- Intertekstualność
Rzeszowska poetka dobrze porusza się w tradycji literackiej. Z powodzeniem wykorzystuje formę ronda, popularną w średniowiecznej poezji francuskiej. Treść i struktura Ballady o tulipanowcu kojarzyć się może z romantycznymi, zwłaszcza Mickiewiczowskimi, realizacjami tego gatunku. W erotykach pobrzmiewają echa poezji miłosnej Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej i Haliny Poświatowskiej. „Wiersze księżycowe” (Fazy Księżyca, Kołysanka księżycowa, Powrót) nawiązują z kolei do technik realizmu magicznego i baśniowego, znanego z twórczości poetów krakowskich Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego i Andrzeja Bursy. Ponadto rzeszowska poetka inspirację dla własnych pomysłów odnajduje w twórczości Pablo Nerudy, Henryka Ibsena, Papuszy, Phila Bosmansa, natomiast w jej wierszach dla dzieci wyczuć można ton poezji Konopnickiej, Brzechwy, Tuwima i Chotomskiej. Oto dwa przykłady takich możliwych sprzężeń:
spotkały się dwie sowy
i nockę mają z głowy
do siebie zaglądały
rozstać się nie umiały
gdy jedna coś zagada
to druga odpowiada
trwało to aż do rana
aż przyszła druga zmiana
skowronków banda rozśpiewana
[Rozmowy]
Panna z szlochem gdzieś odeszła…
Żal ją chyba stąd wygonił.
Na jej miejsce inna przyszła,
aby bielą kraj zasłonić.
Czy wiesz, jakie imię miała
ta artystka uzdolniona,
co przyrodę malowała
i uciekła zawiedziona?...
[Artystka]
Literackie skojarzenia, asocjacje i zapożyczenia Barbary Śnieżek wskazują z jednej strony na jej lekturowe fascynacje, z drugiej na pewną otwartość, czy może raczej twórczą „nieśmiałość”. Przywołanie cytatu, nazwiska pisarza jest bowiem nie tylko określeniem poetyckich inspiracji, ale też formą wskazania patrona własnych literackich prób czy uwiarygodnienia własnych myśli.
Niektóre zależności intertekstualne, a jest ich także stosunkowo wiele, dostrzec można jedynie hipotetycznie. Weźmy pod uwagę jedną ze strof Ody do życia:
Nie oszczędzało nas życie,
nie usłało drogi kwiatami,
kłuło i raniło skrycie,
a co jeszcze będzie przed nami?
Przywodzi ona na pamięć inicjalną zwrotkę autobiograficznego wiersza Władysława Broniewskiego Mannlicher, gdzie znalazło się takie oto wyznanie:
Nie głaskało mnie życie po głowie,
nie pijałem ptasiego mleka –
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka.
U Barbary Śnieżek chodzi wprawdzie o doświadczenia zbiorowe – generacyjne, ale zarówno układ treści, jak i obiór formy takie skojarzenia mogą wywoływać.
- Theatrum mundi
Motyw theatrum mundi ma długą tradycję, sięgającą starożytności, kiedy eksploatowali go filozofowie i literaci – Seneka, Lukian. Należący do nurtu stoickiego Epiktet twierdził, iż „prawdziwy mędrzec powinien zasiąść na widowni i nie uczestniczyć w tragikomicznym przedstawieniu, którym jest życie”. Następnie motyw ów został adoptowany przez myśl chrześcijańską. Posługiwali się nim między innymi św. Augustyn i św. Jan Chryzostom. Popularność zyskał w renesansie i następnych epokach. Korzystali z jego utrwalonych znaczeń Erazm z Rotterdamu, William Szekspir, Miguel de Cervantes, Calderon de la Barca, Lope de Vega, Francisco de Quevedo etc. Ten ostatni pisał:
Pamiętaj, że nasz żywot jest komedią tylko,
a teatrem tej farsy świat jawi się cały;
Że świat ten dekoracje zmienia z każdą chwilką,
my zaś wszyscy jesteśmy na nim aktorami.
Nie zapomnij też nigdy, iż Ten, co cię stworzył,
tę komedię zawiłą i świetną ułożył.
