(...)W zmieniającym się – w trakcie całego życia – ciągu zdarzeń, niektóre osoby potrafią dostrzegać i reagować na „zbiegi okoliczności", prowadzące nieomylnie do wydarzeń losowych. Uświadamia to o nieuchronności wskazań konfiguracji znaków swoistej locji, w małym jednak stopniu wpływa na rozumienie, lub akceptację dziejącej się karmy.
Religie monoteistyczne, nie mogąc pominąć predeterminacji „wrodzonego dziedziczenia winy", ustaliły wątły dogmat grzechu „pierworodnego", obciążając przewiną legendarnych Prarodziców ludzkości za zignorowanie boskiego zakazu. Zapewne stąd, przeciwstawienie się zakazom wprawiło sukces ewolucyjny na poziom człowieczeństwa. Winą nie uznano Życia, wyodrębnionego–zbiegłego z monumentalnej Psychiki Wszechświata*. Życie tak rozumiane, sytuowałoby przewinę jednostkowo, obciążając swoją obecną ewentualność analogicznie do wykradnięcia światła z Wieczności – karę powtarzaną w każdym /oraz następującym/ życiu.
Człowiek podlega nieustannym zawęźleniom sytuacji, których znaków–zaznaczeń nie postrzega. Zamiast otwierać przenikliwość i nasłuchiwać idącego czasu, nagromadzone bodźce zaledwie poruszają płytką rachubę świadomości – jako percepcję. Swoją uwagę wspiera określeniami intencjonalnymi – są to instynkt telepatia intuicja. Podobnych im przecież nie dużo jest w codziennym użyciu. Emitowane osobnicze energie, oraz re–akcje, powodowane odbiorem tych impulsów, przybliżą rozeznanie inwencji „zbiegów okoliczności". Gdy opanujemy umiejętność wglądów w Naturę Rzeczy, instynkt telepatia intuicja pomogą rozewrzeć Świadomość Istnienia, a rozumienie celowości życia stanie bliżej nas.
Uwagi te są po nic, toteż nie zważają na doktrynalne schematy przynależne właściwszym instytucjom; należą do ciągów zastanowień szkicujących się w sugestiach tematycznych niekonsekwentnie i nie celowo, a dociekania skupiają uwagę na krótko.
Rozpoznanie celowości śmierci może wspomóc doskonalenie współczucia i stawić człowieka ponad daremnością powtarzających się wcieleniach.
Umiera się, bo nie można uniknąć mądrości bezwzględnej wspaniałej. Mądrości – choćby jedynej – nieuniknionej w żadnej karmie** i w żadnym stanie świadomości, podlegającym antropomorfizowaniu.
Strukturalizowanie materii oraz prace poznawcze nad naturą energii sumują się w pytaniu o życie, jako trzecią, wynikłą z nich wartość. W przywołanym dla ilustracji symbolu In–Yang, o życiu świadczą kropki – biała i czarna – zasiane w obydwa sprzecznościidentycznych pól koła. Uzupełniające się sprzeczności równoważone są przez cechy kosmiczne oraz ziemskie, w zasięgu oddziaływania organizmu.
Śmierć rozdziela te cechy, mino iż substancja duchowa ani substancja materialna nie ulega rozpadowi: zostają w związkach mas, charakteryzujących się nieporównywalnymi stanami skupienia.
Unoszące się drobiny wody w obłoku, soki żywotne wypełniające każdą roślinę, płyny fizjologiczne organizmów fauny, dążą do zjednoczenia się we wszech–oceanie – z którego zostały wyodrębnione. W temu podobny sposób energia epifanii dąży do połączenia się z Kosmiczną Inteligencją, z Wszech–umysłem: absolutnym, doskonałym, idealnym, totalnym.
Ciało – fizys – pełne jest lęku bólu głodu pożądania i niepokoju. Pełne jest błędu, poczucia zbędności, chaosu wrażeń, klęsk fizycznych oraz psychicznych, spowodowanych przywiązaniem do osób i do rzeczy. Do siebie. Pozostaje w stałym „nasłuchu" względem swoich niedosytów.
Ciało nie może zaprzestać być ciałem, być śmiertelne – mimo kosmicznego wysiłku intelektu, zabłąkanego w gąszczu technicznych obietnic nadchodzącej doby.
Każda rzecz i sytuacja, domniemanie i uznanie, pewność i zwątpienie, niechęć i pragnienie – wszystko uniemożliwia osiąganie świadomości Bodhisattvy – świadomości kosmicznej, niezależnej od scenariusza Losu, wciąż jednak pozostającej w obrębie ciała, toteż wciąż podległej prawą biologicznej natury. Za wrodzone defekty organizmu, za cechy przyrodzone, ustanawiające podstawę dla charakteru rozwijającego człowieka, odpowiada byt niewymierny, rodzący się z organizmem. Jego tajemnica nie wpływa stymulująco na etapy życia, na biologię człowieka przez niego ożywioną.
Logika – podstawa dociekania rozumowego – nie rozprasza wątpliwości „co" w organizmie żyje, „co" w organizmie umiera. Dlaczego umiera.
