Estonia nie jest pinczerkiem, który piskliwym głosikiem szczeka na wielkiego brytana, a gdy ten warknie lub zrobi pół kroku do przodu to zaraz chowa się pod stołem.
Estonia wie, że Dawid może pokonać Goliata, chociaż oczywiście siebie za Dawida nie ma, ale w tym przypadku ma za sobą blok 32 sojuszników, bowiem tyle państw należy do NATO, związanych zobowiązaniami wzajemnej pomocy militarnej. A przystąpienie Szwecji i Finlandii do Sojuszu Północnoamerykańskiego poprawiło geopolityczne położenie tego jednego z najmniejszych państw europejskich. Bałtyk wraz z zatokami Fińską i Ryską stał się jakby wewnętrznym morzem Sojuszu. Petersburg i Królewiec przyległe do bałtyckiego wybrzeża w każdej chwili mogą zostać zakorkowane, oczywiście, że w ramach operacji morskich, a nie powietrznych.
Estonia nie tylko wywiesza plakaty z napisem „Norymberga dla Putina” i gęsto znakuje swoją przestrzeń publiczną flagami Ukrainy, ale wraz z pozostałymi krajami inflanckimi buduje na granicy z Rosją i Białorusią linię obrony złożoną z 600 bunkrów. Nie powstrzyma ona oczywiście inwazji, ale na klika dni ją przyhamują, zanim NATO przyśle posiłki. Wydatki na zbrojenia wynoszą w Estonii 3,2 procent Produktu Krajowego Brutto, podczas gdy amerykańskie oczekiwania wobec sojuszników poprzestają na 2 procentach.
O tym, że Estończycy mają dość Rosjan i zruszczonych, zsowietyzowanych narodów satelickich, świadczyć może, niezbyt pozytywny z polskiego punktu widzenia fakt, że podczas II wojny światowej znaczna ich część wolała poprzeć niemieckiego najeźdźcę, który walczył z najeźdźcą rosyjskim. Dziś takiej moralnie wątpliwej alternatywy nie ma, bowiem przeciw agresywnej i terrorystycznej Rosji, w różny oczywiście sposób, jest niemal cały zachodni świat. Nie trzeba już opowiadać się po stronie któregoś z walczących ze sobą bandytów. Bandyta na forum europejskim jest tylko jeden. Korzysta on z różnych środków, cały czas prowadzi wojnę hybrydową. W kwietniu 2007 r. na strony internetowe estońskich instytucji publicznych, banków, ministerstw, gazet i kanałów telewizyjnych Rosjanie przypuścili gigantyczny cyberatak DDoS, blokując dziesiątki kluczowych witryn jednocześnie. Od tego czasu ataki w przestrzeni cyfrowej zdarzają się regularnie a ostatnio coraz częściej.
Estonia jest globalnym liderem pomocy dla Ukrainy. Według wyliczeń niemieckiego Instytutu Ekonomii Światowej ten kraj od początku wojny przekazał władzom w Kijowie pomoc wartą 1,2 miliarda euro, co odpowiada ponad 3 proc. całego tutejszego PKB.
Estończycy prowadzą też pod względem pomocy humanitarnej i bezpośrednio wsparcia wojskowego. To drugie odpowiada 2,6 proc. PKB. W przypadku Polski to mniej niż 0,5 proc. PKB.
Żeby Estonia nie została zapomniana, musi pokazać partnerom, że oni potrzebują jej tak samo, jak ona ich. Dlatego Estończycy są aktywni nie tylko względem Ukrainy. Ich wojsko pomagało Francuzom w czasie operacji w Mali, a ratownicy i eksperci od zarządzania kryzysowego wyjechali do Turcji natychmiast po tragicznym trzęsieniu ziemi w lutym 2023 r.
Estonia chce być częścią Zachodu, aktywnym i mocnym jego elementem. Ostrzegając swoich obywateli, ostrzega więc wszystkich w Unii i NATO.
- „Nie mamy żadnych złudzeń: Rosja jest zagrożeniem. Dlatego podnieśliśmy wydatki na zbrojenia do 3,2 proc. PKB i będziemy je utrzymywać na tym poziomie przez kolejne dekady. Z pozostałymi krajami bałtyjskimi zdecydowaliśmy się zbudować wspólną linię obrony, w tym 600 bunkrów wzdłuż granic z Rosją i Białorusią”. - mówi minister obrony Hanno Pevkur.
Estonia znana jest w świecie, z rekordowej cyfryzacji i sukcesów lokalnych start-upów. Bolt, to stworzona w Estonii platforma przejazdowa, wcześniej estońscy specjaliści opracowali rewelacyjną metodę internetową Skype. Dzisiaj swoją marką narodową uczyniła bezkompromisowy sprzeciw wobec polityki Kremla. Start-upy i cyfryzacja wpisują się zresztą w wojenna dyplomację doskonale. A NATO do którego Estonia należy od 2004 roku właśnie tutaj umieściło jedno z 28 Centrów Doskonalenia Cyberobrony.
Bibliografia
- Mateusz Mazziani, Jesteśmy przygotowani na inwazję, „Gazeta Wyborcza” 2024, nr 81, s. 4-6
- Stefan Pastuszewski, Deportacje Rosjan z Estonii, „Świat Inflant” 2024, nr 5, s. 4
- Wojciech Kulecki, Rosjanie niemile widziani. Bałtowie porządkują państwa, „Tygodnik Solidność” 2024, nr 12, s. 36-38