Nie stroniła od toposu theatrum mundi literatura polska, a najbardziej znane jego realizacje pozostawili Jan Kochanowski we fraszkach i Bolesław Prus w Lalce. Topos ów wyraża pesymistyczną koncepcję losu ludzkiego – aktora grającego na scenie życia rolę, którą mu wyznaczono. Scenariusz spektaklu został z góry ustalony i rozpisany przez autora-twórcę. Aktor tym samym pozbawiony został wolnej woli. Musi podporządkować się roli i specyfice teatralnej – wymogom sceny i widowni. Rola to tragiczna, ale zdecydowanie częściej komiczna, co podkreśla związek omawianego motywu z innym – człowiekiem-Bożym igrzyskiem.
Barbara Śnieżek podejmuje własną próbę rozwinięcia toposu theatrum mundi. Czyni to, łącząc jego treści sygnaturalne z refleksją nad przemijaniem, nad zbędnością ludzi starszych, odsuniętych od ważniejszych życiowych ról.
Kurtyna życia z wolna opada,
nadchodzi pora, by zejść ze sceny –
nikt nie podziwia, umilkły brawa,
już czas się poddać, chociaż nie chcemy.
W teatrze gasną ramp reflektory,
lecz swoje role gramy do końca,
choć odrzuceni na boczne tory,
pragniemy uczuć, drobiny słońca.
[Odrzuceni]
W innym wierszu – Bez bisów, posługując się toposem theatrum mundi, rzeszowska poetka dokonuje zgrabnej parafrazy utworu Wisławy Szymborskiej Nic dwa razy:
W życiu nie ma bisów ni żadnych powtórek,
czas się nie zatrzyma i cud się nie zdarzy.
- Humor i autoterapia
W sposób godny odnotowania Barbara Śnieżek wykorzystuje w swojej poezji różne odcienie humoru. Jest to najczęściej „humor afiliacyjny” oraz „humor w służbie ego”, prawie nigdy natomiast nie posługuje się „humorem agresywnym” czy „autoagresywnym”. Pełni on przede wszystkim funkcję mechanizmu obronnego, zwłaszcza wobec poczucia upływającego czasu i niedostatków starości. Jego zadaniem jest więc redukcja wewnętrznych napięć i konfliktów z tych doznań wynikających, a także umocnienie związków z rodziną i środowiskiem, w którym poetka działa. Bywa ponadto narzędziem samookreślenia i autodefiniowania. Widać to choćby w wierszu (o charakterze kabaretowym) „Filozofia” życia, będącym „lekkim” poradnikiem radzenia sobie z niedostatkami „jesieni życia”. Czytamy tu między innymi:
Że tu boli i tam strzyka?...
Ależ to prosta logika;
jak nie boli, to nie żyjesz!
Łyknij proszek – ból ukryjesz.
[…]
Że włos srebrny?... Zmień kolory:
blond czy szatyn – twe wybory.
W zębach braki?... Nieciekawie…
Załóż sztuczne – i po sprawie.
Trudność sprawia ci chodzenie?...
Weź laseczkę w swoje dłonie.
Słuch też można dziś naprawić –
aparacik w ucho wstawić.
[…]
Że zniknęła twa uroda?...
Nie patrz w lustro – czasu szkoda!
Nic nie znaczą przecież lata,
kiedy dusza ciągle wzlata.
Ów humor z jednej strony wzmacnia „ja” autorskie, z drugiej pozwala poetce patrzeć na siebie z pewnego dystansu, a tym samym kontrolować emocje i myśli. Nie martwi się przypadłościami wieku, wręcz przeciwnie, zdobywa się na odwagę żartowania z nich i oswajania humorem.