Co powoduje, że nie umiera materia, gdy wszelkie stany skupienia materii oraz energii, posiadają niewyobrażalną skończoność.
Byty o złożonych cechach, ożywiające substancje materialne, nadają tym materiom charakter subtelny. W organizmach kończących procesy życiowe, byty niewymierne przestają być przystające względem form, w których istniały.
Zmysłowa natura dyszy – wg Jana od Krzyża i nie dość jasno rozważana przez Gabriela Marcela – należy do prób antropomorfizacji energii metafizycznych. Nie kojarzy się z pojęciem eonu.
Piekło i niebo mieści ta sama sfera jednoczesności, w którą „przenika się" poprzez różne determinanty.
Zbiory substancji, poddane kształtowaniu w zawiłych i złożonych strukturach organizmów, po utracie „grawitacji witalnej" ulegają „rozmagnetyzowaniu". I rozpadowi strukturalnemu.
Najbliższą wszystkich organizmów jest śmierć. Zycie nie jest im bliższe.
Umiera ,ja" psychiczne, nie umiera ,ja" transcedentalne.
Organizmy – nie posiadając ,ja" psychologicznego – odradzają się w „powtarzalnej" masie, na kształt której nie wpływają cechy jednostkowe. Albo giną. U końca tego tematu jest–będzie śmierć – fakt bez żadnego pożytku. Ten fakt – chyba jedyny – w sferze ciekawości poznawczej nie prowadzi przez doświadczenie. A doświadczenie śmierci czyni intelekt bezradnym. Ta bezpośredniość nie pozostawia świadomości w przeczuciu nieprzemijalnej ciągłości: powtarzanej w reinkarnacjach lub we wieczności nieba. Kultury Wschodu i Zachodu wykazują sprzeczności, w stosunku do myśli związanej ze śmiercią, w pojmowaniu samej śmierci, procesu umierania, oraz czynności obrzędowych pochówku.
Zakręćmy więc tarczą uszeregowanych kolorów podstawowych, poprzetykanych kolorami wypadkowymi–dopełniającymi, a przekonamy się, że biel – tak jak śmierć – jest sumą życia barwy, gdy czerń /doskonała ciemność/jest Istotą rodzącą światło. A światło musi rozpaść w tęczę; musi upaść ożywczo w ziemskie substancje, wprowadzając równowagę pomiędzy heliotropizmem a geotropizmem; gdy Bóg nie polega /prawdopodobnie/ kreacyjnej naturze światła.
Wnioskując ze skomplikowanych a nieustająco ważkich zagadnień, kultura Zachodnia sprowadziła pojęcie ludzkiej śmierci do stanu kończącego ewolucję wszechobecnego życia. Uznając człowieka jako ostateczny sukces „stwórczy". Zamknęła go w wieczności Nieba, oraz, co też pozbawione jest sensu, we wieczności potępienia. „Zabierając" człowiekowi duszę, zamknęła arbitralnie i ostatecznie możliwości ewentualnych przemian ludzkiego gatunku. Powstrzymanie ewolucji, zgodne z dogmatem religii monoteistycznych, ignoruje zasady rozumowania, wynikające z poznawania konstrukcji kodu genetycznego. Który spełnia dziś schemat autorytatywnej myśli.
Tymczasem w dalekowschodnim myśleniu śmierć – nie tylko ludzka – nie jest nagrodą, ani karą za minione życie.
Doceńmy, jak humanistyczną staje się szansa doskonalenia stanu duszy w następnym wcieleniu, dla osiągnięcia możliwości rychłego połączenia się – stopienia w Kosmicznym Umyśle, dla pozbycia się formy, oraz cech Osoby uznanej na obraz i podobieństwo człowieka.
Bóg, to Fakt wyłącznie intelektualny, pozbawiony przesłanek prawdopodobieństwa. Stąd dociekania jego doskonałości, jako ciemności totalnej, absolutnej, bezgranicznej, nieistniejącej; porównywalnej a też identycznej temperaturze zera bezwzględnego.
Dominacja kultury nad presją „rozwijania" cywilizacji, zwłaszcza przez myśl filozoficzną, przez przekonstruowanie społecznych relacji i przywrócenie im zrozumiałych zasad kosmicznych, a poprzez sztukę – przez wyświetlenia idei transcedentalnych, zanurzonych w wizjach przestrzeni – mogłaby wyprowadzić cywilizację z małostkowości i ciasnoty egoistycznego widnokręgu.
Biblijny obraz Potopu, Sodomy i Gomory wskazuje na „zużycie się" społeczności – na zatracenie się społeczności wobec rozumienia życia. Na zatracie wolności do czynieniu właściwie. Dla owej społeczności Wielkie Determinacje nie uznały innej szansy, niż szybkie wszczęcie następnych inkarnacji. Być może, należy uznać – jako szansę – zdziesiątkowanie śmiercią wcześniejszych populacji europejskich, tak również obydwie dewastacje ludzkości dwudziestego wieku. Czy Wielkie Determinacje złożyły to na karb „wolnej ludzkiej woli", a tą /dla przypomnienia/ obarcza się też Kaina.
