Artykuły K. Sidorkiewicza o Litwinach zelektryzowały publiczność „Świata Inflant”. Wyciągnięto daleko idące wnioski, poleciały bluzgi. A przecież to były tylko drobne fragmenty jednej strony medalu. Bo jest i druga strona, a nawet trzecia, czwarta… No i kolejne dna.
Mentalność społeczeństw zmienia się najwolniej i ma głębokie korzenie w zdarzeniach minionych. Głównie tych traumatycznych: z jednej chwili, jak i tych rozłożonych w czasie, a więc w ludzkich postawach, systemach społeczno-politycznych, kulturze.
Cofnijmy się do pierwszych lat II Rzeczypospolitej i do naszego stosunku do innych narodowości. Był on co najmniej… neurotyczny, jeśli nie powiedzieć - schizofreniczny. Poczucie krzywdy rodziło wrogość wobec obcych. Samoobrona – lekceważenie innych kultur i przecenianie własnej. A równocześnie chełpiliśmy się tolerancją, będącą jakby naszym archetypem narodowym.
Świetny i trzeźwy zarazem znawca problemów narodowościowych Jerzy Tomaszewski napisał w eseju Rzeczpospolita Wielu Narodów (Warszawa 1985, SW „Czytelnik”) „Na tej glebie krzewić się mógł jedynie nacjonalizm, który oznaczał deptanie praw mniejszości narodowych, próbę narzucenia niektórym z nich języka i kultury polskiej” (s. 51). Ten sam autor w sposób rzeczowy i spokojny przedstawił efekty polskiego nacjonalizmu na Inflantach w latach 1918-1939 (s. 55-57):
„Według szacunków organizacji polskich około 200 tys. Polaków zamieszkiwało Litwę; spis ludności przeprowadzony w tym państwie w 1923 r. ujawnił ich tylko 66 tys. Wszelkie dane na ten temat mają charakter przybliżony, gdyż władze litewskie starały się wykazać możliwie niewielką liczebność mniejszości narodowych, natomiast autorzy polscy przesadnie oceniali siłę elementu polskiego.
Wielu Polaków było wśród ziemian, co powodowało splot antagonizmów narodowych i społecznych. Reforma rolna, zmierzająca do osłabienia siły ekonomicznej mniejszości narodowych, oraz antypolska polityka rządów litewskich spowodowały emigrację części ludności polskiej. Pamiętać też należy o istnieniu środowisk granicznych, ulegających wpływom kulturalnym i politycznym polskim oraz litewskim, które w warunkach niepodległej Litwy stopniowo kształtowały litewską świadomość narodową. Przez cały okres międzywojenny utrzymywały się jednak okolice o znacznym odsetku ludności polskiej.
Na położeniu ludności polskiej na Litwie zaciążył fatalnie polityczny konflikt polsko-litewski. Bezpośrednim przedmiotem sporu była Ziemia Wileńska. Słusznie jednak wskazuje Piotr Łossowski: „Źródeł konfliktu polsko-litewskiego nie można szukać tylko w zewnętrznym zatargu, w doraźnych sporach granicznych. Się-gały one głębiej i wywodziły się z czasów znacznie wcześniejszych. Korzenie zatargu tkwiły w minionej, wspólnej przeszłości. Wynikały z zaszłych na Litwie procesów polonizacyjnych, z zaistniałej polskiej supremacji społecznej i kulturalnej. Walcząc o swą emancypację narodową, o swe słuszne prawa, Litwini mu-sieli przeciwstawić się polskości”.
Następstwem zatargu było dążenie do ograniczenia stanu posiadania polskich rolników, stopniowe likwidowanie polskiego szkolnictwa, restrykcje wobec polskich organizacji. Konflikt objął także Kościół katolicki. Parafie polskie obsadzano duchowieństwem litewskim, które stopniowo likwidowało język polski w obrzędach religijnych. Nie pomagało odwoływanie się do Stolicy Apostolskiej. „Tymczasem w latach 1924—1925 doszło do gorszących scen w kościołach kowieńskich. 26 września 1925 roku nacjonalistyczne grupy litewskie zaatakowały wiernych w kościele Św. Trójcy” — pisał Henryk Wisner. O atmosferze wobec Polaków świadczy wspomnienie przewodniczącego polskiej frakcji poselskiej w Sejmie litewskim, Wiktora Budzyńskiego: „Nikt z Litwinów nie witał się z nami, nie nawiązywał znajomości, nawet z najbliższych są-siadujących foteli. Każdy omijał Frakcję naszą lub poszczególnych jej członków, spotykanych na korytarzach, w obawie o posądzenie go o jakąś znajomość”.
Stan taki trwał niemal przez cały okres międzywojenny. Dopiero od 1938 r. nastąpiła poprawa stosunków między obu państwami, a to wpłynęło także na położenie mniejszości polskiej na Litwie.
Znacznie mniej liczna była ludność polska na Łotwie (około 60 tys. osób), lecz koncentrowała się jedynie w niektórych okolicach kraju. I tutaj — podobnie jak na Litwie — reforma rolna doprowadziła do zlikwidowania polskiej wielkiej własności ziemskiej. Pomimo na ogół poprawnych stosunków między Polską a Łot-wą, ze strony łotewskiej utrzymywała się nieufność wobec intencji strony polskiej i podejrzliwość w stosunku do mniejszości polskiej. Piotr Łossowski zwracał uwagę, że „Polak w mentalności przeciętnego Łotysza często utożsamiał się z panem-szlachcicem, odradzająca się zaś Polska rysowała się jako Rzeczpospolita szlachecka, rządzona przez i dla obszarników” Rzeczywistość była bardziej złożona, gdyż wśród mniejszości polskiej na Łotwie przeważali drobni rolnicy oraz robotnicy. Niemniej na pograniczu z Polską władze łotewskie starały się ograniczać polskie szkolnictwo, wy-buchały także zatargi na gruncie kościelnym. Zaostrzenie kursu polityki narodowościowej nastąpiło zwłaszcza w latach trzydziestych. Niemały wpływ na to miała zresztą postawa części społeczności polskiej — zdecydowanie nieprzyjazna wobec Łotyszów, lekceważąca świeżej daty niepodległość łotewską, nieraz zdradzająca cechy irredenty.
A więc nie pozostaje nam nic innego, tylko zrozumieć ludzi i czasy oraz wyciągnąć wnioski.
- Stefan Pastuszewski
- "Świat Inflant" 2013
Stefan Pastuszewski - Zrozumieć ludzi i czasy
0
0