11 sierpnia
Przychodzą do mnie, żeby porozmawiać. Tylko. Aż! Cenna sprawa. Lekarska. A ja z trudem odrywam się od wykonywanej właśnie roboty. Czasem proszę o danie mi chwili czasu, abym zakończył jakąś część tej roboty. Zazwyczaj nie rozumieją. Nadymają się w obrażeniu. Czuję to, ale po pewnym czasie przestaję już na to zwracać uwagę. Życie w poczuciu ciągłej winy przestaje mnie rajcować.
Pewnego dnia przyszedł do mnie kolega dość sterany życiem i opowiedział mi taką oto historyjkę:
- Mając już dość swego sterania chciałem upiększyć kolejny, przymusowy dzień. Wyszedłem wczesnym rankiem na dwór i zacząłem – z głupoty, dla farmazonu, lekceważąc monitoring – zrywać gałązkę róży z krzewu na pobliskim skwerze. Szło mi to dość opornie, tak długo, że zostałem zauważony.
– Chyba dla ukochanej – usłyszałem od przechodzącego, roześmianego od ucha do ucha młodego człowieka, prostackiego raczej.
– Tak – odpowiedziałem. – I wyobraź sobie, że na moment w to uwierzyłem – zakończył swą opowieść ów zgorzkniały mizantrop.
12 sierpnia
Na kanwie obecnych wydarzeń niektórzy historycy gloryfikują polską przeszłość wieloetniczną, wielojęzykową, wielokulturową i wielowyznaniową. Powtarzają tezę o sile państwa, o jego niezwykłej żywotności. Jakby chcieli powtórzenia… Jest ono niemożliwe również dlatego, że przybyli do Polski Ukraińcy, a raczej Ukrainki (90 procent uchodźców po 24 lutego 2022 roku), tylko w 30 procentach wiążą swoją przyszłość i pomyślność z naszym krajem. Podoba im się, są wniebowzięci, ale inne kraje mają większy potencjał i większą dynamikę, a także stabilność ustrojową, w której polityka rozumiana jako trywialna walka o władzę nie zakłóca tak bardzo, jak u nas życia, społeczno-gospodarczego. Poza tym na Wschodzie funkcjonuje mit idealnego Zachodu.
Wielu Ukraińców po pierwszym szoku wojennym zdecydowało się jednak na mozolne odbudowywanie-budowanie swojego państwa nawet metodą cegiełka do cegiełki, nawet przy zamieszkiwaniu w baraku czy piwnicy. Niemożliwość powtórzenia Polski barwnej narodowościowo i silnej poprzez współdziałanie wielu narodowości wynika jednak przede wszystkim z faktu, że współczesny Ukrainiec w sile wieku, podobnie zresztą jak współczesny Polak, to człowiek zeuropeizowany, kosmopolityczny i skonsumeryzowany, a więc narodowo i kulturowo mało swoisty. To lepszy lub gorszy pracownik, ślepo lojalny wobec obowiązujących praw, tolerancyjny aż do obojętności, kochający rozrywkowy czas wolny, myślący głównie o sobie i najbliższych, przywiązany do maksymy raz się żyje.
Moje starania o powołanie w piętnastotysięcznej, załóżmy, diasporze ukraińskiej w Bydgoszczy, Klubu Inteligencji Ukraińskiej zakończyły się zmianą tej nazwy, ze względów demokratycznych (sic!) na Klub Kultury Ukraińskiej i wyłonieniem, mało energicznej zresztą grupy inicjatywnej, którą wciąż muszę poganiać. Nie ma więc jeszcze owego napięcia wewnętrznego często na granicy sporu, które by dodawało dodatkowej energii wielobarwnemu państwu i społeczeństwu Polski.
13 sierpnia
Niektórym mężczyznom wydaje się, że są stworzeni do czynów heroicznych. Realizują je więc pohukując na żony, a czasem je bijąc – nie bez prowokacji z żeńskiej strony zresztą – a zmotoryzowani trąbiąc na ulicy na inne samochody, nawet te jadące z przepisową prędkością. Jednemu takiemu bohaterowi, który trąbił na mnie z tego powodu zaproponowałem, aby dzielnością wykazał się na Ukrainie. Są przecież oddziały cudzoziemskie. Zrobił wielkie oczy i odjechał.
