Mamy tu spojrzenie na Rzeszów niejako od wewnątrz, z bliska, bezpośrednio, bez „rozglądania się” na boki. Można więc rzec, że są to wiersze „lokalnie naznaczone” albo „lokalnie familiarne”. Pisze w nich Barbara Śnieżek o tym, co dla rzeszowian swojskie i dobrze znane, wpisane w porządek zwykłego dnia, w którym to spacer, dojście do pracy, powrót do domu, peregrynacje od sklepu do sklepu, od kawiarni do restauracji należą do czynności codziennych.
Operuje w nich Barbara Śnieżek przestrzenią „pobliża”, w której jej mieszkaniec gubi się rzadko albo zgoła nigdy, gdzie nie dochodzi do sytuacji, w której nie wie, jak się zachować. Album ów jest równocześnie zbiorowym wizerunkiem lokalnego społeczeństwa, twórczego, energicznego, rozwojowego, co, rzecz jasna, koreluje z przestrzenią materialną miasta – jej porządkiem, estetyką, potencjałem gospodarczym i kulturowym. Unika Barbara Śnieżek otwartej krytyki; obiera natomiast model kontaktu z czytelnikiem, w którym ważna jest wspólnotowość, pragnienie uczestnictwa, braterstwo, posiadanie wspólnych wartości i wiary, kontaktu zorientowanego na psychiczną satysfakcję nadawcy (i odbiorcy). Łączność jest tu celem samym w sobie, formą uzewnętrznionej identyfikacji. Dostarcza wspólnych przeżyć, podtrzymuje lokalne tradycje, kreuje poczucie patriotyzmu lokalnego, ożywia miejscową kulturę, promuje ludzi i ich działania. Na tej wspólnocie został zbudowany współczesny paradygmat Podkarpacia, także tożsamość literacka tego regionu.
Trzeba wszakże pamiętać również o tytule całego zbioru; Zaproszenie do Rzeszowa kierowane jest do kogoś spoza tej społeczności. Można go więc potraktować także jako poetycki przewodnik promujący miasto, przybliżający i upowszechniający kulturę regionalną, dziedzictwo regionu, miejscowe tradycje, obyczaje, gospodarkę. Ma więc ów album charakter zarówno lokalno-regionalny, jak i regionalistyczny, określa specyfikę Rzeszowa z perspektywy wewnętrznej i zewnętrznej – osoby, która to miasto wybrała, zostawiając wszakże duszę dziecięcą tuż za miedzą, w tarnowsko-breńskich „krajobrazach zaufania”.
Stosunek Barbary Śnieżek do Rzeszowa, zamanifestowany w jej poezji, potwierdzać się zdaje uwagę wyrażoną przez Stefanię Skwarczyńską o tym, że „ośrodki miejskie wytwarzają pewną sobie właściwą zbiorową psychikę, i w sposób jednomierny, mimo indywidualnego zróżnicowania, reagującą na cały szereg zjawisk, w zbiorowy sposób reagującą na zjawiska życia i sztuki, te zwłaszcza, które wchodzą w bliski kontakt z regionem”.
W przypadku rzeszowskiej poetki regionalizm dotyczy poczucia związku z przestrzenią zamieszkania, co następnie przekłada się na pewne nawyki, przyzwyczajenia, postawy, „obsesje” ideowo-myślowe, odwoływanie się do miejscowej sieci aksjologicznej, którą kultywują także inni mieszkańcy regionu i na nią się powołują. Ponadto przejawem „kolorytu lokalnego” w poezji i prozie Barbary Śnieżek poza wyrażonymi expressis verbis regionalizmami, takimi jak nazwy geograficzne i administracyjne, nawiązania historyczne, fenomeny kulturowe, są inercyjne eksterioryzacje literackie, gdyż poza celowymi zastosowaniami elementów (motywów, tematów) regionalnych w obszar utworu wprowadza ona także treści nieuświadomione.
Dodać jeszcze trzeba, iż tendencję „punktowania” własnego świata i geografii poetyckiej rozpoznać można także w innych wierszach Barbary Śnieżek, tym razem związanymi choćby z jej podróżami turystycznymi, pobytami w sanatoriach, uczestnictwem w imprezach kulturalnych (np. Jedź do Przemyśla, Czerwcowy poranek – dwuczęściowy cykl o Przemyślu, Pałac – o niszczejącym obiekcie Dąmbskich w Wojniczu, Polskie Carcassonne – o Szydłowie, Przy „Grzybku” (w Ciechocinku), W tatrzańskiej dolinie, Żabie Szczyty, Bieszczadzki świt). Jednakże poetka, pomimo zachowania pamięci wielu miejsc, konsekwentnie manifestuje swoje przywiązanie do Krakowa, Tarnowa i Rzeszowa, leżących na tej samej szerokości geograficznej, a względem siebie w matematycznej symetrii (gród Tarnowskich pośrodku). Jak podkreśla, „w sercu aż trzy miasta chowam” (Trójmiastowa).
