Gdy przeczytałem, cieszyłem się nawet,
że nogę uszkodził, gdy na nartach brykał,
lecz się w telewizji pokazał niebawem,
jakby chciał nam przesłać ważny komunikat.
Nie żebym źle życzył wymownemu panu.
Cieszyłem się z całkiem innego powodu.
Że zniknie przynajmniej na tydzień z ekranów
i że z mej lodówki nie wyskoczy znowu.
Pojawił się szybko ze swym gniewnym słowem,
jakby chciał nam przesłać arcyważny przekaz:
Nie cieszcie się, ludzie, bo usta mam zdrowe.
Wciąż będę ujadał. Nadal będę szczekał.