Zimą 1957 roku
Jezioro, pamiętam, stanęło mocno dopiero w lutym –
lód jak blat dębowego stołu –
widziałem taki w pszczyńskim pałacu na Śląsku,
gdzie kajzer Wilhelm II razem z generałem Hindenburgiem
rozkładali w 1914 roku mapy i omawiali w szczegółach
kolejny Drang nach Osten.
(Po ich naradach na brzegach, ba nawet na lodzie,
Jeziora Dryświackiego wkrótce stanęły zasieki z drutu kolczastego
i pozostały, jak wymyślne brwi, na polach i w okolicznych lasach okopy,
i po dzień dzisiejszy tam są).
Wracam do tematu.
Kiedy ja, szesnastolatek,
na ten blat jeziora wjechałem na moim pierwszym rowerze,
który, mówiąc nawiasem, był na tamte czasy,
przynajmniej w naszej rodzinie, sprzętem luksusowym –
niesiony rozpędem przez Zatokę Tylżańską na skrzydłach radości,
nagle doznałem poślizgu...
I dalej ja na boku, rower na boku daleko przede mną –
siłą bezwładności szuraliśmy tak z pięćdziesiąt metrów
ku uciesze szkolnej gawiedzi.
Po spotkaniu zaś Wilhelma II i Hindenburga
tamtego dnia przy blacie dębowego stołu na piętrze pałacu w Pszczynie,
również historia Europy
doznała fatalnego poślizgu.
- Stanisław Januszkiewicz
- "Świat Inflant" 2013
Stanisław Januszkiewicz - Lód na Jeziorze Dryświackim
0
0