I
znowu leżę sam
całkiem sam uświadamiam sobie
że nigdy nie było inaczej
myślę czy nie warto chociaż raz
na próbę
spojrzeć przez okno
za szybę za mur
słyszę czyjś płacz
to pewnie ten spod szóstki
przypomniał sobie że jest deszczem
nie – to nie on – patrzę przez okno
świat jest taki piękny taki mały
stanął w drzwiach
sanitariusz
z nim ona – moja stara matka
powtarzała że tak trzeba
zamykam oczy – budzę się –
zapominam
gruba ręka łapie za rękaw mojej
ostatniej koszuli
moje ciało
bezwładne bezpieczne beznadziejne
a jakże
II
po drugiej stronie ulicy jest cukiernia
wtedy też była
ten sam starszy pan nakładał ciasto
na talerzyk
na piętrze czerwone firanki
zawieszał
obok przejeżdżały tabuny
niewzruszonych i niestrudzonych
to wszystko sprawia że
krwawa plama na chodniku
nie robi na mnie żadnego wrażenia
III
sanitariusz powiedział
że już nigdy stąd nie wyjdę
znowu popatrzę przez okno
pomyślę że moja stara matka była
kochanką cukiernika
nakładała do pucharków lody które
mieliśmy przełamywać
a krwawa plama na chodniku
była tylko kolejną plamą na honorze
wierny sługa sanitariusz zapłakał
że już nigdy stąd nie wyjdę
zaprawdę powiadam wam: już nigdy
- Marcin Bieńkowski
- "Akant" 2010, nr 8
Marcin Bieńkowski - TRZY DNI EDYPA
0
0