Archiwum

Halina Goral-Rybkowska - rośnie we mnie

0 Dislike0
Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Te wiersze czyta się z pokorą. I nie jednym tchem. Najlepiej gdyby miały tło muzyczne. Myślę, że najwierniej oddałby ich klimat „Hymn” Vangelisa...Prosty, nostalgiczny a zarazem wzniosły utwór „milczącego” geniusza, z mocnym akordem, z patetyczną wokalizą świetnego chóru na cześć życia.

Najnowszy tomik poetycki Romana Ciesielskiego zatytułowany, „rośnie we mnie” składa się z dwóch części: „gdziekolwiek jesteś” i „ostatnia taka rozmowa”. Są to utwory pisane w latach 2011-2014, w okresie życiowo trudnym dla poety...

Motywem przewodnim jest skomplikowany problem egzystencjalnej strony ludzkiego bytu i problem istnienia człowieka z jego uwikłaniami.  Obie części łączy wspólny element strukturalny- motyw Raduni. Motyw rzeki, jako symbolu życia na Ziemi od narodzin do śmierci; a jej wartki nurt symbolem przemijania i płynności ludzkiego istnienia. Świat przedstawiony w wierszach R. Ciesielskiego to misterium życia i zmagań człowieka z przeciwnościami losu. To świat codzienny z niejednokrotnym odwołaniem do motywów biblijnych i mitologicznych łączących się z rzeczywistością.

 

„gdziekolwiek jesteś /[...] jesteś jabłkiem zakazanym / kamieniem kaina/ wężem heraklesa / odyseuszem/ wszystkim co na ziemi”

z: „gdziekolwiek jesteś”

Tak, jesteśmy tylko ludźmi z zaletami i wadami; dajemy się zwieść podszeptom i łamiemy przykazania; kochamy i nienawidzimy, bo zło jest silniejsze od nas; jak Kain, który symbolizuje zazdrość i nienawiść; Człowiek jest dobry i sprawiedliwy, ale bywa często okrutny z wyższej konieczności. Jak Herakles, który był uosobieniem pracowitości, wytrwałości i cierpień.  Jesteśmy nieprzewidywalni- wierni i waleczni, ale bywa, że przebiegli i podstępni jak Odyseusz powracający do swej Itaki, tak jak się wraca do swoich korzeni. Jesteśmy „wszystkim co na ziemi”, z tym, że podlegamy jednej wspólnej wartości: ponosimy odpowiedzialność za swoje czyny.

R. Ciesielski potrafi w krótkiej formie poprzez trafnie dobrane tropy poetyckie, poprzez splot nietuzinkowych myśli pokazać zachowanie człowieka w sytuacjach wypełnionych obawą a nawet lękiem i grozą. Lecz nawet w beznadziei istnienia – potrafi „zaprojektować” sam siebie: 

„rośnie we mnie / kolejna bania/ rośnie do granic bólu/ zamkniętego w kroplówce / rozbiegającego  się jak samochody / w ciasnym gorsecie miasteczka”

z: „rośnie we mnie”

Użycie niebanalnych pojęć w tym wierszu zachęca czytelnika do ich rozwikłania. Każdy ma prawo do własnej interpretacji i rozumienia tekstu. Moim zdaniem, zastosowana przez poetę metonimia, czyli figura stylistyczna określa tajemnicę natchnienia - pojęciem „bania”. Podmiot liryczny to człowiek dotknięty ciężką chorobą. Nie pyta o przyczynę zaistniałej sytuacji. Nie poddaje się metafizycznym medytacjom typu „byłem - bo byłem”. Nie oskarża swojego Boga o stan ciała i duszy, lecz „[...] zaczyna doskwierać mi głód życia”; zaczyna marzyć o powrocie na wzgórze, gdzie „biały dom / [...] coraz wyraźniejszy/ coraz bliżej i bliżej /”,  /z: „rośnie we mnie "/.

I coraz większe nadzieje na wyzdrowienie, bo jest ogromna wola życia!

Zaklęte w metaforze zdania „kroplówka tańczy ostatnie tango”, „wolno kapie życiodajna trucizna / miernik podanych kropel” - graniczy z pewnością, że chęć życia przezwycięży chorobę. I nie jest to żaden motyw onirystyczny. Tu nie ma sennych wizji! Podmiot liryczny projektuje niejako swoje dalsze istnienie. Tęsknota do „[...] krajobrazu zrównoważonego/ z [...] malinami w pokrzywach/ pachnącymi innowacyjnie miętą /”, /z: „mój zrewitalizowany ogród”/ - to potężny oręż w walce z chorobą.