Dominacja kultury wnosi więcej szans dla wybrnięcia ze zewnętrznej chwilowości życia, nie wnoszącego nic w rozwój duchowości. Może ułatwić wyswobodzenie się z wiru inkarnacji – z doczesności – przez medytację, a nie przez śmierć.
Śmierć jest niewybredną indywidualistka.
Jedną jest–jedyną.
Jest trwającym w bez–czasie końcem Wszystkiego, więc każdego ucieleśnienia życia.
Nie uznaje ewentualności własnego końca – spełnia się jedynie–wyłącznie w tym, co cudze.
Ale.
Gdy Wszystko się skończy, skończy się i śmierć,
tak uregulowany został każdy system, każdy gatunek życia, wszelkie istnienie uwarunkowane prawem przemiany energii. Energia ożywiająca człowieka nie potrzebuje ludzkiego pretekstu – ewentualnie kształtu.
Wszystko rozumiem jako – Wszystko,
więc i biblijny raj nie przetrwa bez Śmierci. Bóg Twórca i Bóg Śmierć nie są to jedynie aspekty osoby; to jest ta sama Osoba – z siebie powstała i wraz z tym stanem Świata się w sobie dokona. Osoba całkowicie i ostatecznie odciska się na wszystkim, co uległo życiu, co /mówiąc w skrócie/ ulega wzrokowi.
Wieczność zalega w ludzkim umyśle między stronicami Dobra i Zła, które człowiek pożądał słowem ciasnym jak wyobraźnia.
Słowem pozbawionym znaczenia.
Słowem końca rozumienia.
A słowa toczą się ze źródła ludzkiego umysłu, nie mają więc wstępu w naturę Subtelnych Materii. Wyobraźnia /wizje umysłu/ – a nie koniec czynności – osadza twórczość poza przedmiotem. Utwór artystyczny, w odróżnieniu od istnień ożywionych materii, nie ewoluuje. Dzieło utworzone nie podlega śmierci, ulega zniszczeniu.
Wielość istnień każdej epoki geologicznej osiągnęło apogeum, i umarło.
Śmierć – w ludzkim odczuciu – pozbawiona jest idealizmu, poczucia humoru, mściwości;
jest nierozumna, nie własna, nietykalna.
Nie podlega rozsądkowi, ani wpływom boskich mocy /za wyjątkiem trzech ewangelicznych domniemań/.
Jest niewybaczalna, ani wybaczająca;
jest zdumiewająca i frapująca;
a w każdym stadium ciała – przykra, tragiczna, niesamowita.
Niestosowna.
Będąc niewątpliwą, należy do bytów niewyobrażalnych.
Jest uosobieniem nienasycenia – absolutnym jest głodem – syci się i poczęciem.
Życie, jako ciało i jako myśl, może zostać poronione. Dusza w tym wypadku, niedorysowana bezradność.
Temperament, miłość i wyobraźnia, jako sublimaty życia, nadają /doznawanym zmysłowo/ zjawiskom naturalnym kształty antropomorficzne – swoje twarze, oraz swoje imiona.
Umysł – ostoja życia i lęku o życie – poprzez intelekt dostrzega śmierć poza fizyczną martwotą.
Sytuując śmierć daleko za obrębem /poza konturem/ samego siebie, uznajemy pewność jej doskonałej nieobecności i akceptujemy ją wszędzie indziej –
w danej chwili, w danym miejscu i w danej obecności.
Człowieka bardziej przeraża tajemnica umierania
– ból wychodzenia–opuszczenia ciała –
niż przejście w obszary Subtelnych Materii, identyfikowanych z „niczym".
Przywiązanie do swojego ciała zostało poddane oglądowi w opowieści o chińskim Nieśmiertelnym Li Tie Kuei. Problem zaczyna się gdy ciało, opuszczone przez niego na siedem dni, uznano martwym i spalono. W tej sytuacji powracająca dusza zmuszona była przeniknąć do umarłego nieopodal ciała chromego starca, któremu obca aktywna energia duszy Li Tie Kuei nadała charakter wzmożonej ekspresji.
Narkoza, czarna nieobecność psychiki, inna jest niż majaczenia nie dotlenionego mózgu doświadczającego tzw. śmierć kliniczną, wywołującą lęk ciała oraz psychiki, podczas przetwarzających się w organizmie chemicznych substancji bodźcowych. W czasie narkozy
umysł nie zbiera żadnych nadziei, kształtujących wyobraźnię. Organizm nie nabył doświadczenia, aby wprowadzić je w pamięć kodu genetycznego. Nie zapamiętał szoku, który mógłby okiełzać zdarzenia. Om mani padme hum.
* Co raz inne nazwania Nieskończoności powinny by poddać uwadze nawyki dla gramatycznej logiczności „statycznego charakteru". Pomijana jako moc stwarzająca, Nieskończoność jedynie gwarantuje miejsce dla wydarzenia się kosmogonii.
** Korzystam teraz z okazji dla zasugerowania różnicy, między intelektem a mądrością.
na wędce czasu
szamoce się wciąż żywa
ryba domniemań
-
jedność – ciemność i światło
tożsamość – życie i śmierć