14 sierpnia
Kolejna fala upałów wywołuje bezradność. Ciepło, ciepło, pot i co dalej? Wszystko spali się, zaschnie? Nawet dany przez Boga rytuał dnia i nocy nie podnosi na dłużej pozoru poziomu poczucia. Dobrze, że jest w zanadrzu, też dany przez Boga, rytuał pór roku. Tylko tej jesieni i zimy, a raczej towarzyszącej im ciemności, trochę w Polsce za dużo. Co wiosnę czuję się, jakbym wyszedł z jakiejś piwnicy, w której mnie uwięziono.
15 sierpnia
Jarosław Seidel chwali „tandetną powieść” o miłości, którego od pewnego czasu cytuję. Pisze: „Ten prosty a precyzyjny język, czułość, delikatność w opisie relacji dwojga – toż to prawdziwy Czechow. Dziś już nikt tak nie pisze – z takim wyczuciem słowa i empatią”.
Dziękując za pochwałę, kartkuję „tandetną powieść”, aby dać satysfakcję krytykowi. O, już jest:
„Wpadła w czarną dziurę, z której sama nie potrafiła się wydostać. To kobieca słabość, którą tak bezczelnie i bezmyślnie wykorzystują mężczyźni. - „Rób ze mną co chcesz” – zdawały się mówić, odmykające się od czasu do czasu jej zielonkawe w słońcu, a brązowawe w cieniu oczy. Wiedział, że ta czarna dziura może przerodzić się w czarną rozpacz. Że zatraciła swoją godność, że zdradziła męża, że to tylko fizyczność bez przyszłości. Kochał ją zbyt bardzo, aby pozwolić na tę jej czarną rozpacz. Poprzestał więc tylko na gorących i delikatnych niczym muśnięcie motylego skrzydła pocałunkach. Pieścił jej złotawe, zanurzone w gęstym słońcu sierpniowego popołudnia, ciało, już bez nieudanych zresztą prób, wnikania w jego wnętrze. A druga jego część, rozgrzana i obolała, walczyła ze swoją energią, która według trywialnego kultu męskości, była słabością”.
16 sierpnia
Popołudniowo-wieczorny lat do Birmingham w północnej Anglii. Nie lubię startów; z niepokojem oczekuję na oderwanie się samolotu od ziemi. Bo co będzie, gdy rozpędzony samolot nie wzbije się w powietrze? Na bydgoskim lotnisku pas jest na tyle długi, że mogą na nim startować nawet największe samoloty świata. A gdzie indziej?
17 sierpnia
Pogoda typowo angielska: zachmurzenie, wiatr, mżawka, podczas gdy w kraju upały. Współczuję sobie, współczuję krajowcom.
W Odrze śnięte ryby. Przyducha. Nikt nie wie o co chodzi. Zazwyczaj tego typu wypadki zdarzają się w okresie urlopowym, kiedy kogoś nie ma, ktoś wyjechał, ktoś zapił. U mnie, w nowej pracy, też zamieszanie. Ambitna kobietka chce wykorzystać czas, w którym ma miejsce rozprzężenie i chce się przebić w górę. Pech w tym, że nie umie latać a same ambicje daleko nie niosą.
18 sierpnia
Wizyta w Yorku, stolicy starożytnej rzymskiej prowincji Northumbria. To stare, w miarę dobrze zakonserwowane miasto w północnej Anglii. Mury obronne wokół, ogromna katedra zbudowana w XIII wieku z piaskowcowych bloków, choć później wielokrotnie przebudowywana i uzupełniana. Nawet obecnie. Pojawiły się bowiem w niej gadżety ze wszech miar współczesne, jak medalion z okazji wylądowania Neila Amstronga na Księżycu, a w ramach ekumenii - ikona świętego Piotra z 2004 roku. Trzeba przyznać, że całe wyposażenie York Minster jest bardzo wysmakowane, kontrastujące z trywialną estetyką współczesnych Anglików, którzy, na przykład lubią plastikowe krasnale i grzybki przed domem.
Na ulicach Yorku wiele wystrojonych par, bowiem w tym dniu odbywają się wielkie wyścigi konne.
19 sierpnia
W rocznicę swoich urodzin w angielskim Sheffield, w którym przebywam goszcząc u najmłodszej córki Pauliny, z przyjemnością obserwuję radosne loty helikoptera w wieczornym słońcu. Ktoś bogaty bawi się, czując wiatr we włosach. Czy ja kiedykolwiek, podczas swego 73- letniego żywota, miałem taką beztroską, przekraczającą codzienne horyzonty, zabawę? Nie pamiętam.
