pod skórą pęcznieje we mnie kobieta
para ud rozkołysanych latem
i brzuch
pachnący pestką
tymczasem co mi po ramionach otwartych
na oścież
po co mi piersi zamknięte na siedem pieczęci
zazdroszczę drzewom
pochylonym rozpustnie pod ciężarem owoców
kananejkom o biodrach soczystych jak dojrzałe figi
i dłoniach splecionych w gniazda
a przecież miałam być żyzną rolą
która przynosi plon obfity
a przecież zasiano we mnie
obietnicę
(6.07.2011)