Przez kilka sezonów, prawie każda, początkowo lokalna – Jerzwałd, Szczytno – a później krajowa wierchuszka miała zagwozdkę z bezlitosnym ostrzem Kabaretu GWUŚĆ, w składzie: bezbrewy leśnik Janusz Sokołowski ( Pąśko), Adam Bednarek i Krzysztof Antoni Daukszewicz.
W swoich gabinetach władza cichcem podśmiewała się sama z siebie, oburzała w mediach, była bezsilna wobec uznania, jakim lud obdarzał prześmiewców, początkowo choćby wielokrotnie: Złotą Szpilką „Szpilek” na Biesiadach Humoru i Satyry wymyślonych przez Wiesława Rogalskiego w Lidzbarku Warmińskim, czy Złotymi Rogami Kozicy w Zakopanem.
Ale Daukszewicz zawdzięcza swój sukces artystyczny i medialny bezsprzecznie, podjętej wówczas męskiej, osobistej decyzji; rezygnacji z ciepłej posadki - kierowania Miejskim Domem Kultury w Szczytnie i udaniu się w 1978 roku do Warszawy za ukochaną dziewczyną Małgorzatą Kreczmar.
To w stolicy wpadł wówczas w radosny wir. Przez trzy lata pracował w kabarecie Na Pięterku Związku Polskich Autorów i Kompozytorów, w latach 1983 - 1986 wraz z Januszem Gajosem kabarecił w Hotelu Nitz, a w latach 1986 - 1990 z Janem Pietrzakiem Pod Egidą.
Po latach sam pracowicie zbudował na swoim talencie, empatii, kulturze osobistej i obserwacji uczestniczącej bliski czułym na Polskę rodakom, interdyscyplinarny przekaz artystyczny, w którym prawda, humor, słowo, gest, muzyka odgrywają wiodącą rolę. Do dzisiaj nie mieści się w sztampie, szarpany przez zazdrosnych tfurców sceny kabaretowej. Literat, piosenkarz, dziennikarz, kompozytor, aktor w jednym. To może boleć. Tę swoją odmienną, ryzykowną drogę artystyczną zwieńczoną sukcesem podjął świadomie, a ugruntował wieloma nagrodami i bogatą, pracowitą twórczością, w tym dziennikarską i literacką.
Jest Krzysztof aktywnym mieszkańcem podwarszawskiego, własnego, prywatnego - jak nazywa swoją rezydencję Domu Pracy Twórczej, gdzie wraz z Artystyczną Rodziną, której czułości udziela teraz znakomita Violetta Ozminkowski – Daukszewicz szczęściarzem ukojenia, czerpiącym tu paliwo do bycia tym kim jest.
Nie cukruję Daukszewiczowi, chociaż nie ukrywam, że znam go prawie pół wieku, a w I połowie 1970 roku nawet odmawiałem mu talentu na Dniach Olsztyna, które współorganizowałem, pouczałem też jak kierować placówką kultury, co przyjmował z dyskretnym, krytycznym uśmieszkiem.
Dzisiaj, po wieloletniej refleksji, a zwłaszcza literackiej analizie poznanej twórczości Krzysztofa Daukszewicza, także w mediach publicznych, doszedłem do wniosku, że myliłem się, gdy przecież miliony odbiorców mylić się nie mogą. Krzysiek wydał kilkadziesiąt książek, których nakład został sprzedany w milionach egzemplarzy. Jest skarbem narodowym, drzazgą w oku niszczycieli.
8 grudnia 2019 roku Marek Książek – przewodniczący warmińsko – mazurskiego Oddziału Stowarzyszenia Dziennikarzy RP złożył Oddziałowi Związku Literatów Polskich w Olsztynie propozycję reaktywowania nagrody im. Henryka Panasa, światowego ambasadora kultury Warmii i Mazur, twórcy głośnego apokryfu Według Judasza. Nagroda była już przyznawana pod koniec lat 80. tych. Jako prezes O/ZLP propozycję tę przyjąłem z zadowoleniem, bo twórczość H. Panasa wpisuje się w moje pojmowanie integralności literatury i dziennikarstwa w warsztat operatorów słowa. Powołaliśmy Kapitułę Nagrody
Nasi dziennikarze i literaci zgłosili Kapitule wiele znakomitych kandydatur i po wielu merytorycznych spięciach wyszło, że Krzysztof Daukszewicz; jest nasz – urodził się tutaj, tutaj działał i działa, ma tutaj wielu kolegów i przyjaciół, systematycznie odwiedzaną daczę, aktywnie promuje nasz region, był tutaj wielokrotnie doceniany i nagradzany, pisze o nas, chce tutaj istnieć żywcem. To przeważyło. Po zapytaniu – zgodził się.
Sqrvis – 19 zablokował wręczenie Nagrody w 35 – lecie śmierci Patrona. Udało nam się jednak 3 września 2021 roku sfinalizować projekt w salach Muzeum Warmii i Mazur - Zamku Kapituły Warmińskiej, nad którym Patronat objął Marszałek Województwa Warmińsko – Mazurskiego Gustaw Marek Brzezin.
To był sukces, nadfrekwencyjna Impreza przywołująca dziennikarską i literacką chwałę tych, którzy wbrew malkontentom, także w naszych szeregach pokazali, że wyznawane przez większość wartości trwałe mają się dobrze. Spotkanie zwieńczyło opinie o patronie, a zwłaszcza o laureacie, którą doskonale wyraziła publicznie w swojej laudacji specjalistka – krytyczka literacka Ewa Klajman – Gomolińska z ZLP, a uznali także listami gratulacyjnymi prezesi Central SD RP – Jerzy Domański i ZLP – Marek Wawrzkiewicz.