20 sierpnia
Cicha sobota. Na osiedlu, na którym mieszkam, niemal przez cały dzień paraliżujący spokój. Nie wiem, co w tym czasie robią Anglicy za szczelnie zasłoniętymi oknami ciasnych mieszkań, w każdym razie na ulicach tylko - nieliczni zresztą – kolorowi.
21 sierpnia
Chrzest wnuczki Patrycji w kościele rzymskokatolickim pw. św. Teresy w Sheffield. Msza ze wszech miar uroczysta. Ksiądz czarnoskóry, większość wiernych także, gdzieniegdzie tylko poutykane stare, wychudłe Angielki. Ceremoniał chrzcielny jakby w formie zabawy. Kapłan chyba – na wzór amerykańsko - za honor poczytał sobie rozśmieszenie grupki uczestników ceremonii, bowiem od czasu do czasu mówił coś wesołego, sam jako pierwszy, rozświetlając świat dwoma rządkami śnieżnobiałych zębów, świetnie kontrastujących z jego kolorem skóry. Całe szczęście, że nie pominął głównych słów sakramentalnego rytuału, odczytywanego z karteczki. Znając niedoświadczenie i bierność religijną tutejszych wiernych, sam przyniósł białą szatę w formie kwadratowej chustki i małą świecę. Dostał za to, a raczej za całość ceremonii, 50 funtów, bo w angielskim Kościele rzymskokatolickim nadał obowiązuje zasada co łaska.
22 sierpnia
Szare, mdłe niebo i równie mdła, od czasu do czasu mżawka. Całodniowe oczekiwanie na lot powrotny. Spacery po nudnej z uwagi na monotonną ceglaną zabudowę, okolicy. W karłowatych ogródkach nierzadko – obok plastikowych krasnali i grzybków - śmieci i różne, porozrzucane niedbale sprzęty. Telewizji – jak zwykle – nie mogę oglądać, choć dostępne są chyba wszystkie kanały łącznie z polskimi; wczoraj oglądałem play-off polskiej extraligii żużlowej. W domu, w którym przebywam, żadnej książki. Gospodarze czytają tylko od czasu do czasu coś z Internetu. Zazwyczaj krótkie wiadomości z ogromnymi kolorowymi obrazkami.
23 sierpnia
Podróż ciasnym jak tramwaj, pociągiem do Birmingham. Krajobrazy za oknem mdłe. Wciąż te same z ciemnoczerwonej, prawie że brunatnej cegły, kanciaste domy o szarych, stromych dachach. Gdzieniegdzie mignie, też podobny do innych, neogotycki lub neorenesansowy pałac. Ciemna, poszarzała przez pochmurną pogodę, jakby przytłumiona w rozwoju, zieleń. Wody dużo, ale ciepła mało.
Na lotnisku w Birmingham tłumy. Dominują biali różnych narodowości i Azjaci, Murzynów mało. Sebastian mówi, że oni przywykli do szałasów, ale mnie się wydaje, że nie mają niezbędnej do podróżowania ciekawości umysłowej, w tym pasji poznawczej. Terminal stary. Dobrze, że nie ma w nim, jak w terminalach niemieckich i holenderskich, ruchomych schodów i chodników. Nogi - całe szczęście - pracują. Podczas siedmiodniowego pobytu u córki Pauliny nie miałem zbyt wiele okazji do ruchu. Były spacery, ale monotonna okolica i wilgotno-wietrzna pogoda zniechęcały.
Lot udany, spokojny. Chwała Bogu!
24 sierpnia
Zawsze zastanawiałem się, kto na Ukrainie dowodzi wojskami. Nie szukałem tej wiadomości w portalach internetowych, których nie znoszę, bo są bardziej trywialne niż telewizja, a tu w „Gazecie Wyborczej” (nr 186, s. 8-9) rzeczowy i barwny mimo wszystko artykuł Pawła Smoleńskiego o generale Wałeriju Załużnym. Utalentowany, konkretny, ofiarny. Prawdziwy państwowiec. Im wcześniej państwowcy zastąpią rządzących dotąd oligarchów i cwaniaków, tym, szybciej Ukraina wzmocni się. Wojna bez wątpienia przyspiesza spóźniony o 30 lat proces krystalizowania się nowoczesnego państwa. Paweł Smoleński pisze o nowym pokoleniu Ukraińców: „To są zupełnie inni ludzie. Znają języki obce, radzą sobie z elektroniką, umieją korzystać z możliwości, jakie dają komputery”. Rzeczywiście, ja też coraz częściej takich spotykam.
