Miał coś, nie wiem co, ale wiem, że miał
z konia bystrego...
Na tle naszych dróg brykał, bardzo chciał
być dla każdego.
Duszę miał jak ktoś, kto potrafił tkwić
przeciw wszystkiemu.
Diagram ludzkich spraw wykreślał od lat
– wciąż po swojemu.
W chwili spokoju w korku,
wspomnij „malucha”...
Śnił, marzył o nim ksiądz,
drań i „komucha”.
Słynął w świecie aut z urządzeń i cnót
– tylko koniecznych!
I dowodem był prędkości i sił
– bardzo bezpiecznych.
Kto miał talon, ten dosiadał go w mig
uszczęśliwiony.
Lecz cenniejszym był, kiedy miał mniej sił
– bo „ujeżdżony”!
W domu w spokojnej chwili,
wspomnij „maluszka”...
Tak zgodnie siedzieliśmy w nim,
jak śledzie w puszkach.
Poniósł śmiało nas na zachodni szlak,
los z nami kusił...
Nie przypuszczał, że autostrady pas
może udusić!
Zniknie z naszych szos, bardzo drogi gość,
chociaż niedrogi.
Chyba nic i nikt, nie znał tak, jak on
wad polskiej drogi.
Czasem w spokojnej chwili,
wspomnij „fiacika”
Ludzki los w szponach czasu,
podobnie znika.