”
w obliczu destrukcji
Nie wiedzieć czemu pojawiłem się w tym czasie
i w tym miejscu jakby nie było ciekawszych okresów
na wykresie wieków (na przykład życie w populacji
nomadów zbieraczy owoców jaszczurek i ptasich jaj)
To co myślę i czuję nie interesuje nikogo
jestem tutaj obcy zanurzony w bezmyślnych odgłosach
nocy i nie oczekuję już od nikogo pomocy
Tubylcy blokowisk mają dokładne wytyczne z telewizora
bo polubili swoją płynną matnię i skaczą z radości
jak nadmuchiwana żaba na gumową pompkę
przy moim zdziwieniu i bezsilnej złości
Pochodzę sprzed Wielkiego Potopu z obszaru
gdzie ludzie swobodnie przechodzili przez
ściany płaczu zwątpienia i poniżenia
Na zewnątrz ku wolnej myśli poprzez labirynt
tuneli pofałdowanej kory muzgowej do drzew
rozłożystych i prostych ścieżek wydeptanych
przez zbieraczy owoców przeznaczenia
13.12.2015