Szpital to miejsce z którego się nie wraca
takim samym
Patrzysz na śmierci obce ale jakby swoje
Za każdym razem mniej jest ciebie w tobie
a więcej tego którego ubyło
Dla świata jesteś żywym
dla siebie umarłym
o cząstkę tego którego zabrakło
Zostanie z tobą do grobowej deski
nawet do gwoździa który ją dobije
Już nie uwolnisz się od niej
nie wytrzesz z pamięci
ni gumką łzą wieczorną modlitwą
Jak pies za tobą pójdzie by zawyć nad grobem
Szpital to miejsce z którego się wraca
z pamięcią oczu które widzą więcej
- światy im nowe nam jeszcze nieznane