Ty po tamtej stronie –
chcę abyś wiedział że jestem zaledwie
nieśmiałą kontynuacją delikatną nicią pajęczego
białka w ograniczonej przestrzeni
nicią panicznego lęku przed
unicestwieniem teraźniejszości
Surowy twój przykład –
nadzieje jak kamienie dotyk gotyk uwięzionego
chłodu cegieł poukładanych według beznamiętnego
planu – nie uniosę tarczy pobożnej nadziei
ani miecza skutecznej ironii
To mój brat w lustrze jest spadkobiercą
wojowników nie będących na żołdzie rozkazów
walczy zrywając więzy krzykliwej
nicości i małomównej apatii
Wszystko inne będzie mu dodane –
sklepienie zamkniętych powiek
niebezpieczny oddech jego bliskich
gdy inni czyhać będą na ich spokój
Ja przybiegnę ukradkiem na jego pogrzeb
z naręczem zawstydzonych kwiatów
z wystraszonym spojrzeniem wstecz
ocalałego który opowie prawdę