Mimo mrocznego zabarwienia słów „[...] chodzę od trumny do trumny /niosę ogień nocą/ ubieram przydrożne krzyże/,  /z: „to tylko poganie”/, nie zmienia pozytywnego nastawienia do życia. Podmiot liryczny staje się człowiekiem duchowo poszukującym. „to tylko poganie/ wyłaniają się z gęstej mgły  /na wyspie pełnej krzyży/”.

Przywołany tu motyw biblijny, wg Starego Testamentu, poganie pochodzili z „dzikiego drzewa oliwnego” i byli przedsionkiem Kościoła w drodze do poznania Tajemnicy Zmartwychwstania. Jednakże żeby ją poznać trzeba wziąć krzyż na swoje ramiona, bo w tym tkwi droga do Tajemnicy Boga.

„rozcinam pługiem nurt rzeki/ w poszukiwaniu deszczu / w poszukiwaniu siebie”

z: „to tylko poganie”

Zastosowane licznie czasowniki w pierwszej osobie liczby pojedynczej, 

chodzę (od domu do domu), niosę (ogień), ubieram [ ...] (krzyże), obsypuję [...] (ręczniki kwiatami), zaplatam (warkocze dziejów), rozcinam (pługiem nurt),

są niczym innym jak wyrazem zadumy nad losem ostatecznym.

Jednakże nie oznacza to zaniechania pytań retorycznych, pełnych goryczy niedokończenia życia i smutku niespełnienia.

„moja rzeko/ pytam ciebie /pytam co jest za zakolem /bo nie zdążę tam dojść/  [ ...] pytam ciebie i żonę / co jest za zakolem”

z: „moja rzeko”

Na obsesyjne wręcz pytanie, „co jest za zakolem” podmiot liryczny nie otrzymuje odpowiedzi, bo nikt nie wie, co jest, za tą granicą, tą sprawiedliwą granicą, która obowiązuje każdego: mocarzy tego świata i poddanych... Ale nikt nie powie „[...] co mówią o mnie nieprzebyte chaszcze/ i zanurzone w tobie drzewa /”, bo nikt stamtąd nie wrócił.

Należy zwrócić uwagę na niezwykle ciekawą strukturę wiersza „moja rzeko”. Jest to utwór bezrymowy, rozbudowany, melodyjny, przypominający pieśni flisaków - patetyczne, z nutą nostalgii, z wyraźnym uszanowaniem żywiołu. Refren w formie apostrofy do rzeki oddziela trzy strofy pięciowersowe, dając początek ostatniej sześciowersowej całostce, uwieńczonej pointą:

„bo przecież każdy ma swoją rzekę/ do której wchodzi / wpadając pod grubą krę / spod której wychodzi nieustannie"

z: „moja rzeko”

Piękny poetycki epitet „moja” określający rzekę, wyraża nie tylko uczucie, ale bliskość, codzienne obcowanie z przyrodą, z żywiołem. Wydawać się nawet może z „oswojonym” żywiołem, „własnym” gdyż na to wskazuje zaimek dzierżawczy „moja” i upersonifikowana toń Raduni, z którą prowadzi dialog.

Podmiot liryczny jest już doświadczoną osobą, odważnie podążający życiową drogą. Jedynie czasem tylko rozpaczliwie „sklejam skorupę do skorupy”, bo te skorupy to poszarpane, pęknięte zdrowie...

Wiersz pod znamiennym tytułem „w poczekalniach”, pełny uroczych metafor, staje się bliski każdemu, komu rzeka życia zabrała nie tylko troski, ale i najpiękniejszy etap życia – młodość powracającą w bezsenne noce. „/śnią w nią wpatrzeni/”. Bo w poczekalniach „siedzą starzy ludzie/ czekają na swoją młodość /”, z: „w poczekalniach".

Smutna to konkluzja, mają nadzieję, że lekarstwa przywrócą im młodzieńczy wigor. I tylko „róża wiatrów we włosach” przypomina o szczęśliwym okresie, który jest poza nimi, o świecie, który zdobywają inni - młodsi, bez ich udziału.

