Mirosław Pisarkiewicz jest autorem zbioru wierszy "Po drugiej stronie tłumu". Książka zawiera 63 utwory. Poeta dodał fotografie własnego autorstwa. Już sam tytuł tomiku zapowiada pochwałę odrębności, podróże w okolice rzadko uczęszczane, nietuzinkowe spojrzenie na rzeczywistość. Ta jest bowiem dla poety kontynuacją dzieł poprzedników, zbiorem tradycji, obrzędów, wreszcie biblioteką pełną manuskryptów.
Ta pokoleniowa scheda, chociaż ogólnie dostępna, zdaje się nie wzbudzać większego zainteresowania. Zwłaszcza tytułowego tłumu, który nie lubi zaprzątać sobie głowy archiwaliami. Hołduje teraźniejszości bez przeszłości. Bierze rzeczywistość za dobrą monetę, wybitą tu i teraz. Pisarkiewicz czuje niechęć do pospolitości. Gardzi intelektualną abnegacją. Nie ukrywa, że chce być depozytariuszem tych pomijanych przez większość dóbr. Nie wystarcza mu jednak rola kustosza, zmiatającego pajęczyny z grzbietów ksiąg, lub z gotyckich kolumn. On wertuje te księgi, ogląda litografie, wędruje śladami przodków, odwiedza ich groby. Sonduje przeszłość by lepiej zrozumień własną rolę w dzisiejszość. W wierszu "Batignano" czytamy:
/.../
biorę w dłonie renesansowy starodruk
z ręcznie pisanym ekslibrysem
świętobliwego męża
obracam w dłoniach nierozcięty czas
Ten "nierozcięty czas" jest zapowiedzią podróży. Zwłaszcza takich, dla których wehikułem jest wyobraźnia. Bez niej bowiem toskańskie miasteczko /"Batignano"/, prawosławny monastyr /"Kosowo"/, czy zwykła, przybrzeżna skała /"Zatoka Akaba"/ byłyby tylko punktem na mapie podróżnika - jakąś zapomnianą prowincją, przypadkowym, kamiennym sklepieniem, banalnym elementem krajobrazu. Poeta przywołuje ich ducha, na nowo zakorzenia w historii. Własną obecnością zwraca im zapomnianą tożsamość. W tym celu podróżuje, wśród krętych uliczek szuka swoich bohaterów /"Pessoa"/, sam staje się aktorem na deskach teatru historii /"Lisboa"/. Wiersz "Opowieści z Alhambry" łączy z sobą smak realnych wypraw z tajemnicą rytuałów i snów. To charakterystyczna cecha tych wierszy. Przytoczę całość:
pamiętam nostalgiczny zapach powietrza
w cytrusowym listowiu
zapomnianego dziedzińca
i śpiew Loreeny McKennitt
pomieszany z rozedrganą wodą
reszta zatarła się
w orientalnych ornamentach
snu
Ten zbiór nie jest wyłącznie ukłonem w stronę poezji drogi. A już na pewno nie tej tradycyjnej - z kompasem, mapą, kurzem pod obcasami. Jej wymiar jest głębszy. W wierszu "Antypody" poeta schodzi z utartego szlaku, żeby pomodlić się w półmroku kościoła. Pisze - "cisza jest odwrotną stroną świata". W "Fatimie" czytamy -"Klęczę z ciszą". Owa cisza jest zatem celem tych wypraw. Azylem dla duszy i ciała, substytutem czyśćca. To ona prowadzi poetę do bram filozofii, poszerza perspektywę, pomaga porządkować doznania. Staje się wstępem do twórczości. Ale przede wszystkim jest furtką do zakamarków własnej tożsamości /"Biblioteczka"/. Stąd już krok do pochwały błogosławionej codzienności, zdarzeń z pozoru banalnych /"Wierność"/, wreszcie tęsknoty za relacjami z drugim człowiekiem /"Spokój VII"/. A wszystko to spina klamra żarliwej wiary, zaakcentowana w tych wierszach wyjątkowo mocno. Choćby w oszczędnej formalnie "Obietnicy":
będę się modlił na wodzie
będę się modlił
stojąc na powierzchni wiatru
będę się modlił na piasku miałkim
i na stalowej płycie
nie utonę
Właśnie w tej żarliwej wierze wykuła się odrębność tego poety. W przekonaniu, że religia łącząc ludzi staje się wspólnym mianownikiem ich życiorysów. A te, wyrosłe z jednego chrześcijańskiego pnia, mają za duchowego przewodnika te same wartości - prawdę, piękno, estetykę, sztukę. Poeta za narzędzie własnej ekspresji obrał literaturę. Zrobił to nie bez wahania. Miał przecież do wyboru nie tylko paletę słów. Fotografie są tego dowodem. Z upływem lat nie pozbył się dawnych wątpliwości. W wierszu "Akaba" wyraził je krótko, ale precyzyjnie. I trudno się z nim nie zgodzić. W ostatnim utworze tego zbioru pisze - "nie mam już nic więcej do powiedzenia" /2016/. Ten rodzaj oczywistej megalomanii, taki dystans do siebie i świata dowodzą dojrzałości i pokory. Ale dają również pewność, że wbrew pozorom przygoda poety z literaturą trwać będzie w najlepsze. Czego mu szczerze życzę.
Książkę polecam.
Mirosław Pisarkiewicz, Po drugiej stronie tłumu, Wydawnictwo Ridero 2016, ss. 111.