Staroprawosławie, ten fenomen ruskiej religijności, od połowy XVII wieku ścisłe związało się z naszymi ziemiami. Spośród pięciu kierunków starowierskich migracji, Rzeczypospolitej dotyczyły dwa: południowy zachód i północny zachód.
Na południowym zachodzie największym, odgrywającym fundamentalną rolę w dziejach starowieria, był transgraniczny ośrodek Starodubie-Wietka oraz, ale raczej już w formie diaspory, Wołyń i Podole. Na północnym zachodzie największe skupiska zaistniały w litewskich i łotewskich powiatach: Jezioroskim, Wiłkomirskim, Święciańskim, Poniewieżskim, Wileńskim, Trockim, Oszmiańskim, Suwalskim, Sejneńskim, Augustowskim, Kowieńskim, Dyneburskim, Rzeżyckim i Krasławskim. Znaczna liczba starowierów zasiliła ziemie białoruskie: Brasławszczyznę, Minszczyznę i Witebszczyznę.
Migracja na teren Rzeczypospolitej wzmogła się po reformach cara (1682-1725) Piotra I (1672-1725), który cywilizując Rosję na wzór zachodnioeuropejski, tępił starowierskie obyczaje, w tym noszenie przez mężczyzn zarostu (specjalna opłata dla tych, którzy koniecznie chcieli zachować zarost). Polscy właściciele ziemscy, chcąc przyciągnąć pracowitych starowierów na swoje folwarki, uspokajali ich, że „Piotr ma długą rękę, ale tu nie dosięgnie”.
Migracja wzmogła się też po rozbiorach Rzeczypospolitej, choć na wcielonych do Rosji terytoriach stopniowo też zaczęły obowiązywać antyraskolnicze prawa oraz zaczęto unifikować te tereny z całym imperium. Jednak ich specyfika kulturowa (tradycja tolerancji) dawała starowierom większe szanse niż w regionach centralnych i dlatego exodus do zachodnich guberni Imperium Rosyjskiego trwał cały czas. Poza tym lokalne władze rosyjskie, chcąc wzmocnić żywioł rosyjski na terenach zagarniętych, nie prześladowały starowierów tak intensywnie jak w centralnej Rosji. W Besarabii zagarniętej w 1812 roku nie przeprowadzano nawet poboru rekrutów.
Ta krocząca migracja starowierów miała dwa etapy, jeśli chodzi o przyczyny. Pierwszy etap wędrówki następował zawsze z powodów religijnych. Etapy kolejne – częściej z przyczyn ekonomicznych i politycznych. Cezurą między obydwoma typami migracji była reforma rolna lat 1861-1863, (w Królestwie Polskim w 1864 roku), związana w efekcie z wydaniem w 1883 roku ukazu o swobodzie obrzędów religijnych, lecz bez ich zewnętrznych oznak. Nowy, ekonomiczny charakter migracji starowierskich zachował jednak tendencję do izolowania się od świata z obawy przed rozmyciem zasad religijno-obyczajowych.
Przy płynnych, w zasadzie nie strzeżonych granicach, osadnictwo to miało miejsce po obydwu ich stronach (casus Wietka-Starodubie), i na pewno nie było jednorazowe (krocząca migracja). Przypominało rojenie się pszczół. Decyzję o kolejnej zmianie miejsca podejmowała zazwyczaj nie cała wspólnota starowierska, bowiem część jej pozostawała na dotychczasowym miejscu, stanowiąc organizacyjne oparcie i duchowe odniesienie dla przesiedleńców. W ten sposób powstawała, idąca w głąb nowego państwa, sieć starowierskich kolonii, których najlepszym przykładem – istniejącym zresztą po dziś dzień – jest klin inflancko-litewsko-suwalsko-mazurski, ale też fala wołyńsko-podolsko-bukowińsko-mołdawska.
Na ziemiach Rzeczypospolitej, aktualnych i byłych, wystąpiło zjawisko najdalszego w północno-wschodniej Europie, wysunięcia się na zachód osadnictwa starowierskiego, z którego z kolei wyrosła pierwsza zamorska emigracja pod koniec XIX wieku (druga miała miejsce za pośrednictwem Mandżurii w 1951 roku). Osadniczy klin inflancko-litewsko-suwalsko-mazurski, biorący swój początek w Rusi Nowogrodzko-Pskowskiej, formował się od połowy XVII do połowy XIX wieku. Daty graniczne, to powstanie pierwszej wspólnoty w okolicach Brasławia w 1655 roku oraz dotarcie starowierów w okolice Wojnowa w 1830 roku. Emigracja zamorska z tych terenów rozpoczęła się w 1888 roku.
Osadnictwo starowierskie postępowało terenami zasiedlonymi głównie przez ludność katolicką i luterańską, gdyż staroprawosławni w celu uniknięcia konfliktów z nowoprawosławnymi, woleli unikać ich sąsiedztwa. Sąsiedztwo to narażało ich także na agresywną działalność misjonarską Cerkwi panującej, co z kolei groziło odejściem części wiernych poszukujących pełni życia sakramentalnego i kościelnego. Staroprawosławie w tej części Europy było bowiem bezpopowskie, a więc praktykujące dwa-trzy sakramenty, bez najważniejszego z nich- Eucharystii.
