Rzadko można dziś oglądać – słuchać monodramu, choć niektóre kabaretowe skecze w telewizyjnych kabaretach taki charakter posiadają. Skądinąd monodram, który opisuję miał w sobie coś z kabaretu, bowiem obnażał, ośmieszał wręcz „krzywą rzeczywistość”.
Monodram jest utworem dramatycznym, w którym występuje jeden aktor, zazwyczaj autor scenariusza. Ma charakter inscenizowanego monologu, w którym zlewają się ze sobą świat realny a raczej sceniczny ze światem przedstawionym, pozascenicznym, który autor opisuje i z którym dialoguje.
Aleksandra Brzozowska - autorka i aktorka zarazem monodramu Wszystko dla duszy, który miałem niewątpliwą przyjemność oglądać – słuchać 19 kwietnia 2023 roku w Domu Kultury „Orion” w Bydgoszczy świetnie - według mnie nawet odkrywczo - wykorzystała półdialogi z osobami ze świata przedstawionego: najpierw z bufetową na dworcu autobusowym a potem z matką. W tych półdialogach jakby przytaczała, odpowiadając na nie, wypowiedzi niewidocznych postaci, ale czyniła to tak sugestywnie i obrazowo, że widziało się – słyszało te postaci. To największe osiągnięcie tego monodramu jest efektem dobrze napisanego, właśnie pod monodram, tekstu oraz sugestywnej gry, której dodatkową urodą, oprócz urody samej pisarki – aktorki było napięcie wynikłe z sytuacji premierowej. Można było wychwycić momenty, w których autorka- aktorka heroicznie pokonuje stresowe załamania, ale nie udało jej się zwycięsko przebrnąć przez końcowy wygłos: Moja dusza tak kocha piękno. A.Brzozowska wypowiedziała tę frazę niewyraźnie, pospiesznie, jakby chcąc jak najszybciej uciec ze sceny. Ten brak aktorskiego triumfalizmu w finale dodał jednak występowi cechę wzruszającej autentyczności.
Bohaterką monodramu jest pretensjonalna paniusia, krzywiąca twarz na wszystko co wokół, bo ona poszukuje, a raczej już tkwi w „pięknie duszy”. Twierdzi, że ciało jest opakowaniem dla duszy i powinno być czyste a nawet upiększone. Chciałaby, aby to „piękno” rozlało się na cały świat, więc wskazuje na mankamenty a raczej brzydotę tego świata. Wszystko wokół jest brudne, wszystko śmierdzi, herbata Minutka z bufetu dworcowego nie nadaje się do konsumpcji. Paniusia jedzie podmiejskim autobusem do swoich rodziców na rytualną, godzinną (tylko!) wizytę. Bo w rodzinnym domu jest szaro i brudno a rodzice są nieciekawi; drażni nieogolony ojciec siedzący na wózku inwalidzkim, notabene podarowanym przez córkę; wózek oczywiście był „używany, choć w bardzo dobrym stanie”.
Jeśli idzie o środki teatralne, to A. Brzozowska wykorzystała - obok oczywiście owych świetnych półdialogów - prawie wszystkie: pauzę – ciszę, przeciągłe spojrzenie, półuśmiech, siadanie na krześle i wstawanie z krzesła, krok spowolniały i krok dynamiczny. Świetnie odegrała strzepywanie czekoladowej mazi z jasnego płaszcza, choć, w swym monologu – opisie sytuacji nie podała przyczyn owej katastrofy; według mnie czekoladki roztopiły się, bo było upalne lato a znalazły się one na siedzeniu autobusu, gdyż matka, obrażona zachowaniem się córki, nie chciała ich przyjąć.