R. Ciesielski wierny przyjaźniom dedykuje wiersz „upijam się poezją” zmarłym przyjaciołom - Buniemu Tuskowi i Mietkowi Czychowskiemu. W bardzo osobistym klimacie snuje wspomnienia z chwil spędzonych niegdyś, o całonocnych rozmowach aż do świtu, które zachwycały „złotymi haftami na niebie”, a „ulica kartuska łomotała o świcie”, (z: „upijam się poezją”). Ból istnienia po odejściu przyjaciół daje znać o sobie w szczególnie trudnych sytuacjach, przy okazji rocznic  i spojrzeń na dzieła sztuki pozostawione przez nich poecie.

„gdy tak myślę / o waszych pozaziemskich wernisażach /upijam się poezją / podgrzewany ceramicznym piecem”

z: „upijam się poezją”

Chorobę dotkliwie odczuł ogród otaczający dom - niczym wspaniały park królewski. Gospodarz obwinia się za zaniedbania: „zająłem się sobą / w mroku swojej walki /a przecież ogród czeka /”,  (z: „kto”); plany jego upiększenia uległy zawieszeniu. Ale z pewnością niebawem pojawią się kolumnady na skarpie, by ją przyozdobić i kanonady kolejnych schodów. Bo ogród czeka „na gości o kamiennych twarzach”, [tamże]. Użyty motyw kamienia symbolizuje nie tylko cierpienie, ale i odwagę patrzenia w twarz cierpieniu. W mitologii greckiej oznaczał pozbawienie życia. Przykładem jest zrozpaczona Niobe zamieniona przez Zeusa w skałę. Ogrodu strzeże brama główna z napisem „[...] droga do raju” , [tamże]. To właśnie jest ten Eden, kraina szczęśliwości, miejsce gdzie realizują się wszystkie marzenia: rodzina, spokojny żywot w bliskości z przyrodą, pełna wezbranej magii Radunia...

Wiersze R. Ciesielskiego mimo wyczuwalnego klimatu przygnębienia są pełne nadziei i afirmacji życia. Motyw krokusa, symbolu rodzącego się życia, budzącego się z zimowego snu, jest tego dowodem. „[...] znalazłem siebie /siedzącego w kącie cicho / tak żeby nie przeszkadzać stolikom / krzesełkom półkom/ obrazom też nie/ może tegorocznym krokusom/” (z: „a jednak - zderzenie z w. 3”). Wiersz o tytule zawierającym akronim „z w. 3” zdradza miejsce pobytu podmiotu lirycznego wyrazem zachwytu: „stolica jest pełna zapachów”, [tamże]. Zapachy to uroda miasta, to wiekowe budowle, galerie i muzea, wernisaże i kawiarnie. Ich piękno warunkuje dobre samopoczucie, pozwala znaleźć odpowiedź na pytanie, kim jestem i gdzie jest moje miejsce na ziemi. „te zapachy są wszędzie", (z: „twoje ciało pachnące kawą”) - ale najbardziej zapamiętany zapach pozostający w świadomości to zapach kobiety sprzed lat. Jej ciała pachnącego subtelnym aromatem przynoszącym ciepło, świeżość, pobudzającym krążenie krwi – najstarszego napoju - kawą. Zupełnie jak kobieta... Ten zapach dociera do najskrytszych głębi samego siebie mimo upływu czasu przynoszącego dojrzałość: „/[...] już jestem tutaj/ wcale nie trzydziestoletni”, [tamże]. Ten zapach podkreśla urodę życia i radość, którą chcemy podzielić się ze światem.

Innym niezwykłym miejscem jest las. To sanktuarium, w którym doczesność nabiera innego wymiaru, bo kult drzew to najstarsze wierzenie religijne. Antropomorfizacja drzew to uznanie ich, jako istot nadprzyrodzonych niosących życie. Drzewa były symbolem życia i płodności: „drzewa idą do ciebie” (z: „las” ), śpieszą na ratunek najwrażliwszym częściom rąk- opuszkom palców, posiadającym zdolność dotyku w odróżnianiu dobra od zła. Lecz one są  „[...] niedokrwione/ prawie martwe/ pozwalają ledwo utrzymać długopis [...]”  Zmęczenie i znużenie chorobą, ogarniająca senność pozwala nam uwolnić się od siebie, na krótką chwilę, tak jak „las za oknem paruje”, oczyszczając się „zasłoną dymną niezliczonych ognisk”  [tamże].

