O twórczości poetyckiej Józefa Barana wypowiedziało się na przestrzeni półwiecza wielu znawców literatury, miłośników poezji a nawet abiturientów liceów, którzy interpretowali wiersze krakowskiego poety na egzaminach maturalnych.
Głównym tematem rozważań interpretatorów była przede wszystkim problematyka utworów poetyckich Józefa Barana, ewolucja jego drogi twórczej, inspiracje literackie oraz próby osadzenia poety w nurtach literatury współczesnej. Warto przypomnieć, iż okazją do résumé dorobku literackiego Józefa Barana było 50-lecie twórczości poety obchodzone równocześnie z 70. rocznicą urodzin autora. Uroczystość odbyła się w 2018 roku w murach Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. Na tę okoliczność pod red. Piotra Borka, Marka Karwali i Romana Mazurkiewicza ukazała się obszerna monografia „Literackie kosmografie Józefa Barana”(2018), w której zostały zebrane artykuły, eksplikacje, refleksje, wspomnienia historyków literatury, krytyków, poetów i przyjaciół Józefa Barana. W wymienionym zestawie krytyczno-literackich opracowań żaden z autorów nie poświęcił zbyt dużo miejsca językowi wypowiedzi poetyckiej, który u Józefa Barana jest indywidualny, jemu tylko właściwy. Sam poeta, przywiązujący dużą wagę do warsztatu poetyckiego, wielokrotnie wypowiada się na temat konstrukcji wiersza jak również interesująco definiuje samą poezję. Znajdujemy te pełne polotu i trafne odautorskie formuły m.in. na kartach jego zapiśnika „Stan miłosny... przerywany”( 2019). Warto je przytoczyć:
„Poeta nie zaczyna się wtedy, kiedy napisze wiersz czy tomik. Tylko wtedy, gdy ułoży ze słów całe gospodarstwo czy księstwo wyobraźni, gdzie architektura jest doskonale zakomponowana, są ogrody, sąsiedzi…” (s. 352).
„Wiersz dzieje się jakby w powietrzu, nie musi mieć trwałego zakotwiczenia w realności, choć wynika z realności, nie musi stać nogami na ziemi, na fundamentach, nie chodzi na piechotę, a raczej frunie, przeskakuje, albo raczej przefruwa z odległego skojarzenia w odległe skojarzenie – jak iskra, jak małpka kapucynka, jak ptak” (s. 318).
„Nie jest ważne, prostota, długość, krótkość wiersza, tylko z jakiego materiału słownego jest to uszyte, i jak skrojone, czy tandetnie i chaotycznie, czy gustownie, odkrywczo, oryginalnie. Mówi się przecież „szlachetna prostota” i „prostacka prostota”. Poezja nie jest tylko sprawą mózgu (rozumianego potocznie), ale też na pewno, może przede wszystkim sprawą serca i jaj i wrażliwości i wyobraźni” (s. 323).
„Wiersz ma startować jak samolot, najpierw toczy się po ziemi, trzymając się pasa, potem wzbija się w górę i leci w przestworza, w wysoki styl” (s. 349.)
Już sam język przytoczonych wypowiedzi jest oryginalnie zmetaforyzowany, obrazowy, przystępny i zabarwiony poczuciem humoru, co świadczy o osobliwym podejściu poety do uprawiania dobrej i wartościowej literatury. Autor ponad trzydziestu tomów wierszy zalecane „recepty” warsztatowe stosuje w swojej twórczości. Buduje wiersze z codzienności, dbając o ich autentyzm i szczerość. Ale. Ale ta codzienność zawsze sięga poza „gospodarstwo”, poza horyzont i orbitę ziemską. Krakowski poeta posiada niezwykłą umiejętność łączenia zwykłego z nadzwyczajnym, namacalnego z duchowym, zmysłowego z niewidocznym, potocznego z metafizycznym. To powoduje, iż czytelnik łatwo nawiązuje dialog z twórcą. Utożsamia się z jego odbiorem rzeczywistości. Rozterkami. Radościami. Z oswojonym przez poetę światem. Wszechświatem. I nurtującymi go przeżyciami, związanymi z przemijaniem, nicością i nikłością życia wobec Kosmosu i Wieczności.