25 sierpnia
- „Byłem pod takim wrażaniem twojej nieoczekiwanej wizyty, że nie wiem w co byłaś ubrana. Na pewno w sukienkę, bo pamiętam, że podziwiałem twoje piękne nogi… Takiego sms-a chciałem do niej wysłać, ale przypomniałem sobie wskazania ojca, że męskość to zaradność i nieokazywanie emocji. Więc nie wysłałem”.
Taką wypowiedź usłyszałem tuż za sobą, jadąc bezszmerowym tramwajem. Nie odwróciłem się, aby nie spłoszyć tej tak pięknej miłości.
24 sierpnia
Wdepnąłem w korporację. Ludzie, którzy nie umieli dotąd poradzić sobie w życiu lub szukają przygody, na wyścigi, jeden przed drugim, usiłują dostosować się do standardów korporacyjnych, wzmocnić swoje cherlawe ciałka korporacyjnymi stelażami języka, gestów, rytuałów. Werbalna serdeczność w relacjach międzyosobowych aż mdli. Prezes na uboczu, politycznie dobrze ustawiony, bo korporacja jest emanacją politycznej grupy. Prezes wyraźnie odpoczywa po jakichś życiowych bądź politycznych przygodach.
Całością rządzi ekonom, który bez jakichkolwiek wyraźnie ujawnianych emocji, z uśmiechem na twarzy, rozdaje razy na lewo i prawo. Rozdawanie i unikanie razów to główna aktywność korporacji, oprócz oczywiście, powolnej realizacji głównych zadań. Większość prześciga się w umizgach do ekonoma, mniejszość chowa się po kątach. Cały czas próbuję zachować się normalnie, lecz co rusz słyszę uwagi, że moje wypowiedzi i e-maile niezgodne są z ustanowioną normą. Podesłano mi nawet wzór maila. Jak zwykle nadwyżka kadr, która aby uzasadnić zasadność swego istnienia popisuje się aktywnością werbalną na wewnętrznej stronie internetowej komunikacyjnej korporacji, chociaż wystarczyłby zwykły telefon. Tego typu komunikacja uzasadniona jest rzekomą transparentnością i koniecznością budowy spójności, lecz w istocie blokuje realne działania.
W tym korporacjonizmie najgorsze są oczywiście kobiety, które na gwałt chcą się przypodobać jeleniowi na rykowisku, czyli głównemu menagerowi – ekonomowi i jedna przez drugą pukają do jego skołatanej, choć owa wszechwładność to jego wybór, głowy. Podkreślają swoją obecność, eksponują swoją ważność, przy okazji donosząc jedna na drugą, choć czynią to często przez ogródek w jakiejś pozornie nie znaczącej informacji.
25 sierpnia
Hispsterstwo rozproszyło się aż poza granice śmieszności. Teraz w modzie są brody. Trudno nie pękać ze śmiechu na widok brodatego śmieciarza, piłkarza nożnego czy Władysława Kosiniaka-Kamysza. Do niedawna hisperskie były tatuaże, tylko że brodę można zgolić a tatuaż... Wokół coraz więcej dziadków i babć, które na pomarszczonej skórze mają trwałe znaki chwilowego uniesienia.
29 sierpnia
Przez wiele lat zastanawiałem się nad często używanym pojęciem, także w sferze religii, genialna kobiecość, geniusz kobiety. Wydaje mi się, że polega on na wplataniu w duchowość i kulturę, a są to przecież główne atrybuty człowieczeństwa, walorów natury. Wydawanie życia na świat, seks z głębokim przywiązaniem do partnera, troska o życie i zdrowie, dbałość o urodę i o ciało – oto obszary duchowego, odnaturalnego człowieczeństwa w kobiecie, które nie są dane mężczyźnie. Mężczyzna pod tym względem jest tylko wegatywny. Problem jest jedynie w tym, że kobiety, nie mając własnego, odrębnego języka, nie są w stanie wyrazić słownie swego geniuszu.