Starowierska samoizolacja wystarczająco chroniła ów klin przed prozelityzmem ze strony Kościoła Rzymskokatolickiego i Kościoła Ewangelickiego, nadto zakorzenionych w obcej kulturze i stwarzających barierę językową, co sprzyjało owej izolacji. Oba te Kościoły, związane z ludnością przemocą wcieloną do Imperium Rosyjskiego traktowały, nie uznawanych przez władze starowierów jako swego rodzaju sojuszników, co oczywiście było złudzeniem, gdyż ci – skupieni na swym stanie posiadania i pragnący tylko swobody wyznawania swej wiary – nie wchodzili w żadne polityczne alianse.
Wierni Kościołów zachodniochrześcijańskich byli ponadto bardziej tolerancyjni niż, bliżsi językowo i kulturowo nowoprawosławni, traktujący starowierów jako odstępców, których koniecznie trzeba przywrócić na łono prawowiernej Cerkwi.
Nic też dziwnego, że klin ku Zachodowi nie przebijał się na południe przez nowoprawosławny Wołyń i Podole, choć w tym drugim przypadku najdalej na geograficzny zachód sięgała Biała Krynica (1789) w Austrii, lecz była to swoista, zagraniczna rezerwa eklezjalna, a nie część postępującego stopniowo osadnictwa jak miało to miejsce na Inflantach, Białorusi i Litwie. Od momentu zaistnienia staroprawosławia na ziemiach Rzeczypospolitej przesunęło się ono na Zachód jedynie w powiatach: Owrucz, Nowogród Wołyński, Żytomierz i to bez wątpienia również dlatego, że ta część Wołynia nie była w całości prawosławna. Znamienne, że od 1870 do 1872 roku w okolice Nowogrodu Wołyńskiego przesiedliło się blisko 150 starowierów z Suwalszczyzny, szukających lepszych warunków do wyżywienia swych wielodzietnych rodzin.
Starowierski klin inflancko-polski był bezpopowski, o radykalnej orientacji fiedosiejewskiej, której ekstremum objawiło się w 1752 roku na Polskim Soborze w Obitieli. Również na terenie Rzeczypospolitej, w 1823 roku w Degutiach odbył się sobór, który z kolei rozpoczął przechodzenie tej społeczności na pozycje fiedosiejewsko-pomorskie, a w istocie adaptację staroprawosławia inflancko-litewsko-polskiego w świecie kultury zachodnioeuropejskiej. Specyfiką klina inflancko-litewsko-suwalsko-mazurskiego stało się bowiem przyswojenie przez rosyjskich starowierów zachodnioeuropejskich wartości i celów, w tym przede wszystkim dążność do poprawy warunków bytowych, związana z wygodą i rozrywką kosztem życia religijno-duchowego. Specyficzny dla staroprawosławia religijno-bytowy układ życia („Módl się i pracuj”) ulegał stopniowej erozji.
Ta dążność, motywowana nie bez hipokryzji, jako konieczność wyżywienia wielodzietnych rodzin, spowodowała z kolei emigrację, typowo już zarobkową, do Ameryki w ostatnich dziesięcioleciach XIX wieku, a w połowie XX wieku do Niemiec. Natomiast emigracja do obydwu Ameryk i Australii czasowienników w latach pięćdziesiątych motywowana była jednak religijnie jako ucieczka przed biesowską władzą komunistów. Religijne motywy tej emigracji potwierdza fakt coraz częstszych powrotów na początku XXI wieku potomków tych emigrantów do Świętej Rusi, kiedy ta Ruś pozbyła się czerwonego Antychrysta. Emigranci z Inflant, Litwy i Polski natomiast nie porzucają, swych zamorskich siedzib, tylko przyciągają do siebie, czyli do USA, Kanady i Niemiec swoich krewnych. Tłumaczą to koniecznością łączenia rodzin.
Emigracja ta wzmogła się po wstąpieniu w 2004 roku Polski do Unii Europejskiej oraz po wejściu w życie w 2007 roku Układu Granicznego w Schengen. W 2013 roku prezesurę Naczelnej Rady Staroobrzędowców w RP porzucił Wasilij Fiedosiejewicz Nowiczenko, wyjeżdżając do Kanady. Wcześniej wyjechali młodzi, energiczni działacze cerkiewni, Adam i Olga Pogorzelscy. Socjalno-ekonomiczny mit założycielski starowieria Suwalszczyzny i Mazur zdaje się przechodzić na nowe pokolenia, które są bardziej pragmatyczne niż ideowe.
W rezultacie zwarte, choć wyspowe osadnictwo starowierskie w Polsce przekształca się w diasporę nowego, gdyż komunikacyjno-informatycznego typu, bowiem zarówno wewnętrzni jak i zewnętrzni migranci mają obecnie wiele szans intensywnego kontaktu ze sobą. Kontakty te mają miejsce, lecz głównie na płaszczyźnie rodzinnej a nie wyznaniowej.
Nie ulega wątpliwości, że obecne migracje powodują dalszą erozję wartości religijno-moralnych i tradycyjnych obyczajów. Religia dla tych migrantów nie jest już sprawą numer jeden, co w istocie obala cały starowierski etos.