W interesującej rozmowie z Jakubem Ciećkiewiczem, opublikowanym w dzienniku „Stan miłosny... przerywany” (s. 356) powie, iż dla niego impulsem do rozpoczęcia wiersza jest z reguły intuicyjny błysk a potem to już tylko pozostaje rzeźbienie słów, które może trwać nawet latami. Kilka takich wierszy pisanych na raty znajdziemy w zbiorze „Słoneczna ruleta”(2021), np.: „Wywiad mgielno-magielny z prababką Nastką” opatrzony datami 1968/2003 (s. 325), „Wieczorny przejazd przez Olszyny” 1992/2012 (s. 381) czy „Władcy przełomu wieku” 1996/2020 (s. 419). Potrzeba „dorzeźbienia” wiersza po latach, świadczy o jego ważkości jak również aktualności tematu. Zakodowany w pamięci poety wspomniany wyżej „błysk” pod wpływem podobnego impulsu, staje się żywy i otwarty na domknięcie pierwotnego zamysłu. Warto jeszcze przytoczyć niektóre z przemyśleń na temat mowy wiązanej, którymi Józef Baran podzielił się ze swoim rozmówcą:
„Bywa, że wiersz – mówi poeta – pisze się 5 minut, ale na te 5 minut składa się całe doświadczenie życia. (…) Wiersz powinien otwierać okienka na kilka co najmniej sensów. (…) Największą siłą wiersza jest siła przeżycia, bo kiedy poeta tylko wymyśla, „układa”, to za mało. Poeta żyje na zewnątrz i do wewnątrz. Powinien zachować pewną tajemniczość, wtedy inna jest też waga jego słowa. W liryce chodzi o celność; zbędne przymiotniki, epitety odbierają zdaniom energię. Poezja jest najpierw odczuciem zmysłowym, mniej umysłowym. Jest sztuką uwodzenia. Poezja – spuentuje intrygująco Józef Baran – to taki stan...zakochania” . Odnosząc się do własnej twórczości, zdradza: „Paliwem mojej poezji jest wzruszenie, przeżycie a potem przemyślenie i wyrażenie słowami (s. 221).
Józef Baran jest jednym z nielicznych poetów, którzy często wypowiadają się na temat warsztatu poetyckiego i samej istoty poezji, może mniej jako gatunku literackiego, ale jej możliwości odkrywania i wypowiedzenia siebie przed światem, na przekór obojętności, braku wrażliwości, który cechuje dość często współczesnego człowieka. Poezja bowiem jest zaproszeniem do dialogu z każdym, kto dostrzega urodę życia, ziemi i przelotne na niej…. istnienie. Stąd autor „Słonecznej rulety” ośmieli się powiedzieć: „Wielkie katedry powieściowe mogą runąć, a malutkie wiersze – ważki, te ocaleją” (s. 221).