30 sierpnia
Przez media przewalają się fale spiskowej teorii co do tragicznej śmierci Nadii Dugin. A mnie się wydaje, że ta, wywołania przez atmosferę wojenną, historia to jedynie efekt wielkiego, odwiecznego spisku Rosjan przeciwko racjonalności i zachodniemu humanizmowi. Ojciec zabitej, Aleksander Dugin, to współczesny Rasputin, wykreowany przez niedouczonych zachodnich dziennikarzy na doradcę W.W. Putina, podczas gdy w rzeczywistości nie bywał on w kręgach kremlowskich elit. To współczesne wcielenie Rasputina – obłędny naturszczyk płynący na fali Wielkiej Rosji, zanurzony równocześnie w otmętach mistycyzmu Dostojewskiego.
Spośród tych medialnych treści spiskowych jedna wydaje się najbardziej prawdopodobna: zamach sprowokował sam A. Dugin, który publikował teksty, w których opowiadał m.in. o dawnej, mistycznej tradycji składania dzieci w ofierze. Jeden z przytaczanych przez niego przykładów dotyczył ojca poświęcającego życie własnej córki (Wiktoria Bielaszyn, Kto zabił Darię Dugin?, „Gazeta Wyborcza” 2022, nr 199, s.11). Tak mogło być, bo w Rosji wszystko co złe jest możliwe, ale chyba najbardziej prawdopodobne, że ten zamach dokonany został przez innego naturszczyka – mistyka, bądź – równie obłędnego przeciwnika wojny- któremu wmówiono to A. Dugin podpowiedział wojnę W.W. Putinowi. Obłęd, prawdziwie rosyjski obłęd, który nigdy nie liczył się z ludzkim jednostkowym życiem.
31 sierpnia
- Pod koniec życia trafiłem wreszcie na bratnią duszę, albo to ja dojrzałem do takiego braterstwa z kobietą – powiedział jeden z moich kolegów, który zakochał się na zabój w młodszej o 30 lat kobiecie. Uspokajam – jest on wdowcem a ona panną, choć trochę starszawą. Dobrze, że wspomniał o swojej dotychczasowej niedojrzałości, a nie wszystkie swoje życiowe klęski zwalał na ślepy los.
1 września
Dzieci do szkoły. Zawsze mnie to radowało.
2 września
A jednak jesienne ciemności i chłody przychodzą w kalendarzowym rytmie.
3 września
Lilija Zahnitko swoją energią i pasją napędza Centrum Integracyjne dla Cudzoziemców, którym od 3 sierpnia 2022 roku, pro forma kieruję.
4 września
Jedna ze znajomych mówi mi, że dla kobiety w relacjach z mężczyzną najważniejsza jest uwaga z jego strony, zainteresowanie się nią i jej sprawami.
- Jest to tak ważne, że kobietę rajcują nawet bzdurne, sztucznie kreowane, o czym ona dobrze wie, komplementy – mówi.
Stwierdzenie to potwierdza moja teoryjkę o budowaniu kobiecego życia w odniesieniu do mężczyzny, co jest oczywistą zależnością od niego.
5 września
Europeizacja Ukraińców to między innymi zapisywanie w transkrypcji angielskiej ich nazwisk. Wychodzą z tego potworki, jak: Yaremenko (właściwie Jaremenko), Kochur (Koczur), Krychenko (Kryszczenko). Ukraińcy jak barany zgodzili się na to.
6 września
Na uroczystości państwowej podchodzi do mnie staruszka z zapytaniem?
- A gdzie są nasi?
- Nasi są wszędzie – mówię.
- Ja widzę tałatajstwo – orzeka stojąca na grobem staruszka i z grymasem niesmaku na twarzy oddala się.
7 września
Wyjazd w teren z wieczorem autorskim. Biała rozpięta koszula, kolorowa, niedbale zawiązana apaszka. Teatr. Ludzi poezji nie czytają, ale chcą oglądać poetę. No i od czasu do czasu go słuchać, więc ćwiczę dobre czytanie, bo jak dotąd miałem z tym kłopoty.
8 września
Rozważania o Rosji znów powracają na łamy, które dotąd były dla tych barbarzyńców zamknięte. Zło zawsze pociąga.
9 września
Miasto zagęściło się od nowego roku szkolnego. Szkoły rzeczywiście wyznaczają rytm życia.
10 września
Ciepło i sucho. Rano świeci słońce, nie przytłumione przez opary, oślepia.