O kochankach z Werony
Przy otwartej kurtynie bez cienia intymności
nie poczną potomstwa
gdyż obraziliby majestat prawa
a z każdym sezonem turystycznym
coraz w nich mniej wrzątku krwi
Z iskrą róży z rajskiego ogrodu
przy wszelkich okazjach
uciekają przed naszym wzrokiem
żeby bezpotomnie
nie zejść z tego świata
Droga
Z wieścią o własnych narodzinach
chodziłem od słowa do słowa
ale zamknięto im usta
żeby nie mogły zaświadczać
Gdy wszedłem w słowo
o którym wszyscy zapomnieli
zaraz mnie wypchnięto
na złamanie języka
Odtąd nie mogę dojść
do głosu
jak do samego siebie
O nim
Bóg go kusił
by zaprzedał się diabłu
diabeł się modlił
by zawierzył Bogu
a on dławił się ślinotokiem słów
które wysysał z mięśni języka
na codzienne potrzeby
nieba i piekła