Warto bliżej przyjrzeć się wierszom ze zbioru „Słoneczna ruleta”, w którym znajdują się utwory przebrane z lat 1969 - 2020. Jedno, co nasuwa się po przeczytaniu blisko 400. wierszy, to spójność i wierność własnej poetyce. Do rzadkości należy, śledząc przekrojowo twórczość innych poetów, by autor pozostawał wierny swojemu artystycznemu stylowi wypowiedzi od debiutu po ostatni utwór. U Józefa Barana nie zauważa się różnic, zarówno w samej konstrukcji wiersza jak i stosowanych środkach stylistycznych, poczynając od debiutanckiego tomu „Nasze najszczersze rozmowy”(1974) do wydanego w 2020 r. zbioru „W wieku odlotowym”. Wiersze posiadają wyrównany i wysoki poziom. Cechuje je oryginalny, świeży obraz, wizyjność, ekspresyjność, magnetyzm a specyficzny i charakterystyczny dla poezji Józefa Barana „nerw”, przebiegający przez kręgosłup i tkanki wiersza, spina je w zgrabną i zwartą całość. Dostrzega się w wielu jego utworach wibracje i melodię, jakby kołysanie słów, zdań, fraz. Stają się one źródłem inspiracji dla kompozytorów i znakomitych, polskich wokalistów. Język poetycki krakowskiego twórcy jest bogaty w środki artystyczne. Mnogość w nim metafor, związków frazeologicznych i neologizmów. Z tomu „Słoneczna ruleta” wynotowałam przeszło sto idiomów; są to z życia wzięte powiedzonka, takie jak: „na łeb na szyję, w studni bez dna, chodzą mi po głowie, po pas po szyję, zęby połamie na złości, nie zaglądać w zęby, stanął na głowie, posiało mnie licho, w sam raz na miarę, aż dech zapiera, robią dobrą minę do złej gry, nie posiada się z radości, nawarzyli piwa”. Używając znanych wyrażeń idiomatycznych, poeta wzbogaca teksty i wzmacnia ich charakter a utarte potoczne powiedzonka, spinane nadrzędną egzystencjalną nitką, są inspiracją do tworzenia wierszy bardziej pojemnych, głębokich i bliskich życia. Odświeżającą rolę języka, efekty brzmieniowe i precyzowanie znaczeń pełnią u poety neologizmy, głównie w wierszach opiewających piękno natury. Przytoczę choćby kilka z nich: „lato się zielnie latuje, powojowi ludzie, siąpawica jesień, zaniepatrzyły się na nas, ukrzesłowieni, miliony małpiliony, Bóg boży się”. Stosowanie przez poetę wyrazów nacechowanych emocjonalnie, używanie prostych konstrukcji składniowych i potocznego stylu jest tylko bazą, pasem startowym, z którego wiersz wznosi się i „leci w przestworza, w wysoki styl”. Jest to zawsze udany lot – z potoczności w metafizykę. Ze zwyczajności w nadzwyczajność. I w tym tkwi fenomen poezji Józefa Barana, który w tomie „Słoneczna ruleta” zebrał wiersze z życia i wyniósł na nieziemskie orbity.
WSZYSTKO SIĘ JESZCZE TRZYMA
(podśpiewywanka przy goleniach i boleniach)
wszystko się jeszcze trzyma
na słowo honoru
i słowie honoru
na tych czy innych receptach
wynalazców chorób
na nudzie
i niewyczerpalnej ciekawości ciągu
dalszego
tej najlepszej odżywce
elan vital
wszystko się jeszcze trzyma
na zawiasach
na plombach
na mostkach
na familijnych radostkach
na fantazji szkapiej
bo już nie ułańskiej
na rutynowych nawykach
koniecznych odwykach
wszystko się jeszcze trzyma na
trzeszczących rusztowaniach
kręgosłupa
powojennego
na peerelowskich fundamentach
na kapitalistycznych suplementach
na fałszywych komplementach
że nic się nie zmieniasz
na łataniu
masowaniu
tych czy innych
organków
i organów
na remontach
prowizorium
które kiedyś wydawało się absolutorium
dla tych wszystkich anatomicznych puzzli
coraz mniej pasujących do siebie
dlatego
chrzęszczą
kłują
osteofitują
mają chwile
zadyszki
arytmii
wszystko się jeszcze trzyma
i będzie trzymać
aż trzaśnie
praśnie zgaśnie
oko po oku
piętro po piętrze
komórka po komórce
i razem z niebem i ziemią
runie
ta misternie
sklecona
człowiecza Sagrada Familia
(gdzie nasze przejściowe
ziemskie
bytowanie)
*
i gdy znów odzyskam
chwilowo utraconą wolność
od wszystkiego
żeby stać się
właścicielem Niczego
ze stałym miejscem
lokacji
wszędzie i nigdzie
Kraków, 15/16 maja 2020