Każdy go ma. Na co dzień nie myślimy o nim i dość długo go nie zauważamy. Na imię mu czas. Jesteśmy przez niego kształtowani. Sprzyja nam, albo wręcz przeciwnie. Zazwyczaj żalimy się, że ucieka. Uskarżamy się na jego brak, ale może niesłusznie, bo wszystko, jak mówią niektórzy, zależy od dobrej organizacji. Kiedyś znajomy fizyk udowadniał mi, że czas nie istnieje, póki nie zaczniemy zauważać zmian w naszym życiu. Dzisiaj zgadzam się z jego twierdzeniem po tysiąckroć. Zmiany, dowody na tę specyficzną symbiozę z naszym "wiernym towarzyszem", dostrzegam niemal codziennie.
Do refleksji na temat przemijania skłoniła mnie najnowsza książka Bożeny Boczarskiej[i] pod tytułem: "Klepsydra". Autorka, urodzona w 1942 roku, pochodzi z Kowala, ale od trzeciego roku życia mieszka we Włocławku, gdzie przez 40 lat była nauczycielką biologii. Obok literatury zajmuje się również malarstwem. Należy do Związku Literatów Polskich, Włocławskiego Stowarzyszenia Artystów Wło - Art i Włocławskiego Towarzystwa Naukowego. Jest autorką 15 książek. Należą do nich między innymi: "Włocławska Ballada", " Pszenne anioły", "Mój Włocławek, moje życie", "Słowiański wiking", "Ulotny zapach kwiatów, lata 60".
Mówi się, że nie należy oceniać książki po okładce. Ja jednak trochę przekornie, ocenę zacznę od okładki właśnie. Przedstawia ona bowiem kwitnące drzewo głogu rosnące przy ulicy Cichej we Włocławku. B. Boczarska uwieczniła je na zdjęciu, jakby chciała dzięki niemu zatrzymać czas, a może nawet w jakimś sensie wrócić do przeszłości. Ulica Cicha i urocze różyczki na drzewie głogu nie tylko w autorce budzą wspomnienia. Ja także pamiętam je z dzieciństwa, gdy odwiedzałam mieszkającą przy tej ulicy rodzinę. Drzewo głogu można więc nazwać specyficznym "słupem milowym", znakiem pewnego początku.
Intrygujący jest również tytuł tej książki. Słowo "klepsydra" ma przecież dwa znaczenia, co zresztą już na początku utworu wyjaśnia autorka. Przyznam, że patrząc na tytuł pomyślałam nie o czasomierzu, lecz o nekrologu. Wciąż przecież mamy jeszcze czas koronawirusa i wiele osób wciąż kogoś żegna... To wystarczy, aby nasunęło się takie skojarzenie.
" Klepsydra" nie jest powieścią, a na pewno nie taką, jakie znamy, choć zdaje się, że autorka mogła planować ten utwór jako klasyczną powieść. Wszystko na to wskazuje, że w trakcie pracy nad książką plany uległy modyfikacji, co samo w sobie nie zaszkodziło " Klepsydrze".
Główną bohaterką jest Ewa- kobieta w wieku emerytalnym, która niegdyś pracowała w kancelarii prawniczej. To ona, na własny użytek zrobiła klepsydrę, mającą odmierzać czas, który jak wydaje się Ewie, pozostał jej do końca życia. Pomysł z klepsydrą jest doskonałym zabiegiem literackim. Jak bardziej obrazowo, bardziej namacalnie pokazać upływ czasu? Klepsydra to doskonała alegoria przemijania. W takim sensie wydawać by się mogło, że najnowsze dzieło włocławskiej pisarki jest przepełnione goryczą i smutkiem. Zapewniam jednak, że ta " patchworkowa opowieść", jak nazywa " Klepsydrę" B. Boczarska, jest mimo wszystko pogodna, tak samo, jak autorka.
Utwór podzielony jest na trzy części: " Sny i telepatia", " Zszywanie" i " 2020". Na tylnej stronie okładki sama pisarka wyjaśnia, że jej opowieść jest " pozszywana" ze skrawków wspomnień, autorefleksji, snów, introspekcji, relacji, minionych i aktualnych wydarzeń. Można więc śmiało stwierdzić, że sama odsłania swój sposób pracy twórczej. Wierni czytelnicy w losach Ewy z pewnością dostrzegą wątki autobiograficzne B. Boczarskiej. Czytając uważnie tę książkę łatwo odnieść wrażenie, że bardzo subtelnie, ale jednak w sposób poniekąd oczywisty Ewa stapia się w jedną postać z twórczynią. Nie można jednak uznać tego za wadę dzieła. Ewa i B. Boczarska są w zbliżonym wieku. Obie są artystkami- piszą książki, malują obrazy. Zarówno Ewa, jak i autorka biorą czynny udział w lokalnym życiu społecznym i kulturalnym. Wciąż są ciekawe świata i ludzi. Uwielbiają podróże, realizują marzenia. Z troską obserwują to, co dzieje się w kraju i na świecie. Ewa jest postacią poprzez którą B. Boczarska wyraża swoje niepokoje oraz dezaprobatę pewnych zjawisk politycznych i społecznych.