Wiersz zatytułowany „myślałeś” to utwór siedmiowersowy, oszczędny w słowach w formule apostrofy skierowanej do drugiej osoby liczby pojedynczej rodzaju męskiego - ty. Utwór bardzo ciekawy ze względu na strukturę. Są dwie osoby: podmiot mówiący i twórca. Trwa dialog, który sugeruje utożsamienie podmiotu lirycznego z autorem: „myślałeś / że jak przestaniesz pisać / zatrzymasz czas” , (z: „myślałeś”). Ten zwrot to wyraźne podkreślenie roli twórcy i jego dzieła.  Przywodzi na myśl Horacjańskie „exegi monumentum” – „wybudowałem pomnik trwalszy niż ze spiżu”. To wiara w nieśmiertelność sztuki. W chwilach zwątpienia we własne siły, w cierpieniu i błądzeniu, w niezrozumieniu świata - moc daje poezja a refleksje w niej zawarte towarzyszą artystom od pokoleń. Nie znaczy to wcale łatwej sztuki tworzenia i odbioru! „tymczasem nie jest tak łatwo / mgła zaległa nad juszkowem” ,  (tamże). Mgła to symbol zamazanego obrazu świata, to błądzenie w meandrach ludzkiego losu i pokusa subiektywnego przedstawiania świata.  Jednakże moc w poszukiwaniu swojej tożsamości dają  „cienie przodków / pokazują swoje nieodgadnione oblicze”, (tamże). Nieodgadnione i tajemnicze, bo skryte pod maską, którą przybiera każdy człowiek skrywając intencje i motywy. Bo człowiek jest tajemniczy i nieodgadniony! Wiersz jest perełką w tomiku „rośnie we mnie” i stawiam go na najwyższej półce poetyckiego przekazu.

Tomik zamyka wiersz „to nic” dedykowany żonie - Duśce, jak sam poeta ją nazywa. Krótki, siedmiowersowy rytmiczny utwór, ujęty w formule monologu. Podmiot liryczny zdradza żonie, że jest świadomy przeżyć kobiety, która towarzyszyła mu w chorobie.  Stać obok, to znaczy być gotowym do pomocy, to nieustanne czuwanie przy bliskiej osobie. To wyrzeczenia i cierpliwość. Wiersz stał się pointą całej twórczości zawartej w tomiku „rośnie we mnie”. Apostrofa do żony przepełniona miłością, bezinteresowną i bezwarunkową.  Żona to dom, który jest swoistą oazą, twierdzą i przystanią. A miłość jest antytezą śmierci. To siła zdolna pokonać wszelkie przeszkody. Jest w wierszu pewne niedopowiedzenie; „widziałaś więcej i mocniej / to ty opowiedziałaś mi / co było za zakrętem”.
Nie próbujmy odgadywać, co Dusia powiedziała... I w tym momencie słychać potężny akord kończący frazę muzyczną Hymnu Vangelisa... Na cześć Życia!

Wiersze R. Ciesielskiego dzięki celnie dobranym środkom artystycznym wpływają na pozytywny odbiór całości. Nie ma w nich agresji, ani nadmiernej goryczy, unika też sentymentalizmu. Oszczędność słów wzbogacają ciekawe metafory. Wiersze są rytmiczne, niektóre melodyjne. Symbole, antropomorfizacja, oksymorony, metonimie, apostrofy, personifikacje, nagromadzenie czasowników i brak znaków interpunkcyjnych sprawia, że czytelnik ma swobodę w interpretacji i margines na własną refleksję. Dzięki temu można zajrzeć w głąb serca autora i dostrzec tak wielką autentyczność i szczerość Romana Ciesielskiego, że czasem wprawia to odbiorcę w zakłopotanie.

Te wiersze czyta się nie tylko z pokorą, ale one uczą pokory...

___________________________________________________________________________
Roman Ciesielski, "rośnie we mnie", Stowarzyszenie Przyjaciół Pruszcza Gdańskiego i Okolicznych Gmin, Pruszcz Gdański 2015.

Wydawca: Towarzystwo Inicjatyw Kulturalnych - akant.org
We use cookies

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.