Podobnie ma się rzecz z jednorazowymi stanami: przygnębienia, złego samopoczucia, apatii, strapienia, zwykłej chandry. I tutaj antidotum jest to samo – humor:
jakaś dręczy mnie cholera
gnębi duszę na płacz zbiera
ciężki kamień ściska serce
i człowiek jest w poniewierce
[Letarg]
Humor pełni więc w poezji Barbary Śnieżek funkcję rozrywkową i autoterapeutyczną, rzadziej wychowawczą. Zdarzają się jednak w tym nurcie „perełki” mające wyłącznie estetyczny wymiar. Tak ma się rzecz z lirykiem z 2018 roku pod tytułem Myśli kudłate, zakończonym sumacją, którą chętnie posługiwali się poeci barokowi. Jest ona rodzajem puenty zbierającej najważniejsze elementy wiersza, dającej efekt zaskakującego konceptu. Humor został tu połączony z delikatną erotyką:
Słońce pieści twoje włosy,
a wiatr szarpie za sukienkę,
trawa stopy ci łaskocze,
ty po kwiat wyciągasz rękę.
Ja nieśmiało im zazdroszczę,
w głowie myśli mam kudłate,
żeby też tak pofiglować
z trawą, słońcem, wiatrem, kwiatem…
Podobny efekt zaskoczenia, tyle że już nie w stylu barokowym, przynosi inny humorystyczny obrazek zatytułowany Wiersza nie będzie, traktujący o wenie poetyckiej, która – niczym grom z jasnego nieba – spada na poetkę w czasie brania przez nią prysznica. Kapryśna myśl szybko umyka, nie pozwalając się zapisać:
Czyli wierszyka dzisiaj nie będzie –
zapodział się gdzieś w kanale,
choć próbowałam szukać go wszędzie,
chyba nie znajdę go wcale.
- Łyżka dziegciu
Zauważalnym nurtem twórczości Barbary Śnieżek jest poezja okolicznościowa. Ma ona przynajmniej dwie odsłony. Wyznaczają ją, po pierwsze, utwory okazjonalne, przygodne, napisane jako efekt bezpośredniej reakcji na określone wydarzenie jednostkowe lub zbiorowe (np. W setną rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę, Atak w Nicei w Dniu Święta Narodowego Francji, 50 urodziny strażaka, Geodeta [Wiersz napisany na zjazd geodetów z okazji 30-lecia Technikum Geodezyjnego w Rzeszowie], Feralny rok 2020); po drugie, wiersze związane z cyklicznymi, powtarzalnymi świętami, obchodami, uroczystościami, imprezami – już to państwowymi, regionalnymi i lokalnymi, już to rodzinnymi (bożonarodzeniowe, wielkanocne, wigilijne, zaduszkowe, Do Matki, Mamo!, W rocznicę Powstania Warszawskiego, Na Dzień Kobiet, Za co kocham dziadzia, Pokazy lotnicze, Nauczyciele, 8 maja – Dzień Zwycięstwa, 11 Listopada, W Dniu Niepodległości, Świętojańskie marzenia, Witaj Nowy Roku!, Mikołajki, Polskie pielgrzymowanie, Do nowożeńców). Mówiąc o tych wierszach Barbary Śnieżek, muszę do „miodu” wcześniejszych uwag przydać „łyżkę dziegciu”, ponieważ założyłem sobie, że charakteryzując twórczość tej poetki, nie zignoruję i nie pominę żadnego jej aspektu. Tym razem chodzi więc o zdecydowanie najmniej interesującą część dorobku Barbary Śnieżek – sztuczną, pisaną „pod okoliczność”, zapewne też na zamówienie, nacechowaną dystynkcjami „moralitetu”, mentorską, rezonerską, z tzw. dobrymi radami i wyraźnym piętnem dydaktyczno-moralizatorskim. Część z tych wierszy z powodzeniem mogłaby być włączona do procesu dydaktycznego i spełniać się na przykład w scenariuszach szkolnych uroczystości. Część ma charakter interwencyjny; poetka manifestuje tu swoje stanowisko w jakiejś sprawie, zachęca do takich, a nie innych postaw czy rozstrzygnięć; niekiedy emfatycznie i pretensjonalnie:
Liście laurowe – symbol Rzeszowa,
bez nich nie będzie tego uroku.
Zostawcie pomnik! Niech się zachowa,
gdy go zburzycie, będziemy w szoku.