- Zadomowienie
Poezję Barbary Śnieżek charakteryzuje „ciągłość” i „doraźność” treściowo-formalna, odgórnie niejako założona. „Doraźność” daje o sobie znać w relacjach z wybranych wydarzeń na Podkarpaciu, w Polsce i na świecie, ważnych dla autorki z jakiegoś względu, „ciągłość” natomiast ujawnia się w wierszach poświęconych etosom lokalnym i regionalnym: przede wszystkim etycznym i rodzinnym, znakomicie ilustrującym pogląd, iż do charakterystycznych cech tożsamości mieszkańców Polski południowo-wschodniej zaliczyć należy „wrażliwość na idee religijne i polityczne”. Motywami przewodnimi jej kolejnych zbiorków są więc „mała ojczyzna” oraz „dom” („zadomowienie”). Pisał swego czasu znakomity krakowski badacz literatury i kultury polskiej Ryszard Nycz, iż „Dom to przede wszystkim prymarny warunek aktywności człowieka, który zawsze wychodzi ku światu z jakiegoś «u siebie» i który też zawsze może do owego «własnego» miejsca powrócić, w domu się schronić. Zadomowienie, ujęte w tym elementarnym znaczeniu, to zatem podstawowa relacja mówiąca o biologicznym pochodzeniu i egzystencjalno-symbolicznej przynależności do pewnego miejsca – w przestrzeni geograficznej i w pamięci historycznej, a także w rodzinie, narodowej wspólnocie, społeczeństwie, kulturze – z którego człowiek czerpać może poczucie trwałej tożsamości”.
„Pragnienie domestyfikacji” stanowi cechę wiążącą twórczości Barbary Śnieżek, ale też innych poetów reprezentowanego przez nią Regionalnego Stowarzyszenia Twórców Kultury. Pisałem niegdyś w recenzji almanachu Przestrzenie wyobraźni (red. Józef Kawałek, Rzeszów 2015), iż dom przez twórców z tego środowiska rozumiany jest na wiele sposobów: jako miejsce do życia, miejsce zakorzenienia, zawiązywania relacji rodzinno-towarzysko-sąsiedzkich, ale też podstawowy bodziec do twórczej aktywności. Motyw ów powraca także w dyskursach arkadyjskich – jako symbol bezkonfliktowego dzieciństwa i „rodzinności”, zaopatrzony w atrybuty wiejskiej drewnianej chałupy i jej przyrodniczego otoczenia. W jednym z haseł autorskiego Alfabetu Zbigniew Domino pisał:
Dom. Dodajmy rodzinny, bo tylko taki dla mnie się liczy. Dom rodzinny, który się wspomina, za którym się tęskni, to pokoleniowe gniazdo, świątynia prawie. Ten, w którym się urodziłem, krzepi się jeszcze, stoi po dziś dzień, w mojej Kielnarowej. Zbudował go mój dziadek, Leon Kaplita. Mój ojciec wolą losu aż cztery domy od fundamentów musiał budować. I zbudował. Ja syna mam, przylasek drzew zasadziłem, ale osobnego domu dla mojej rodziny nie zbudowałem. I już nie zbuduję, choć tak mi się zawsze marzył.
Nie inaczej ma się rzecz z twórczością Barbary Śnieżek. Domem są dla niej krajobrazy „przyrodzone” i „wybrane”, następnie rodzina, z którą związki emocjonalne starannie pielęgnuje i podtrzymuje, między innymi swoją twórczością – wspominając babkę (Babcia), eksponując troski i radości życia małżeńskiego, zamieszczając przy wierszach fotografie rodzinne, tworząc poezję z myślą o najmłodszym pokoleniu Śnieżków z charakterystycznymi dedykacjami tomików: „dzieciom i wnuczętom”, „mojej Rodzince” itp.
Arkadyjsko-sielankowy wymiar motywu został natomiast uwidoczniony w wierszu Domek – obrazkiem z przeszłości, charakterystycznym dla podkarpackich i małopolskich wiosek, zabarwionym nostalgią, akcentującą upływ czasu, a wraz z nim nieprzejednane oddalanie się od „miejsc ukochanych”, które zatrzymać może jedynie pamięć:
Przytulny, niski, drewniany domek
zaprasza przez oszklony ganek.
W oknach panoszą się pelargonie,
o które dbają troskliwe dłonie.
Kuchnia z razowym zapachem chleba,
świeżego masła, sera i mleka,
różnych owoców – są do wyboru.
Piwnica pełna własnych przetworów.
W pokoju flakon róż kolorowych,
pyszni się talerz ciastek domowych,
wpada przez okno promyczek słonka
z radosną nutą piosnki skowronka.
