Bielowie z Myślenic to rodzina hojnie obdarzona różnymi talentami, głównie literackimi. Niewątpliwie największym dorobkiem twórczym mógł się pochwalić Emil Biela – poeta, prozaik, krytyk literacki, doktor nauk humanistycznych. Po amatorsku imał się również rysowania i malowania obrazów, zdobywając liczne laury na konkursach plastycznych. Jego syn, x. Miłosz Biela, kanonik Kościoła rzymskokatolickiego, próbował szczęścia w poezji, wydając bodaj 2 udane tomiki wierszy. Młodszy brat Emila, Jan Biela, jest literatem (poetą, aforystą, recenzentem), który publikował w prestiżowych czasopismach typu „Poezja”, „Tygodnik Powszechny” czy „Życie Literackie”. Jego dodatkową pasją artystyczną jest rzeźbienie w drewnie.
Emil Biela zmarł 19 kwietnia 2021 r., przeżywszy 82 lata. Pozostawił w żalu żonę Teresę, (wspomnianego już) syna Miłosza i córkę Radosławę. Miał na koncie 11 opublikowanych książek prozatorskich i 17 książek poetyckich. Był laureatem ponad 200 konkursów literackich, jego wiersze trafiły do podręczników szkolnych dla klas młodszych. W swoim długim życiu napisał ponadto wiele setek recenzji, które drukował w różnych periodykach od „Akantu” po „Znaj”. Maria Miłek napisała o nim monografię „Radość z mądrych słów” (Zielona Góra 2014), obszerne opracowanie, którego mógłby mu pozazdrościć niejeden pisarz. Tyle, w telegraficznym skrócie, pozwolę sobie tu przedstawić z jego bogatej i barwnej biografii.
Bezpośrednim asumptem do przypomnienia sylwetki zmarłego pisarza stała się nowa książka pt. Pośmiertnie, zawierająca głównie inedita Emila Bieli oraz jego życiorys twórczy, wzbogacony o przedrukowane opinie krytyczne. Zasadnicza część tej publikacji to przeszło 200 wierszy, odzyskanych i odczytanych z rękopisów przez x. Miłosza, który (we wzruszającym wstępie) wyznaje, iż zaczerpnął je z trzech notatników ojca. Dodatkową atrakcją tego pośmiertnego wydania jest pół setki jedno- i wielobarwnych reprodukcji szkiców, rysunków i obrazów olejnych twórcy Czarnych drzwi. Dzięki niej możemy naocznie zapoznać się z jego twórczością wizualną, przynależną do malarstwa niedzielnego, nieprofesjonalnego. Widać tu ogromny wpływ kolorystów polskich, ale też Marca Chagalla i Jerzego Nowosielskiego (tego ostatniego E. Biela cenił sobie chyba najbardziej!). Prace te zdradzają nieprzeciętną wrażliwość na świat barw i kształtów, ujawniają symboliczną i syntetyczną wyobraźnię, wreszcie świadczą o talencie, który odpowiednio kształtowany i rozwijany mógłby zaowocować wielkim sukcesem. Pod względem tematycznym (aniołowie, święci, natura etc.) ściśle korespondują one z wątkami i motywami typowymi dla poezji i prozy myśleniczanina.
Rzecz jasna, na tym wspomnieniowym «przyjęciu», to wiersze są daniem głównym, cała reszta to tylko przystawki. Wybrane i zestawione przez syna utwory zasłużonego ojca w niczym nie odbiegają od tych, do których autor Fascynacji zdążył nas przyzwyczaić. Wprawdzie niektóre sprawiają wrażenie roboczych szkiców, więc zalążków czegoś doskonalszego, niemniej gros z nich mogłoby trafić do któregoś ze wcześniejszych tomików p. Emila. Stefan Rusin nazwał Bielę „poetą wiary” – jest to określenie b. proste, ale też b. trafne. Jednak równie dobrze można by go nazwać poetą katolickim, takim jak R. Brandstaetter, J. Twardowski, W. Oszajca czy W. Bąk. Kiedy widzi się takie tytuły, jak np.: „Bóg ma milion twarzy”, „W cierniowej koronie Frasobliwego”, „List Chrystusa”, „Pochód modlitw”, „Ekumeniczne marzenie”, „Wiara” czy „Modlitewnik i brewiarz” (oraz dziesiątki podobnych!), można by pomyśleć, że wyszły spod pióra księdza lub zakonnika. Oczywiście, tu i ówdzie, przeplatane są one (nietypowymi) erotykami lub refleksjami humanistycznymi, ale przecież większość oscyluje wokół tematów stricte religijnych (manowce teologii, eschatologia, moralność chrześcijańska etc.).
Sędziwy „odźwierny Podhala” (jak go ponoć nazywał P. Kuncewicz), to był mędrzec, który umiał doradzić synowi w niejednej trudnej sprawie, to przyjaciel, który pomógł rozgryźć twardy dylemat, to nauczyciel, który dobrze wychował swoje dzieci (por. teksty: „Mój syn moja duma” i „Moje najpiękniejsze wiersze”). Zdawać by się mogło, że po tylu latach pielgrzymowania przez życie i deliberowania nad tym, autor Papierowych okrętów będzie człowiekiem bez wątpliwości (przynajmniej w kwestiach pryncypalnych). Przeczy temu jeden z najpiękniejszych jego wierszy „Arrasy”:
arrasy życia utkane są
z pytań i odpowiedzi
pytań jest wiele
odpowiedzi mniej
nie wiadomo jak żyć
łatwiej było ozdobić
Wawel arrasami.
Właśnie te ideowe i duchowe rozterki, ich eksponowanie w twórczości lirycznej, wystawiają dobre świadectwo temu „artyście słowa i koloru, krajobrazu duszy” (s. 5), wreszcie doświadczonemu intelektualiście – „chlubie Myślenic”. Okazuje się, że nawet w tych ździebko surowych zapisach, które za życia autora być może nie przybrały jeszcze oficjalnego i ostatecznego kształtu, znaleźć można mnóstwo arcyciekawych spostrzeżeń, nierzadko zaklętych w aforystyczne formuły: „nie trzeba być poliglotą / by rozumieć język płaczu” (s. 11), „najpiękniejszy jest człowiek / podczas modlitwy” (s. 51), „czekanie – całe życie jest czekaniem” (s. 113), „rodzimy się do śmierci” (s. 157), „siedemdziesiąt lat / jak siedemdziesiąt chwil” (s. 184). Et cetera. Gwoli skrupulatności dorzucę, że piewcy franciszkańskiego ubóstwa niekiedy przychodziły do głowy niefortunne pomysły (np. postulat ustanowienia święta nudystów), ale były one naprawdę rzadkie.
Poeta Emil Biela znalazł wieczny odpoczynek na starym miejskim cmentarzu, „a trumny / niestety / nie nieśli / poeci” (s. 213). Syn, na szarym grobowcu ojca, umieścił dużą ciekawą rzeźbę zafrasowanego Chrystusa, z napisem DEO GRATIAS. Wcześniej senior z pasją kolekcjonował ludowe świątki, był właśnie szczęśliwym posiadaczem ogromnego zbioru najprzeróżniejszych Frasobliwych. I dobrze się stało, że doczekaliśmy się solidnego wydania tomu Pośmiertnie – to takie niemal metafizyczne zwieńczenie myślowego dorobku pisarza z Myślenic.
– – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –
Emil Biela Pośmiertnie, Kraków 2021, ss. 290