[Mglisty poranek]
Odnotować jednak należy, że ta część dorobku Barbary Śnieżek jest zaledwie tłem wierszy nośnych znaczeniowo, na które zwróciłem uwagę wcześniej. Dodam jeszcze, że twórców takich jak rzeszowska poetka powinno mierzyć się przede wszystkim „po literackich szczytach”. I po tych szczytach mam nadzieję jest i będzie rozpoznawalna w swoim „wybranym mieście” i w regionie. Wznoszą się one wyniośle w mizerii czasu aktualnego, rozgadanego i zarażonego przekonaniem zataczającym coraz szersze kręgi, że „pisać i drukować każdy może”.
- „Ocalić od zapomnienia”
Poezja jest swoistym wehikułem czasu i jego świadectwem, przenosi go w historii niczym żywica zalane przez nią owady, którą kolejne wieki uszlachetniają, zamieniając w złocisty amber. Barbara Śnieżek jest poetką samoświadomą. Wierzy w siłę słowa pisanego i potęgę wyobraźni. Otwarcie pisze o twórczych celach i o powodach utrwalania swojego życia w sposób szczególny – poezją. „Chcę się zapisać na stałe w pamięci” – czytamy w wierszu Słowo pisane do Ciebie. W skierowanym do mnie przed kilkoma tygodniami liście zanotowała: „Zarówno panujące zagrożenie wywołane epidemią, jak i moja walka z chorobami, bezwzględny upływ czasu, skłoniły mnie do pozostawienia moim bliskim czegoś takiego [nowego tomiku wierszy, M.N.]. Nikt z nas przecież nie przewidzi, ile czasu mu jeszcze zostało, wiadomo tylko, że to już coraz bliżej...”. Refleksje nad przemijaniem towarzyszą jej praktycznie od debiutu literackiego. Nie zawsze skłaniają autorkę do smutku, niekiedy przybierają postać marzenia przenikniętego delikatnym uśmiechem:
A gdyby tak cofnąć czas,
mieć znowu dwadzieścia lat,
być piękną i młodą
i swoją urodą
oczarować świat…
[A gdyby…]
Natomiast sam porządek przemijania dodaje jej witalności i energii. Nie popada w bierność, nie uskarża się. Podkreśla, iż ciało i dusza nie zawsze są zgodne i nie zawsze idą w parze. Czasami ciało leniwie „wlecze” się za duszą. Napięcia między nimi skutkują potrzebą bycia wśród ludzi, działania, „trzymania się pięknych przyzwyczajeń”. To wszystko przekłada się na pragnienie korzystania z każdej chwili życia, bardziej staranne, bardziej uważne niż wcześniej – w latach „zielonej” młodości. Z tej perspektywy afirmuje swoją codzienność i „jesień życia”: „Cieszmy się chwilą”, „Sercem trzeba patrzeć tylko, / by uchwycić ciebie, chwilko”. „Uchwycić” to dobrze przeżyć, a nie przedłużyć czy zatrzymać, jak tego chciał bohater Fausta.
bo dusza tęskni
chce nadal pięknie
żyć wśród uniesień
mimo że jesień
pokrywa szronem
już moje skronie
[Mimo że jesień]
Z tej afirmacji czasu, który pozostał, bierze się siła poezji Barbary Śnieżek i jej „ciepło” – efekt pracy w słowie i efekt pragnienia, aby nie być zapomnianą. Pisał swego czasu Stanisław Misakowski:
Twórczość nie odkrywa nowych prawd, ale zadaniem jej jest pobudzać do refleksji, do zastanowienia się nad sobą, nad życiem […]. Poezja to pogranicze między dwiema skrajnościami – bytem i niebytem. Tu sprzęga się konkret z wyobraźnią, jak drzewo z ogniem. Po spaleniu się zostaje coś zupełnie nowego – ciepło, które może kogoś ogrzać, pobudzić do życia.
Marek Nalepa
Rzeszów – Słocina, lipiec – sierpień 2021 r.
/ Marek Nalepa – nauczyciel akademicki, krytyk i historyk literatury; najważniejszym obszarem jego zainteresowań naukowych jest kultura przełomu oświeceniowo-romantycznego, chętnie też jednak sięga po prozę i poezję najnowszą./