Zegar wahadłem szepcząc, czas mierzy
i słychać dzwony z kościelnej wieży –
tu „Anioł Pański” jest odmawiany,
prastary zwyczaj poszanowany.
- Muzyka – matematyka – poezja
W wierszach Barbary Śnieżek poczesne miejsce zajmuje muzyka. Jej związki z poezją sylabiczną i matematyką są oczywiste. Te trzy dziedziny oparte są wszakże na tych samych ideałach ładu i harmonii. Ponadto nie od dziś wiadomo o muzycznych korzeniach i powinowactwach poezji, czego przykładem może być twórczość greckich aoidów z Homerem na czele, którzy swoje utwory wykonywali zawsze w opracowaniu melodycznym, następnie celtyckich bardów opiewających bohaterskie czyny, francuskich trubadurów i truwerów, skandynawskich skaldów, germańskich minnesingerów, słowiańskich gęślarzy. Jak pisał Józef Elsner, warszawski kompozytor i nauczyciel Fryderyka Chopina: „wpływ muzyki na poezję i poezji na muzykę jest tak ważny, że jedna z nich, jako przedmiot roztrząsań, nie może być bez pomocy drugiej dokładnie i pewnie objaśniona”.
Rzeszowska poetka pielęgnuje i wzajemnie argumentuje znaczenie w swoim życiu muzyki, matematyki i poezji, wyznając w jednym z wierszy:
W mojej poezji matematyka
pilnuje rytmu, odmierza takt,
dlatego słowa tańczą walczyka,
wirują lekko, jak w polu wiatr.
Muzyka jest w twórczości Barbary Śnieżek zarówno tematem, jak i formalną inspiracją własnych utworów poetyckich. Uczestnictwo w ruchu koncertowym i festiwalowym (w Ciechocinku, Światowym Festiwalu Zespołów Polonijnych w Rzeszowie, święcie Paniagi) oraz związane z tym osobiste doświadczenia muzyczne (także zamiłowanie do tańca – Zatańcz ze mną, Tańcz, wietrze!), zapewne też znajomości zawierane z muzykami, przynoszą zauważalną grupę tekstów z tego nurtu. Niekiedy są one przyczynkiem do charakterystyki bohatera, jak choćby w wierszach Vanesso graj! czy Spacer z Tadeuszem, poświęcony „ojcu polskiego bluesa”, o którym pamięć wiernie zachowuje.
Pojawiają się wiersze zawierające w swoich tytułach muzyczne kwantyfikatory, odsyłające do form tanecznych (Rzeszowski marsz, Niech walc nas unosi), aluzje metatekstowe w postaci tytułów związanych bezpośrednio z teorią sztuki dźwięków (Dumka [Z rosyjskiego „Na Wołdze szerokiej”], Całoroczna piosenka, tytuł zbiorku A ja tańczę… wersami), inspiracje czerpane z dzieł instrumentalnych, obejmujące najczęściej ich budowę okresową – powracanie i przetwarzanie rozmaitych elementów utworu zgodnie z regułami, rządzącymi daną formą muzyczną, na przykład rondo, marsz, walc, walczyk, tango.
Nade wszystko jednak to wiersze Barbary Śnieżek są melodyjne, gdy idzie o ich formalne ukształtowanie, objawiające się w strukturze lub cechach fonicznych, na przykład w zgodności dźwiękowej rymów, analogiach między wersem a frazą muzyczną. Ta pokrewność skutkuje „muzycznością” porządku słowa, co potwierdzone zostało kilkoma piosenkami Barbary Śnieżek, do których muzykę skomponowali Andrzej Szypuła (Nocą w Rzeszowie, Jesienna melodia) i Bożena Słowik (Rzeszowski marsz) oraz Andrzej Warchoł (Kresowe tango).
Można powiedzieć bez większej przesady, że filozofia życia Barbary Śnieżek jest w pewnym sensie muzyczna. Świadczy o tym choćby fragment wiersza Oczarowanie:
Niechaj grają bez końca,
niech czar nie umyka,
niech porywa do tańca
muzyka, muzyka.
Muzyka pozwala jej zatracać się we wspomnieniach przeszłości, zwłaszcza lat dziecięcych, zanurzać w kosmicznym uniwersum. Jak twierdzi, rządzący tą dziedziną sztuki idealny porządek liczbowy zbliża słuchacza do ładu sfer pozaziemskich. Muzyka jest też dla niej remedium na smutek i tęsknotę. Dostrzega ją w każdym przejawie życia. Wreszcie motywami muzycznymi personifikuje ulotne doświadczenia i doznania:
To była miłość nieśmiała,
delikatna, pierwsza,
na strunach uczuć zagrała,
ukryła się w wierszach.
I popłynęła melodią
w krainę nieznaną
doznań zmysłowych rapsodią.
