Obecnie uwidacznia się słabość poezji polskiej (nie tylko w „Akancie”). Brak głębi, dość wąski zakres tematyczny (nie mówiąc już o formie, która jest częstokroć żałosna). Kilka wersów rzuconych na papier, niedopracowanych i nie przemyślanych, to jeszcze nie wiersz. Widać w tym brak tzw. backgroundu (literatura, przeżycia, refleksje, doświadczenia). Namysł – tego brak.
Kiedyś mówiło się: „niedzielny kierowca”, o kimś, kto raczej słabo prowadził samochód. I analogicznie, dzisiaj można mówić o „niedzielnych poetach”, dla których pisanie jest przypadkowym hobby, miłą odskocznią od codziennej rzeczywistości – w niedzielę po kolacji lub od przypadku do przypadku. Co tam akurat wpadnie do głowy. Bez większego szacunku dla materii słowa, ani dla samego czytelnika.