Z ogromną sympatią i zaciekawieniem zagłębiałam się we fragmenty dotyczące snów i telepatii. Tak jak Ewie, zdarza mi się zaglądać do senników, a czasem nawet wyśnić to, co się później dzieje. Wiele osób, niezależnie od wieku, interesuje się telepatią. Z zapartym tchem czytałam rozmowę Ewy z diabłem. Odniosłam wrażenie, że mam do czynienia niemal z wątkiem sensacyjnym. Ten ni to sen, ni jawa, przypomniał mi własne marzenie senne sprzed lat. Wspominam o tym, aby uzmysłowić czytelnikom, jak łatwo utożsamić się z Ewą, nawet, jeśli jest od nas starsza.
Poszczególne rozdziały przesuwają się miękko, jak piasek w klepsydrze. Przenoszą nas w dwudziesty wiek, by za chwilę na nowo przybliżyć teraźniejszość, widzianą oczyma Ewy. Nie będzie więc przesadą, jeśli powiem, że książka rozpięta jest w czasie. Ewa wspomina dzieje swoich dziadków, rodziców, życie w poprzednim ustroju. Akcja " Klepsydry" toczy się w wielu miejscach. Opisy wycieczek głównej bohaterki i jej męża oraz problemów z jakimi mierzy się ludzkość, przypominają nieco artykuły prasowe. Ktoś złośliwy powiedziałby, że podobne informacje przeczyta w gazetach, ale byłaby to krzywdząca opinia. Radziłabym zatem uważnie poczytać, zanim wyciągnie się wniosek. Poza tym, dzięki tym fragmentom, człowiek zyskuje wiedzę. I tu aż chciałoby się rzec, że Bożena Boczarska, mimo iż nie pracuje już w szkole, nadal jest nauczycielką. Pokazuje to, co piękne i ważne, ale też ostrzega - na przykład przed zmianami klimatycznymi. Jestem przekonana, że jej najnowsza książka, jak wino, z czasem nabierze jeszcze większej wartości, choćby ze względu na te " doniesienia prasowe". Przyszłe pokolenia z zainteresowaniem przeczytają, czym żyli ich przodkowie.
Pisarka z Kujaw także w "Klepsydrze" nie zapomina o swojej małej ojczyźnie. Wprawdzie ani razu nie wymienia nazwy miejscowości, w której żyje zarówno ona jak i Ewa, ale bez problemu odnajdujemy włocławskie ulice i budynki. Autorka wspomina twórców związanych z Włocławkiem, takich jak: Stanisław Zagajewski, Teresa Olewczyńska, czy Adam Palma. Myślę, że jest to ważne dla wszystkich czytelników, nie tylko tych z Włocławka.
O czym jest " Klepsydra"? To utwór wielowymiarowy. Porusza mnóstwo ważnych tematów, z którymi każdy wcześniej czy później się zmierzy. Gdyby powiedzieć, że to utwór o starości i starzeniu się, nie byłoby to do końca prawdą. Oczywiście, dzięki Ewie czytelnik dostrzega zmiany w codzienności starszych osób, poznaje problemy, które z czasem narastają, ale ma też szansę odkryć, że obok smutków, strat, " kalendarzy zaawansowanych wiekiem"[ii] przeżywają oni również wiele miłych i radosnych chwil. Dzięki autorce strach przed CZASEM można pewnie złagodzić, a może nawet oswoić.
Za doskonały pomysł uważam trzecią część "Klepsydry". Jest ona swoistym dziennikiem okresu pandemii COVID- 19. Został napisany z punktu widzenia osoby "zaawansowanej wiekiem", ale dotyka różnych aspektów tego czasu. Niewątpliwie jest ciekawym dokumentem.
"Klepsydra" nie jest najłatwiejszą pozycją książkową, bo i poruszane w niej tematy do najlżejszych nie należą, ale na pewno jest książką, której lektura powinna być obowiązkowa. Pozostawia ona czytelnika z wieloma pytaniami, na które każdy sam powinien znaleźć odpowiedzi. Poleciłabym ją także młodym osobom, ciekawym świata tak samo, jak książkowa Ewa. Na pewno warto czegoś się nauczyć od głównej bohaterki "Klepsydry".
[i] Bożena Boczarska: Klepsydra, ISBN 978-83-958990-2-7, , EXPOL1, P. Rybiński, J. Dąbek, s.c. Włocławek 2021, ss.193
[ii] Kalendarz zaawansowanych wiekiem to kalendarz, w którym osoby starsze obok ważnych dla nich spraw zapisują terminy kolejnych, licznych wizyt lekarskich i wyznaczonych badań.