Chciała być kochaną.
[Miłość]
- Uważność
Dostrzec można w wierszach Barbary Śnieżek wrażliwość w postrzeganiu świata, którą należałoby określić też mianem uważności. Pisał o niej swego czasu Janusz Szuber: „Uwaga przydaje ważność każdej drobinie, a pilność ją uświęca” i na innym miejscu: „nieuwaga jest grzechem nie do wybaczenia / A każda drobina czasu ma wymiar ostateczny”. Jej poezja z jednej strony tkwi w codzienności, ale co jakiś czas musi tę powszechność opuszczać, żeby móc ją opisywać. Czynność tworzenia wierszy nie jest bowiem czymś naturalnym i oczywistym ani koniecznie potrzebnym, gdyż nie każdy chce być poetą, ale też, a może przede wszystkim, nie każdy może nim być. Jak pisał Wiktor Woroszylski: „Być poetą to uczestniczyć w pełnej rzeczywistości, uczestniczyć głębiej niż nakazuje zwyczaj i zastana sytuacja, uczestniczyć wyodrębniając i łącząc, uczestniczyć w każdym fragmencie rzeczywistości nie z rozpędu, machinalnie, automatycznie, lecz odradzając się z nim i w nim zawsze na nowo, wypełniając go sobą i siebie nim z ostateczną intensywnością”.
Świat ludzki wypełniony jest znaczeniami. Nie ma tu miejsc pustych lub czarnych dziur bezsensu. Jego poetyzacja jest efektem doświadczania i następuje jako konsekwencja oderwania faktów od ich powszechnego rozumienia oraz włączenia ich w kontekst znaczeń niedosłownych. Tym samym poezja jest nie tylko świadectwem faktycznych, empirycznych przeżyć, które można nagrać w postaci obrazu lub dźwięku, takich jak podróż, spotkanie, rozmowa, zajęcia domowe czy zawodowe, ale przede wszystkim uzewnętrznieniem tego, co w człowieku najbardziej ukryte i rzadko domaga się potwierdzenia w postaci ruchomych kadrów, barwnej plamy czy dźwięku – przestrzeń myśli, uczuć, wspomnień, marzeń, tęsknot, a więc to wszystko, czego nie ogarniają fizykalne narzędzia i narządy. Niewątpliwie owa sfera wzruszeń – niedosłownych i symbolicznych – jest najbardziej wartościową odsłoną poezji Barbary Śnieżek. Obejmuje ona treści filozoficzne, religijne, egzystencjalne, przede wszystkim zaś subtelną erotykę. Jest tu więc miejsce na refleksje o przemijaniu i starości, o „czasie życiowej jesieni”:
Mgłą spowiły się wspomnienia,
babie lato myśl splątało,
odfrunęły w dal marzenia…
Cóż jej jeszcze pozostało?
Srebrem włosy kryją skronie,
sieć pajęczyn rzeźbi lico,
drżą niepewne, starcze dłonie,
wolno stąpa w szarą nicość.
[Staruszka]
O nieokreślonej-nieodnalezionej stracie, stanie niespełnienia i niezaspokojenia, „nicości, która boli”, jak nazwano melancholię – „płodną w widzeniu”, niemającą brzegów, nieznającą granic między „ja” a „nie-ja”, sączącą smutek z każdego obrazu i zdarzenia:
Wtargnęła niezaproszona,
o przyzwolenie nie pyta,
w tęsknocie nieutulona,
woalem smutku spowita.
[Melancholia]
O młodszej siostrze melancholii – nostalgii, chorobie oddalenia:
Otulona mgłą wspomnień,
pogrążona w tęsknocie
przywołujesz niknące obrazy.
Pełna smutków i westchnień
jak w pustynnej spiekocie
kroczysz w przyszłość z nostalgią na twarzy
[Nostalgia]
O miłości, która gaśnie albo już zgasła:
Gdzie się podziało nasze kochanie?
Czy mi odpowiesz na to pytanie?
Siedzisz zamknięty w swoim pokoju
i do rozmowy nie masz nastroju.
Więc niby razem, niby we dwoje,
a jednak każdy ma życie swoje
I coraz bardziej się oddalamy….
Czy już naprawdę się nie kochamy?!
[Razem – osobno]
Więc na próżno ślesz listy i dzwonisz,
nie przysyłaj też koszy z kwiatami.
Przed uczuciem już umiem się chronić.
Jestem silna. To przyszło z latami.
[Nie wracaj]
O wolności, z której człowiek nie umie korzystać; wolności ku złu, nazwanej przez Marcina Lutra piekłem, a Mikołaja Sępa Szarzyńskiego „straszliwym bojem”:
Czy wiedziałeś, Ojcze,
na co narażasz świat,
dając człowiekowi
wolna wolę?
[Czy wiedziałeś?]